Myślę, że dla PiS-owskich
ideologów, u których nawet Czesław Miłosz nie spełnia kryteriów „prawdziwego
Polaka – patrioty” osoba Pawła Jasienicy może być tak samo podejrzana, bo tak
samo był on związany uczuciowo z Litwą, a więc obcym nam Polakom krajem
zagranicznym. Wątpliwości budzi też Adam Mickiewicz, który napisał przecież w
pierwszych słowach „Pana Tadeusza”: „Litwo, ojczyzno moja, ty jesteś jak
zdrowie…”
Pozostawiam jednak na marginesie te
urojenia PiS-owskich propagandzistów, nie różniące się niczym od obsesji
agitatorów partyjnych z czasów
stalinowskich. Dla nas ludzi „drugiej kategorii” wspomniani wyżej, wybitni
polscy pisarze, będą zawsze autorytetami, bo dali nam niejednokrotnie dowody swego
przywiązania do ziemi ojczystej – Polski, a także dzięki dorobkowi twórczemu i
talentowi, stanowią powód do dumy i satysfakcji, jako osoby sławne w kraju i na
świecie.
Powyższa konstatacja nasunęła mi
się w trakcie czytania „Pamiętnika”
Pawła Jasienicy, który na naszym rynku wydawniczym pojawił się dopiero w
2007 roku.
Chcę dziś odświeżyć pamięć o niezwykłym człowieku z niedalekiej przeszłości, publicyście, pisarzu, wybitnym historyku i to, co wydaje się szczególnie ważne z okazji naszego Święta Niepodległości - wielkim patriocie.
Chcę dziś odświeżyć pamięć o niezwykłym człowieku z niedalekiej przeszłości, publicyście, pisarzu, wybitnym historyku i to, co wydaje się szczególnie ważne z okazji naszego Święta Niepodległości - wielkim patriocie.
Wiemy o tym, że „Pamiętnik” jest
ostatnią książką pisaną tuż przed niespodziewanym zgonem pisarza w 1970 roku.
Miał on wtedy 61 lat i wcale się nie spodziewał tak wczesnej śmierci.
Co było powodem, że w poniedziałek
5 stycznia 1970 roku zasiadł Jasienica do pisania dwudziestej piątej
swojej książki. Odpowiada na to pytanie sam jej autor: „Cóż bardziej normalnego
u literata, który od najwcześniejszego dzieciństwa przejawiał nałogowe
zainteresowanie historią, w jej zakresie odbył studia uniwersyteckie, poświęcił
jej większość swoich książek i był świadkiem interesujących zjawisk dziejowych?
W pewnych okolicznościach postępowanie logiczne może się okazać karygodną
lekkomyślnością. Nie wiem, nikt nie może mi zaręczyć, jaki będzie los tych
pokrytych pismem kartek, czemu i komu one posłużą. Mój dom wcale nie jest moją
twierdzą. Nie jestem panem szuflady swego biurka”.
Te smutne spostrzeżenia stają się
zrozumiałe, jeśli zdamy sobie sprawę z tego, że w Polsce Ludowej do samego
końca swego życia Paweł Jasienica nie zaznał spokoju, a funkcjonariusze SB
mogli w każdym momencie przetrząsnąć jego dom i wydobyć z szuflad niezwykle
groźną dla fundamentów ideologicznych PRL-u, utrwaloną na piśmie przez
wybitnego historyka i świadka wydarzeń prawdę o iluzoryczności demokracji i
wolności w tym zbudowanym rękami stalinowskich komisarzy państwie.
Jakoż książka okazuje się dziełem
niezwykłym, wprawdzie nieukończonym, bo nie wystarczyło osiem miesięcy pracy
przerywanych rozwijającą się chorobą, ale jest ona najlepszym epitafium,
testamentem życia wypełnionego bezinteresowną służbą dla wolnej ojczyzny –
Polski, ale także dla ziemi rodzinnej, podobnie jak u Mickiewicza, tam na
Litwie, w jej sercu – pięknym, niepowtarzalnym mieście nad Wilią – Wilnie.
