W jubileuszowym 1966 roku z okazji
1000-lecia Polski na frontonie Zakładu Przyrodniczego w Szczawnie-Zdroju
wmurowano tablicę upamiętniającą
zasłużonych dla kultury i nauki Polaków, którzy przebywali w tym
uzdrowisku i korzystali z jego wód leczniczych. Wśród 32 osób znajduje się nazwisko Józefa Korzeniowskiego.
W przebogatej plejadzie gwiazd
polskiej kultury i nauki, w otoczeniu chociażby takich znakomitości, jak
Zygmunt Krasiński, Henryk Wieniawski, Tytus Chałubiński, Hipolit
Cegielski, Ludwik Niemojewski, księżna
Izabela Czartoryska, galicyjski pisarz Józef Korzeniewski błyszczy jak srebrzysty diament. Lista Polaków, którzy
do cieszącego się coraz większą sławą Bad Salzbrunn, przybywali ławą, czyniąc z
niego nieomal centrum polskości w tym regionie, jest zresztą znacznie większa
niż na pamiątkowej tablicy. Obok nowoczesności leczniczej przyciągało ono
bliskim położeniem i właśnie atrakcyjnością górskich krajobrazów.
Warto pamiętać o Józefie
Korzeniowskim zwłaszcza teraz, gdy tak mocno odżyły wspomnienia z przeszłości
Polski Piastów i Jagiellonów, a także z czasów naszej niewoli zaborczej, a
następnie okupacji niemieckiej i sowieckiej. A to wszystko w kontekście tego,
co się dzieje w sąsiedniej Ukrainie. Autor „Karpackich górali” jest symbolem
łączności i jedności narodowościowej
Polaków dla których Polska nigdy nie zginęła ... i nie zginie !
Józef Korzeniowski, wywodził
się z Galicji Wschodniej, urodzony w 1797 roku w Brodach, był absolwentem,
a później pedagogiem i profesorem literatury polskiej w słynnym Liceum
Krzemienieckim, wykładał filologię klasyczną na uniwersytecie w Kijowie,
by następnie osiąść na 8 lat w Charkowie
jako dyrektor gimnazjum. Będąc rdzennym Polonusem czuł się tam jak
zesłaniec, osamotniony i zagubiony, z
dala od Polski. Z radością i nadzieją przeniósł się w 1846 roku do Warszawy,
gdzie otrzymał posadę dyrektora gimnazjum, a następnie wizytatora szkół i
reformatora warszawskiej Szkoły Głównej. Mógł się poświęcić z większą pasją i
rzetelnością twórczości literackiej.
Do Bad Salzbrunn przybył w 1855
roku z powodu pogarszającego się stanu zdrowia i zamieszkał wraz z
pięcioosobową rodziną w hotelu „Kometa” (późniejsze Sanatorium Kolejowe).
Wprawdzie w księdze gości zapisany został jako radca, ale w rzeczywistości był
na ziemiach polskich znanym działaczem oświatowym, zasłużonym dla warszawskiej
Szkoły Głównej, a przede wszystkim literatem, autorem napisanych w stylu balzakowskim powieści - „Spekulant” i „Kollokacja”, a także
nieprzeciętnego dramatu „Karpaccy górale”. Utwór ten napisany znacznie
wcześniej, bo w 1840 roku, stał się symbolem hartu ducha i tężyzny fizycznej
karpackich Hucułów oraz ich przywiązania do gór. To właśnie stąd pochodzi znana
pieśń biesiadna, śpiewana do dziś przy różnych okazjach:
„Czerwony płaszcz, za pasem
broń
i topór co błyszczy z dala,
wesoła myśl, swobodna dłoń,
to strój, to życie górala.
Tam szum Prutu, Czeremuszu,
Hucułom przygrywa
i wesołą kołomyjkę
do tańca przygrywa,
dla Hucuła nie ma życia
jak na połoninie,
gdy go losy w doły rzucą
wnet z tęsknoty zginie ...”
