wałbrzyski rynek |
Zapraszam
dzisiaj na wycieczkę do Wałbrzycha, ale nie po to, by zwiedzać miasto, bo przecież
wszyscy je znamy, zarówno Wałbrzyszanie
jak i mieszkańcy okolicznych miast i wsi. Bywamy często w rynku, w magistracie,
w sklepach, bankach, bibliotece. Ale czy wiemy o nich coś więcej, niż tylko to,
co można dziś zobaczyć na własne oczy? Czy zastanawialiśmy się nad tym, jak
powstało to miasto?
Wiadomo,
żeby dowiedzieć się jak doszło do zbudowania miasta, trzeba odsłonić karty historii. Wiem, że do historii mamy stosunek, najgrzeczniej określając –
ambiwalentny. O historii Wałbrzycha
napisano sążniste księgi. Stoję przed dylematem, czy powtarzać to wszystko co
zostało napisane, czy wybierać tylko rzeczy najważniejsze. Myślę, że jest to
pytanie retoryczne.
Oczywiście,
że nie będę w szczegółach powielał faktów i ich oceny przez historyków, bo szkoda czasu. Spróbuję wybrać to, co moim zdaniem jest najciekawsze
i najważniejsze i co nie znuży do reszty moich Czytelników, powodując
zastosowanie przez nich tej samej reakcji, co przy reklamach publicznej,
opłacanej z naszych abonamentów TVP, a mianowicie zastosowanie przycisku
„mute”, albo co wydaje się bardziej skuteczne – „power”. Obiecuję, że ta część
historyczna nie będzie zbyt długa i pocieszam się nadzieją, że przybliży moim
słuchaczom interesujące wiadomości z przeszłości miasta, które jest bliskie
naszemu sercu.
Nie
można powiedzieć, że Borowiec, to
zupełnie zła nazwa miasta zwanego przez Niemców Waldenburg. Ale widocznie nie sprawiła dobrego wrażenia na polskiej
komisji rządowej, skoro w 1947 roku przemianowała je na Wałbrzych. A można było przetransponować niemiecką nazwę
Waldenburg lub Waldenberg i byłby to Leśny Gród lub Leśna Góra, podobnie jak
Białogród lub Jelenia Góra, co byłoby bardziej adekwatne.
Główna
jego część – Śródmieście, leży na wysokości ok. 430 – 490 m. npm. i zajmuje najstarszą część miasta. Jak przystało na
miasto bądź co bądź historyczne, bo sięgające swymi korzeniami czasów odległych
wałbrzyska Starówka przypomina swym układem typowe miasto średniowieczne.
Wprawdzie nie posiadała nigdy murów obronnych z basztami, co wiąże się zapewne
z urozmaiconą konfiguracją terenu, jednakże udało się znaleźć miejsce na
wyznaczenie rynku, zabudowanie go kamienicami i postawienie ratusza. Rynek
sąsiadował bezpośrednio z kościółkiem Matki Boskiej Bolesnej, gdzie już
wcześniej powstało grodzisko obok bijącego źródła mineralnego, uchodzącego za
cudowne. Miało to miejsce w czasach słowiańskich. Z 1191
roku jak podają źródła niemieckie pochodzi dokument potwierdzający, że było to
miejsce pielgrzymkowe. Z całą pewnością wieś istniała w 1305 roku, ponieważ została wymieniona w dokumentach biskupstwa
wrocławskiego i tę datę przyjmuje się jako początek późniejszego miasta.
Około
1400 roku wieś otrzymała prawa
miejskie, a wraz z Podgórzem, Sobięcinem i Białym Kamieniem stanowiła jedną
parafię. Istniał już wtedy folwark położony przy drodze do Podgórza, należący
do Ulricha von Czettritza z Cisów i
Strugi, był też młyn wodny i karczma. W czasie wojen husyckich w 1428 roku
zniszczony został zamek Nowy Dwór, gdzie zagnieździł się ród Czettritzów co
spowodowało ich zainteresowanie się
znalezieniem innej siedziby do czasu jego odbudowy. W 1434 roku Herman von Czettritz odkupił dobra
ziemskie wraz z całym miastem od von Liebenthala, dotychczasowego właściciela.
Odtąd Czettritzowie władali nim przez długie lata. Byli to dobrzy gospodarze,
dbający o swoje dobra, a zarazem o rozwój miasteczka.
Położony
nad bystrą rzeką w otoczeniu gór i lasów Wałbrzych rozwijał się słabo, nękały go
klęski głodu i klęski żywiołowe (epidemie, powodzie). W rezultacie należał do
najmniejszych miast w Sudetach. Dopiero w XVI wieku obok tkactwa rozwinęły się
inne dziedziny rzemiosła - piwowarstwo,
piekarnictwo, szewstwo, krawiectwo, rzeźnictwo. Wówczas to powstał pełny
samorząd. Pierwszym burmistrzem był Georg Kemmele (1549 r.). Nadal było to małe
miasteczko, które zasiedlało ok. 500 ludzi, głownie protestantów. Przejęli oni
kościół Św. Michała, wybudowany w 1440 roku i szkołę parafialną, zbudowaną w 1534
roku. Po pożarze zamku Nowy Dwór w 1581 roku Christpoh von Czettritz przeniósł
swą siedzibę do nowo zbudowanego zamku pod miastem, którego rozbudowę zakończył
jego syn Dipprand w 1624 roku. To jest właśnie początek historii dzisiejszego
zamku – pałacu przy ul Zamkowej 4, aktualnie siedziby Państwowej Wyższej Szkoły
Zawodowej, obok zamku Książ najcenniejszej zabytkowej budowli z dawnych czasów.
