Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 19 grudnia 2017

Bliski naszemu sercu - Krzeszów




Pisałem niedawno o tajemniczych losach księgozbioru pruskiej biblioteki w Berlinie, który jak się okazuje został pod koniec wojny  przewieziony przez Niemców z Książa do Krzeszowa i tam ukryty w galeriach kościoła Św. Jozefa, skąd Polacy po wojnie przerzucili go potajemnie do Krakowa.
Okazuje się, że Krzeszów zupełnie niespodziewanie spełnił  dodatkową, ważną historyczna rolę. Najważniejszą była rola jaką wyznaczyli mu gospodarni Cystersi, czyniąc z tego ukrytego w górach przysiółku miejsce kultu religijnego, a zarazem dobrze prosperujące gospodarstwo rolne.

Warto więc o tym pamiętać i umieścić w swych planach przyszłorocznych wojaży właśnie Krzeszów.

Bardzo blisko, bo zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Wałbrzycha mamy nie tylko słynne na Dolnym Śląsku miejsce kultu religijnego, ale także niezwykłą atrakcję turystyczną, bezcenny klejnot architektury, zabytkowy zespół klasztorny cystersów. Złożony z wielu obiektów tworzy jeden z najpiękniejszych i najcenniejszych zespołów barokowych w kraju.

To oczywiście Krzeszów, niedaleko Kamiennej Góry maleńka wioska z Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej, kościołem  Św. Józefa i potężnymi budowlami opactwa Ojców Cystersów i Sióstr Niepokalanek.. Jest to zabytek klasy zerowej, a teraz po iście benedyktyńskiej, kilkuletniej pracy renowacyjnej konserwatorów, ratującej i odsłaniającej piękno fresków, rzeźb, obrazów, stiuków i złoceń, rzecz bezcenna.

Bywałem tu wiele razy i za każdym z nich odkrywałem nowe walory, przekonując się do tego, że jest to miejsce wyjątkowe.   Krzeszów obok wartości religijnych stanowi ważny dowód polskości tych ziem, a mauzoleum Piastów Śląskich w krypcie głównej świątyni  bije na łeb i szyję  osławioną Kaplicę Zygmuntowską na Wawelu zarówno architekturą jak i wystrojem wnętrz.

Krzeszów ma niezwykle bogatą i barwną historię. Podobnie jak cały Śląsk przechodził różne koleje losu. Odcisnęły na nim swoje piętno i wojny husyckie w XV wieku, i wojna trzydziestoletnia w XVII wieku, aż do całkowitej kasacji klasztoru na początku XIX wieku. Dopiero w latach dwudziestych XX wieku, gdy klasztor przejęli benedyktyni rozpoczął się sukcesywny proces odnowy kościołów i obiektów klasztornych. W czasie II wojny światowej urządzono tu obóz dla przesiedleńców. W 1943 roku zdeponowano w klasztorze najcenniejsze zbiory Pruskiej Biblioteki Państwowej z Berlina i Biblioteki Miejskiej z Wrocławia. Los większości z nich po wojnie jest nieznany. W 1946 roku klasztor przejęły w zarząd siostry benedyktynki ze Lwowa. Przez wiele lat prowadziły tu prace konserwatorskie, wspomagane przez grupę braci cystersów, a potem także sióstr elżbietanek. Jednocześnie funkcjonowała  stacja turystyczna i noclegownia. Do zwiększenia popularności Krzeszowa przyczyniły się zakrojone na szeroką skalę obchody 750-lecia klasztoru w roku 1992 z licznym udziałem duchowieństwa i wiernych, także z Zachodu. Od tego momentu można mówić o renesansie budowlanym i konserwatorskim klasztoru.

Ta nie zawsze optymistyczna lecz interesująca historia i osiągnięta z wielkim trudem i poświęceniem rekonstrukcja zabytku, a także rozbudowa otaczającej go wsi spowodowały, że jest to obecnie najbardziej atrakcyjna miejscowość turystyczna w regionie podsudeckim i cieszące się rosnącą sławą miejsce kultu religijnego.

Krzeszów od paru lat sukcesywnie zmienia się w tętniącą życiem wieś letniskową. Z roku na rok wzbogaca się o nowe budowle, domki letniskowe, obiekty handlowe i gastronomiczne, jednym słowem pięknieje. Zwiedzanie obiektów sakralnych z przewodnikiem może przyprawić o ból głowy. Każda rzecz ma swoją bogatą historię, a interesujących rekwizytów jest tutaj co niemiara. Największy zachwyt wzbudzają malowidła ścienne i obrazy wielkiego artysty M.Willmanna, a także innych słynnych artystów wiedeńskich, czeskich i śląskich  w obydwu świątyniach (Matki Boskiej Łaskawej i Św. Józefa).

W Krzeszowie statystycznie jeden obraz Michaela Willmanna przypada na 25 mieszkańców. Istna klęska urodzaju, bo tak dużego nasycenia malarstwem tego artysty ze świecą szukać nie tylko w Polsce, ale i w Europie (Przed wojną mógł skutecznie konkurować tylko Lubiąż).