Z Wilnem związane są lata
młodości i startu w dojrzałe życie młodego publicysty, radiowca, Lecha Beynara,
który potem w PRL-u wydawał swoje książki pod nazwiskiem Paweł Jasienica.
Czytając „Pamiętnik” zadawałem sobie pytanie, czy Litwini znają kogoś, kto
potrafiłby tak pięknie, z taka nutą nostalgii i przywiązania pisać o mieście
swych lat młodości?
Paweł Jasienica całą swą
twórczością historyczno-literacką starał się pokazać trwałe więzi łączące dwa
sąsiadujące ze sobą narody, polski i litewski. Wyrosły one na trwałym gruncie
użyźnionym rękami bliskiej obu narodom, niezwykle ważnej w historii Polski i
Litwy, sławnej na świecie – dynastii Jagiellonów.
W swoim „Pamiętniku” przytacza
Paweł Jasienica bardzo interesujący szczegół, potwierdzający ogromne uznanie,
jakim cieszą się na świecie Jagiellonowie:
„Trudno mi zrozumieć, dlaczego
pewien paryski zabytek mało jest u nas znany i podobizn jego nie warto nawet
szukać w nadwiślańskich, czy nadniemeńskich wydawnictwach. Myślę o nagrobku
Jana Kazimierza w kościele St Germain-des-Pres. Waza, rodowe, szwedzkie miano
króla zostało wyryte takimi samymi literami jak cały tekst napisu, za to
litewsko-polskie nazwisko Jagiellonów, jego od dawna wymarłych przodków po
kądzieli - o połowę większymi. Tak zupełnie, jakby ono
właśnie, stanowiło jedyny nieboszczyka tytuł do sławy”.
„Pamiętnik” Pawła Jasienicy
obfituje w podobne „sensacje”. Jest to książka fenomenalna jeśli chodzi o
niezwykłą pamięć i nagromadzenie szczegółów z własnego życia, zwłaszcza, że sam
autor pisze, iż nie zachowały się żadne zapiski lub notatki czynione w latach
młodości. Musiał je spalić, by nigdy nie
wpadły w łapy funkcjonariuszy stalinowskiej NKWD.
Książkę poprzedza znakomity esej
przyjaciela pisarza, profesora Władysława Bartoszewskiego. To prawdziwa „sztuka
dla sztuki”. Dawno nie czytałem tak wspaniałego wstępu. Nie jestem znawcą
literatury, ani „broń Boże” krytykiem literackim. Może dlatego właśnie moja zachęta do przeczytania „Pamiętnika” Pawła Jasienicy będzie tym
bardziej autentyczna. Przyznam się tylko, są w niej momenty, które czytałem
ze łzami w oczach, może dlatego że też czuję się „spokrewniony” z historią.
Podobne reakcje towarzyszyły mi, gdy czytałem „Rzeczpospolitą Obojga Narodów”.
Nie wiem dlaczego tak mi żal, że nie znam Wilna (byłem w nim jeden jedyny raz
bardzo krótko, by odwiedzić słynny obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, zobaczyć
gmach Uniwersytetu, w którym spędził swą młodość Adam Mickiewicz i Juliusz
Słowacki, teraz dowiedziałem się że także Paweł Jasienica, zaniosłem też
kwiatek na Rossę, cmentarz z prochami matki i sercem Jozefa Piłsudskiego).
Teraz to miasto stało mi się
szczególnie bliskie po przeczytaniu „Pamiętników”, tak samo jak bliska stała mi
się wspólna historia Polski i Litwy po lekturze książek historycznych
Jasienicy i nie potrafię zrozumieć
litewskich nacjonalistów, którzy burzą wbrew wszelkiej logice tę więź, która
splata dzieje obu narodów i państw. Teraz okazuje się, że znajdują oni kontrpartnerów
po drugiej stronie granicy – u nas w
Polsce. A przecież nie da się wymazać z historii tego co było dobre i co było
złe w przeszłości obydwu narodów. Paweł Jasienica całym swym życiem i twórczością
potwierdza, że zgoda i przyjaźń pomiędzy
Polakami i Litwinami przynosiła zawsze pożytki dla obu narodów.