Tak
jak w większości miast na Dolnym Śląsku ogromne zniszczenia przyniosła wojna
trzydziestoletnia (1618-1648). Warto zauważyć, że największe spustoszenie
przynosiły ze sobą nie tyle wojska
przemieszczające się tymi drogami i związane z tym rekwizycje i rabunki
w nie bronionym mieście, ile kolejne
zarazy w 1624, 1627 i 1633. Dziesiątkowały one ludność, pozbawiały majątku,
a w dodatku powodowały emigrację
najbardziej wartościowych osiedleńców.
Dopiero
pod koniec XVII wieku w mieście odradza się produkcja i handel płótnem lnianym,
a kroniki notują nazwisko kupca Klose,
który zorganizował hurtowy handel płótnem.
Niestety, nie ma on nic wspólnego z nazwiskiem słynnego piłkarza Miroslava
Klose, którym szczycą się zarówno Niemcy jak i Polacy. Niestety, o tamtym Klose nikt nie pamięta, zaś tym kopiącym piłę,
zachłystują się różnego rodzaju sprawozdawcy sportowi, pokąd starczy im piany w
ustach.
Wracam
do przeszłości. Obiecuję, że już króciutko.
Z
początkiem XVIII wieku Wałbrzych zaczął się lepiej rozwijać, ale nadal był
niewielki. W 1738 roku miało miejsce zdarzenie znamienne dla przyszłości
miasta. Abraham von Czettritz odsprzedał folwark i miasto hrabiemu Rzeszy
Konradowi Ernestowi Maksymilianowi von
Hochbergowi z Książa. Właśnie temu, od imienia którego pochodzi nazwa
reprezentacyjnej na zamku Sali Maksymiliana. Odtąd Wałbrzych jest jak
najściślej związany z rodem Hochbergów, tak jak dotąd był związany z
Czettritzami. Warto zwrócić na to uwagę – przez całe wieki było to miasto prywatne, zarządzane przez możnych właścicieli. Od połowy XVI wieku, przejął je samorząd miejski, ale nadal duże przestrzenie i budowle wraz z kopalniami stanowiły właśność Czettritzów i Hochbergów.
W
drugiej połowie XVIII wieku, kiedy to
Śląsk został wcielony do Prus, skutkiem zwycięskiej wojny austriacko-pruskiej,
powstały warunki do swobodnego rozwoju górnictwa węgla kamiennego. W okolicach
miasta, na Białym Kamieniu, w Sobięcinie, w Boguszowie, a potem w całym
dzisiejszym regionie wałbrzyskim powstają kopalnie węgla, które w zasadniczy
sposób determinują rozwój gospodarczy miasta i całego regionu. Obok górnictwa
rozwijają się inne gałęzie przemysłu, w tym słynna wałbrzyska porcelana.
Trzeba
dodać, że jest to równocześnie znakomity czas dla rozwoju i rozbudowy
wałbrzyskiego Śródmieścia. Ale o tym wszystkim spróbuję opowiedzieć w kolejnym odcinku..
Leśny Gród czy Leśna Góra to istotnie piękne nazwy dla miasta. Mają w sobie przekaz ciepła i przytulności. Szkoda, że władze postanowiły inaczej. Mąż zawsze powtarza,że szkoda, że w Polsce nie mieliśmy takiej postaci, jak Jan Hus.
OdpowiedzUsuńDziękuję Anno za ten komenmtarz, a Twojemu mężowi biję brawo, a na potwierdzenie tego zamieszczam cyatat ze wspanielej książki A. Sapkowskiego:
OdpowiedzUsuń„Nie drwij. Czy nigdy nie zastanawiałeś się, dlaczego właśnie tu, w Czechach, w Pradze, w roznieconej przez konstancjeński stos iskry, rozgorzał taki pożar? Powiem ci: czy wiesz ilu było duchownych w praskiej diecezji.? Sześć tysięcy. Ile było klasztorów? Sto sześćdziesiąt. Czy wiesz, że w samej Pradze co dwudziesty człowiek nosi habit lub sutannę? A ile było w Pradze far? Czterdzieści i cztery. Wrocław, przypomnę ma dziewięć. W samej tylko katedrze Świętego Wita było równo trzysta kościelnych stanowisk. Czy przedstawiasz sobie majątek, wyciągany z prebend i annat? Nie, Szarleju, tak dłużej być nie mogło i nie może. Sekularyzacja dóbr kościelnych jest absolutnie konieczna. Kler panuje nad zbyt potężną własnością doczesną. Nie chodzi tu o przykazanie Chrystusowe, o powrót do ewangelicznego ubóstwa, do sposobu życia Jezusa i apostołów. Tak ogromna koncentracja majątku i władzy musi powodować gniew i napięcia społeczne. To się musi skończyć, ich bogactwo, ich zdzierstwa, ich pycha, ich buta, ich władza. Muszą wrócić do tego, czym byli, czym nakazał im Chrystus: ubogimi i pokornymi sługami. I nie Joachim z Fiore pierwszy na to wpadł, nie Ockham, nie Waldhuser, nie Wiklef i nie Hus, lecz Franciszek z Asyżu. Kościół musi się odmienić. Zreformować...
W Czechach jest już od dawna inaczej, a u nas? Strach tylko pomyśleć o wojnach husyckich, ile to przyniosło szkód i ile istnień ludzkich.
I od tego czasu, w tej dziedzinie, nic się nie zmieniło. Trylogię posiadam, niestety nie przeczytałam. Dziękuję.
Usuń