Największe zainteresowanie miłośników malarstwa budzi niedawno odrestaurowany obraz Willmanna – „Biczowanie”. W dowolnym innym miejscu wiadomość o identyfikacji nieznanego wcześniej dzieła mistrza z Lubiąża rozpaliła by nie tylko historyków sztuki, ale i każdego, kto choć w niewielkim stopniu interesuje się malarstwem. Ale nie w Krzeszowie, bo to … normalne. To jest właśnie krzeszowskie ,,przekleństwo” Willmanna. Ten obraz mógłby swoją niezwykła historią obdarzyć przynajmniej kilka innych płócien. ,,Biczowanie” po pracach konserwatorskich wróciło do krzeszowskiego muzeum i fascynuje wrażliwych obserwatorów.

O samym Willmannie można by napisać sążnistą książkę, bo był to artysta dość niezrównoważony i skłonny do bitki i wypitki. Mieli więc ojcowie cystersi z nim wiele kłopotów. Nic dziwnego, że w PRL-u jedyny w tej wsi hotel - restauracja tuż przy klasztorze, otwarty w 1970 roku miał dowcipną nazwę  -  „Willmannowa Pokusa”.

Ale nie tylko ten obraz przyciąga tysiące znawców malarstwa ściennego, zwłaszcza że mamy w Krzeszowie o obydwu kościołach co podziwiać. Krzeszów to także zabytek sztuki budowlanej,  a głęboką refleksję historyczną w Mauzoleum Piastów Śląskich wzbogacają bogato zdobione sarkofagi zasłużonego rodu ostatnich książąt świdnicko-jaworskich.

Zespół klasztorny ma to do siebie, że jego budowle otacza rozległy park ze starodrzewem. Wyzwoleni spod opiekuńczych skrzydeł przewodnika turyści mogą więc odetchnąć świeżym powietrzem wśród niebosiężnych platanów, rozejrzeć się wokół i spokojnie oddać się kontemplacjom nad przemijającym czasem i nicością życia ludzkiego.

Moi znajomi twierdzą, że wyjeżdżają co roku po wigilijnej wieczerzy do Krzeszowa na Pasterkę i że za każdym razem jest to dla nich niezwykłe przeżycie. Warto tego doświadczyć osobiście. Krzeszów jest nam bliski pod każdym względem.





5 komentarzy:

  1. Jesteście szczęśliwcami,że tak blisko swojego domu macie zarówno Krzeszów oraz Książ a ponadto Osówkę,Walim i oczywiście Góry Sowie i Suche.W Krzeszowie po raz pierwszy byłem w 1965 r.Odległe czasy jak dla młodych czytających Twój blog.W kolejnych latach byliśmy z rodziną kilkakrotnie. I tak jak piszesz za każdym razem odkrywaliśmy coś nowego.Oprócz przeżyć religijnych również historia i sztuka.Mauzoleum Piastów Śląskich niezwykłe a obrazy Willmanna to coś niesamowitego zarówno ilość jak również jakość.Po renowacji i konserwacji jeszcze nie byliśmy,być może uda się wybrać tam w przyszłym roku.Bardzo dobra Twoja promocja Krzeszowa.Zaraz udostępniam ten dobry tekst moim znajomym.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewiem, ze odnajdziesz inny Krzeszów, odnowione obrazy i freski robią wrażenie. Zmienilo się też otoczenie wokól Bazyliki. Tutaj też wkroczyła nowoczesność. Ja mam rzeczywiście dosyć blisko do Krzeszowa, dlatego bywam tam często. Przez Mieroszów jest ponad 20 km. Serdecznie Ci dziękuję, ze znajdujesz czas przed świętami na moje pisanie.

      Usuń
  2. Pamiętam że byłam w Krzeszowie w tej Bazylice. Ale to było okropnie dawno i w ramach kilkugodzinnej wycieczki podczas 2-tygodniowych wczasów w Szklarskiej Porębie.Pamiętam, że oglądaliśmy też wtedy piękną szopkę - ale już jej chyba nie ma teraz...?
    Dziękuję za interesujcy tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może to była Bazylika w Wambierzycach. Tam wlaśnie jest słynna ruchoma szopka. Tak czy owak dobrze będzie to powtórzyć. O Wambierzycach mówi się, że to śląska Jerozolima, zaś blisko Krzeszowa mamy Betlejem, o którym napiszę w kolejnym poście. A wszystko po to, by Cię zachęcić do przyjazdu w nasze strony. Serdecznie pozdrawiam, z nadzieją, że już nie trapi Cię niepokój i w święta będzie spokojniej.

      Usuń
    2. No i pomyliło mi się - ale teraz juz wiesz dlaczego. Ta szopka to oczywiście w Wambierzycach. Ale w Krzeszowie też byłam.
      Czterdzieści lat temu to było.
      :-)

      Usuń