„Minie wkrótce dwudziesta czwarta
rocznica mej zawodowej pracy literackiej
- pisze Paweł Jasienica w swym
„Pamiętniku” - przez cały ten czas nie
napisałem ani jednej strony swobodnie. Kreśleniu każdego zdania towarzyszyła mi
świadomość istnienia cenzury prewencyjnej. Ludzie twierdzą, że osiągnąłem
znaczną biegłość w pisaniu miedzy wierszami… Dzisiaj przy tym pamiętniku, o którego
książkowym wydaniu ani nie marzę, zatrważa mnie ów długoletni trening w
oględności…
Nie zamierzam roztkliwiać się nad
samym sobą, podobny los jest udziałem mnóstwa ludzi zamieszkałych w centrum i
na wschodzie Europy… Wszyscy razem wzięci jesteśmy ofiarami absurdu w postaci
czystej. Dziś, w roku 1970, nie można już wątpić, że system komunistyczny
osiągnąłby znacznie więcej i funkcjonował bez porównania lepiej, gdyby nie
metoda trzymania „myśli w obcęgach”. Korzystałby z dobrodziejstw prawdy,
sformułowanej dość dawno przez Hugona
Kołłątaja: „Mowa wolności jest całemu światu sympatyczna. Rozumie ją każdy
człowiek”.
To co pisze o wolności słowa
Paweł Jasienica, ma w odniesieniu do jego osoby szczególne znaczenie. Przypomnę
kilka najważniejszych faktów z jego biografii.
Urodził się w 1909 w Symbirsku
nad Wołgą i pozostał z rodziną w Rosji do roku 1920, choć już w 1914 wyruszyli
do Polski. Początkowo zamieszkali w okolicach Białej Cerkwi
i Humania, następnie w Kijowie, Warszawie i ostatecznie na Wileńszczyźnie. W Wilnie skończył gimnazjum,
a następnie historię na Uniwersytecie Stefana Batorego. Należał do młodzieży
aktywnej społecznie w Klubie Intelektualistów oraz w Akademickim Klubie
Włóczęgów. Używał wtedy przydomku Bachus. W latach 1928-32 był nauczycielem
historii w Grodnie; pracował też w Polskim Radiu Wilno. Zadebiutował w 1935 roku książką „Zygmunt
August na ziemiach dawnego Wielkiego Księstwa”. Przed wojną pracował w Słowie Wileńskim, gdy redaktorem był sławny
pisarz Stanisław Cat-Mackiewicz, uważany za
masona, co dało pretekst w okresie PRL do oskarżania Jasienicy o sympatię i
przynależność do masonerii.
Był spikerem Radia Wileńskiego, a
po zajęciu Litwy przez ZSRR - stróżem w tej rozgłośni, potem zaś drwalem w
Ponarach. Jako oficer rezerwy powołany w szeregi AK walczył w partyzantce. Był
adiutantem dowódcy brygady Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki".
Ranny w nocy z 8 na 9 lipca 1945, opuścił brygadę i uniknął losu większości jej oficerów
skazanych na karę śmierci. Schronienie znalazł we wsi Jasienica. Miejscowy proboszcz, Stanisław
Falkowski, ukrywał go do czasu wygojenia się rany na swojej plebanii
Po wojnie przyjął pseudonim Paweł
Jasienica, rozpoczął pracę w "Tygodniku Powszechnym". Za swą
partyzancką przeszłość w 1948 r. trafił do więzienia. Wyszedł za cenę zerwania
z tygodnikiem i związania się PAX-em. Nie chciał jednak pisać tego, czego od
niego oczekiwano. Zaczął uciekać w tematykę historyczną. Paradoksalnie, w
świadomości społecznej istnieje dziś nie jako publicysta, lecz właśnie jako
autor historii naszego kraju zapisanej w kolejnych tomach - od "Polski Piastów" przez
"Polskę Jagiellonów" po "Rzeczpospolitą Obojga Narodów".