Dramat wystawiony po raz pierwszy
we Lwowie w 1844 roku cieszył się dużym powodzeniem w teatrach polskich i tak
jest do dziś. Wprawdzie sztukę „Karpaccy górale” oglądamy od dużego dzwonu, ale
zawsze stanowi to doniosłe wydarzenie teatralne i przyciąga widzów.
Powieści Józefa Korzeniowskiego
oceniane są dzisiaj jako najbardziej wartościowa część jego dorobku, ale zwrot
pisarza w stronę prozy spotkał się z ostrą krytyką niektórych ówczesnych kręgów
intelektualnych, zarzucających Korzeniowskiemu porzucenie potrzebnego narodowi
idealizmu na rzecz badania zwykłej codzienności. Zarzucano mu konserwatyzm oraz
hołdowanie patriarchalnemu modelowi rodziny. Mimo iż Korzeniowski objawił się
jako baczny obserwator życia społecznego oraz realista ukazujący wyzysk i
niesprawiedliwość, to jednak ogromną rolę przypisywał działaniu Boga w życiu
ludzkim, zaś wiarę pojmował jako
niezbędną cnotę.
Uważany za wybitnego kontynuatora
powieści biedermeierowskiej oraz mistrza narracji, a także inicjatora
balzakowskiej powieści na gruncie
polskim, szczególną sławę zyskał jako
twórca rodzimego dramatu romantycznego, uważany obok Aleksandra Fredry za najwybitniejszego
komediopisarza epoki romantyzmu.
Pobyt Józefa Korzeniowskiego w
podwałbrzyskim uzdrowisku stanowi niewątpliwie rzecz godną uwagi, zwłaszcza
że pozostawił w swej twórczości liczne
ślady swych szczawieńskich doświadczeń. Wprawdzie narzekał na niezbyt
komfortowe warunki i drożyznę, ale za to mógł zachwycać się do woli widokami
krajobrazów i przyrody, które były w stanie zawrócić w głowie niejednemu
wielbicielowi kresów wschodnich.
Podziwiał zwłaszcza Wzgórze
Giedymina, miejsce spacerów i ciszy, ale przede wszystkim miejsce widokowe.
Pisze o tym wszystkim w odrębnym opowiadaniu „Spotkanie w Salbrunn”,
stanowiącym reasumpcję jego wrażeń i refleksji ze szczawieńskiej kuracji:
„Kto po raz pierwszy z miejsca
tego rzuci okiem wokoło, uczuje się aż nadto wynagrodzony za trud nużącej
cokolwiek przechadzki... zatopi wzrok daleko aż do miasta Strzegom …
Piękności natury cisną się tam
zewsząd do naszego oka. I pozazdrościć ludowi, który tam osiadł, który tak
czynnie, tak pracowicie, z takim trudem, przemysłem i wytrwaniem, korzystając
ze skarbów złożonych tam w ziemi i jej łonie, każdy załamek gruntu, każdą
dolinkę, którą zamieszkuje, stara się użyźnić, ulepszyć i ozdobić”.
Zdaniem Korzeniewskiego „człowiek
zwiedzający to miejsce i kontemplujący otaczające go piękno natury jest skłonny
zwrócić się myślą do Twórcy, który tak
cudowną rozmaitością zakątek ten ubogacił”. I oto kwintesencja ideowa
galicyjskiego pisarza, który jak to widać z króciutkiej notki biograficznej,
miał okazję poznać trochę świata i zdobyć sporo doświadczeń. Niestety, lata
ciężkiej harówki pedagogicznej na dalekiej Ukrainie, zwłaszcza w Charkowie,
dały o sobie znać w pogarszającym się stanie zdrowia. Nie pomogła ożywcza woda
z Salzbrunn, ani też z innych zdrojów na Huculszczyźnie. W kilka lat po kuracji
szczawieńskiej Józef Korzeniewski zmarł w 1863 roku w Dreźnie, gdzie szukał
schronienia po wybuchu na ziemiach polskich powstania styczniowego.
Tradycje kulturalne i patriotyczne
są nadal żywe w Szczawnie-Zdroju, a podwałbrzyskie miasto-uzdrowisko staje się
często miejscem ważnych wydarzeń kulturalnych dla całego regionu.
Otóż właśnie na przełomie sierpnia
i września mieliśmy w Szczawnie-Zdroju prawdziwe święta teatru polskiego. Przez
cztery dni Szczawno-Zdrój stało się regionalną stolicą teatru, a to właśnie za
sprawą IV Festiwalu Krystyny Jandy. Miały miejsce spektakle teatralne,
spotkania z aktorami i gośćmi Festiwalu.
31 sierpnia zaszczytnym gościem spektaklu
„Danuta W” z Krystyną Jandą w roli
głównej była Danuta Wałęsa, żona
wielkiego Polaka, Lecha Wałęsy, co nadało tej sztuce szczególnej wymowy. Obie
panie, Krystyna i Danuta spotkały się też w Parku Zdrojowym z mieszkańcami miasta
i kuracjuszami. Następnego dnia pani Danuta odwiedziła też Jedlinę-Zdrój.
Można się spodziewać, że
wydarzenia te zostaną zapisane złotymi zgłoskami w annałach obu miast, w kiedyś
po latach będzie się o nich wspominać, tak jak to się dzieje z Józefem
Korzeniowskim i innymi wielkimi Polakami z tablicy pamiątkowej w
Szczawnie-Zdroju.
Jak widać przez to wspaniałe Uzdrowisko przewinęła się plejada ZNAKOMITOŚCI.Piszesz o wielkich ale ilu zwykłym ludziom,którzy przyjeżdżają na kurację poprawiła zdrowie i uleczyła serce i duszę.Dla mnie najważniejsze jest to,że przypominasz nam czytelnikom Twojego Blogu,kto tu przebywał i dlaczego warto tu przyjechać.
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto, a przy takioej okazji zawadzić o Głuszycę !!!
UsuńNie na temat...
OdpowiedzUsuń"J.Korzeniowski(Conrad!) z Berdyczowa nakreślił wizję"Europy bez granic",Europy opartej na wspólnych instytucjach.Tylko taka Europa może jego zdaniem,zmniejszyć niebezpieczeństwo imperialnych agresji ze strony tak silnych państw,jak Niemcy.I tylko taka Europa,
"zbudowana-cytuję-na fundamentach mniej kruchych,niż interesy materialne"może zapewnić trwały pokój między narodami naszego kontynentu.Już sto lat temu rozumiał to,czego dzisiaj się uczymy:wspólnota europejska jest najlepszym zabezpieczeniem wszystkich naszych bogatych i różnorodnych kultur narodowych."
(prof.dr hab.Zdzisław Najder o Józefie Teodorze Konradzie Korzeniowskim-Joseph Conrad)
culture.pl/tworca/jozef-teodor-konrad-korzeniowski-joseph-conrad
Wyniki niedawnej sondy w krajach UE wykazały,że wszystkie kraje UE chciałyby powrotu Wielkiej Brytanii do UE-tylko Francja(!?) jest przeciwna.
Brytyjscy deputowani głosowali za przyjęciem ustawy o wstrzymaniu członkostwa w UE.Po 13 godzinnej debacie wynik głosowania 326 do 290,
co oznacza uchylenie uchylenie ustaw z 1972 r za pośrednictwem której Wielka Brytania wstąpiła do UE,przyjmując w brytyjskich statutach
12 000 unijnych przepisów.Zastąpią je przepisy brytyjskie.
Pozdrawiam.
To wielka przyjemność czytać takie teksty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Stokrotko za zajrzenie do mojego bloga i miły dla mnie komentarz. Mam nadzieję, że dotrze do Ciebie mój mailowy list, a także przesyłka z książkami. Serdecznie pozdrawiam !
Usuń