Przez wiele lat w świadomości społecznej ciążyły też na nim zarzuty
przynależności w okresie wojny do bezwzględnej bandy „Łupaszki” i zdrady
postawione mu w 1968 r., po tym jak opowiedział się po stronie zbuntowanych
studentów. W marcu 1964
Jasienica wspólnie z 33 polskimi intelektualistami, wśród których byli Melchior Wańkowicz, Stanisław Cat-Mackiewicz i Jerzy
Turowicz, podpisał oficjalny protest -
list 34 - skierowany do premiera Cyrankiewicza w związku z zaostrzeniem cenzury
prasowej. Reakcją na to wystąpienie było znaczące nasilenie inwigilacji
niepokornego autora. W połowie lat 60. donosiło na niego co najmniej
trzydziestu agentów. Prześladowano go za sprzeciwianie się cenzurze i aktywną
działalność w opozycji liberalno-demokratycznej. Od 1966 był
wiceprzewodniczącym polskiego PEN Clubu. Brał udział w protestach przeciw zdjęciu z afisza Dziadów.
Poparł otwarcie protest młodzieży akademickiej w 1968 roku, co doprowadziło
do zakazu publikacji jego prac w latach 1968-1970 i usunięcia go ze Związku
Literatów Polskich. Władysław Gomułka w roku 1968 publicznie
pomówił Jasienicę o współpracę z aparatem władzy, mówiąc że "Śledztwo
przeciwko Jasienicy zostało umorzone z powodów, które są mu znane. Został on
zwolniony z więzienia". Pomówienie to Jasienica odebrał bardzo ciężko i
stanowiło ono dla niego problem aż do śmierci.
Zarzuty te zniszczyły go, podkopały nadwątlone
zdrowie. Zmarł 19 sierpnia 1970 r., wykreślony z wydawnictw encyklopedycznych.
Nie będę się rozwodził na temat
bogatej i inspirującej twórczości historycznej Pawła Jasienicy. Większość jego
książek to bestsellery na rynku wydawniczym do dziś ciszące się olbrzymią
popularnością.
Życie i twórczość Pawła Jasienicy
powinny być stawiane jako wymowny przykład zniewolenia pisarza w systemie, w
którym wolność słowa była tylko czczym zapisem konstytucyjnym. A oto co powiedział
o Pawle Jasienicy, znany nam wszystkim działacz opozycji PRL-owskiej, cytuję:
„Należę do pokolenia 68, które ma wobec Pawła Jasienicy dług szczególny
– on właściwie zapłacił swoim życiem za to, że wziął w obronę nas, młodzież.
Chciałbym, żeby kiedyś ktoś mógł napisać, że byli w moim pokoleniu ludzie,
którzy dochowali wierności przesłaniu Jasienicy. Którzy nigdy nie zapomnieli o
jego pięknym życiu, o jego mądrych i odważnych książkach, o jego strasznej
krzywdzie’ – napisał Adam Michnik.
Warto pamiętać o niezwykle
frapującej, a zarazem tragicznej postaci pisarza publicysty, a przede wszystkim
historyka i wielkiego patrioty i na tym przykładzie budować naszą
teraźniejszość i przyszłość.
Wspaniale,że dzisiaj przybliżyłeś sylwetkę oraz dorobek literacki Pawła Jasienicy,a przede wszystkim jego ostatnie dzieło "Pamiętnik".A ponadto wstęp do "Pamiętników" Władysława Bartoszewskiego. No i oczywiście wspaniała ocena osobowości Jasienicy przez Adama Michnika.Pytasz czy Paweł Jasienica podobnie jak Czesław Miłosz nie zostanie wymazany z lektur szkolnych?Oczywiście,że tak przecież oni mają swoich pseudo twórców.Nie będę wymienia ich z imienia i nazwiska bo znasz ich wszystkich. O tempora o mores,jak długo z tymi beztalenciami będziemy mieli do czynienia.Oby jak najszybciej się ten chocholi taniec zakończył.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń