Mamy
właśnie kolejną rocznicę pamiętnego sierpnia 1980 roku. Warto więc przy tej
okazji spojrzeć krytycznie na to wszystko, co się stało w Polsce po przemianach
ustrojowych, którym początek dał ówczesny sierpień.
Od czasu do czasu zdarza mi się skopiować z
portali internetowych najbardziej ciekawe i ujmujące wątki artykułów prasowych,
wywiadów ze znanymi osobistościami życia politycznego, bądź też komentarzy. Robię to, by nie stracić
dorobku intelektualnego, a często też literackiego autorów tych publikacji, bo
przecież wiem z autopsji, że w świecie
medialnym trzeba się liczyć z obecnością efemeryczną i krótkotrwałą. Na
ogół to co się napisze znajdzie u odbiorcy swoje miejsce tylko na moment, a
potem zostanie zmazane natłokiem kolejnych, nowych newsów i publikacji. Jeśli
jednak uda mi się uchronić od zapomnienia coś, co jest tego godne, to tylko
poprzez umieszczenie w pamięci dysku komputerowego. Dzięki temu przy takiej czy
innej okazji wracam do skopiowanego tekstu i często bywa tak, jak przed chwilą
– czytam i nie mogę wyjść z podziwu dla trafności i precyzji wypowiedzi.
„Te marionetki nazywane są politykami, posłami, publicystami,
redaktorami naczelnymi. Wszystkie one wyrzekły
się używania rozumu i rzetelnego oceniania świata i utworzyły dwa prymitywne,
nienawidzące się plemiona. To ma pewną bardzo demokratyczną konsekwencję, a
mianowicie utrzymujący się wysoki poziom mobilizacji społecznej. Zarówno Tusk
jak i Kaczyński, utrzymują swoje
plemiona w stanie ciągłego podniecenia emocjonalnego, przez co wywołują
np. takie efekty, jak dość wysoka frekwencja wyborcza. Ludzie są szczerze
zaangażowani w politykę. Ich wściekłość polityczna jest prawdziwa,
naprawdę nienawidzą, prawdziwie utopiliby przeciwników w łyżce wody. W związku
z tym mają głęboką motywację, aby pójść do wyborów”.
Dlaczego polityka stała się wydmuszką,
pozbawioną autorytetów, czy wręcz politycznych mędrców? Może Polacy nie
potrzebują już sporów merytoryczno- ideologicznych, ale wystarczy im polityczna
opera mydlana oparta na pierwotnych emocjach?
- pyta Jacek Niźnikiewicz:
„Myślę, że Pańska hipoteza trafia w dziesiątkę.
To jest wynik głębokich przemian społecznych w czasach, w których żyjemy.
Rzecz w tym, że tamta polityka była prawdziwa, ale niesprofesjonalizowana.
Dzisiaj polityka jest sprofesjonalizowana, w związku z czym odrywa się od realności
i staje się wytworem coraz bardziej profesjonalnego marketingu. Premier jest więc w takim samym sensie
sztuczny i nieprawdziwy, jak nieprawdziwy i sztuczny jest pan Marek Kondrat,
który z telewizora zapewnia nas, że jakiś tam bank marzy o tym, żeby nam dać swoje
pieniądze.
Taka też jest istota profesjonalizacji polityki. Dla gawiedzi polityka jest dziś przez to
znacznie bardziej atrakcyjna i interesująca. Debata o najlepszym ustroju,
zastanawianie się nad problemami państwa, nad sposobami ich
rozwiązywania, jest dla ogółu nie tylko śmiertelnie nudne i niepociągające, ale
nawet budzi pewnego rodzaju wstręt. Politycy robią to, czego od nich lud
oczekuje, w związku z czym trudno mieć do nich o to pretensje. Ja mam,
przyznaję, pewną pogardę do takiej polityki, ale nie mam pretensji do upadłych
polityków”.
Tyle myśliciel i nadal jednak upadły polityk Jan
Rokita. Podzielam jego opinie, ale nie do końca. Ja osobiście, szary obywatel,
mam przede wszystkim pretensje do polityków. To oni budują politykę, do której
Jan Rokita odnosi się z taką pogardą. To oni odrzucili wszelkie ideały, a w
ślad za tym normy moralne, przekroczyli wszelkie granice kultury i obyczajów.
To oni dopuścili do tego, że w tym kraju mają miejsce gigantyczne akty
barbarzyństwa wobec niewinnych obywateli
Co się stało z pięknymi ideałami „Solidarności”, ideałami równości,
braterstwa, tolerancji, zgody, ideałami
wolności i demokracji, ale demokracji obywatelskiej w jej uniwersalnym
kształcie, demokracji w której ordynacja wyborcza zapewnia równość kandydatów i
nie uzależnia wyboru od miejsca na partyjnych listach wyborczych? Po co nam ta
polityczna wojna międzypartyjna, która z wszelkich wyborów czyni farsę,
kompromituje nas na oczach świata i powoduje, że świat polityki przypomina w oczach optymistów
lunapark, zaś w oczach pesymistów -
hiszpańską corridę?
Pytań i pretensji jest wiele, najgorzej że nikt
nie wyciąga z nich wniosków. Przed nami
wojna na noże w wyborach samorządowych, a potem zacznie się jatka w wyborach
parlamentarnych. To wszystko, to wciąż walka o władzę i profity, a tzw. dobro ogółu, dobro państwa i jego
obywateli, one nie liczą się wcale. A pan Jan Rokita tłumaczy nam, że to
skutek profesjonalizmu w polityce. A
gdzie w niej jest miejsce na wyższe ideały, gdzie jest troska o bezpieczeństwo,
o rozwój gospodarczy i cywilizacyjny kraju.
Nie słyszę i nie widzę, aby któryś z polityków o nie się szczerze
zatroszczył. Wystarczy posłuchać co się wyprawia na mównicy sejmowej.
Ideały „Solidarności” znalazły się na bocznym
torze także w mediach, które ze względów partykularnych kreują tę
kompromitującą nas Polaków wojnę polityczną. Nie liczy się w tym kraju nic więcej,
tylko kto jest lepszy PiS, czy opozycja
i to kto wygra wybory. Wybory, to najwyższy cel, to jedyny ideał naszej sceny
politycznej. W tej karczemnej hucpie politycy tracą głowę. A my widzowie mamy
ubaw, tylko że do czasu. Taki sam ubaw mieliśmy przed laty w czasach
przedrozbiorowych, a potem w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Jak to
się skończyło – wszyscy wiemy. Historia kołem się toczy !
Napisał o tym Roman Giertych i myślę, że warto posłuchać
jego opinii by z tej lekcji historii wyciągnąć wnioski:
„Już za parę godzin kolejna smutna
rocznica wybuchu wojny. W 1939 rządziła Polską ekipa, którą obecna nasza władza
czci i szanuje. Warto może się więc tej ekipie przyjrzeć, aby wyciągnąć naukę
na chwilę obecną. Warto również porównać ówczesne nasze osamotnienie, z obecną
sytuacją. Analogie są wprost porażające.
Sanacja do której duchowej spuścizny odwołuje się
PiS doszła w Polsce do władzy w wyniku zamachu stanu, w którym zginęło pół
tysiąca osób. Obalono zbrojnie demokratyczny rząd, który posiadał
niekwestionowany mandat do sprawowania władzy.
Dyktatura wprowadziła szybko system
fałszowania wyborów, cenzurę mediów, zależność od władzy sądów (choć opanowanie
sądów trochę trwało), podsłuchy, masowe i fałszywe oskarżenia, obóz
koncentracyjny dla swoich przeciwników politycznych, wielokrotne morderstwa
wrogów reżimu, masowe przetrzymywanie przeciwników politycznych w więzieniach
etc.
Ekipa sanacji opanowała wszystkie urzędy
państwowe tworząc klikę, w której jedynym kryterium
uzyskiwania urzędów było zwykłe lizusostwo wobec władzy. Kwitła korupcja,
nepotyzm, kolesiostwo i niekompetencja. W ciągu kilkunastu lat z kraju, który
jeszcze w roku 1920 był w stanie pokonać samodzielnie Sowiety, staliśmy się
zacofanym wojskowo i gospodarczo obszarem.
Osiągnięcia gospodarcze premiera Grabskiego z czasów
demokratycznych były częściowo fundamentem trwałości tego systemu, ale wraz z
funkcjonowaniem rządów sanacyjnych się wyczerpywały.
Sanacja wyprowadziła nas z sojuszu z
krajami Zachodniej Europy, aby sprzymierzyć się z Hitlerem. Razem z nim
wzięliśmy udział w rozbiorze Czechosłowacji.
Rządy sanacyjne opierały się na
prymitywnym nacjonaliźmie połączonym z przeświadczeniem o mocarstwowości: ”
Silni, Zwarci, Gotowi!”. Tymczasem siła była marnowana w
korupcji, głupocie i niekompetencji.
Wybitnych generałów takich jak Rozwadowski, Zagórski
i wielu innych albo mordowano, albo więziono, albo wywalano z wojska. Na ich
miejsce wstawiano dawnych bojowców PPS, których jedyną zasługą była wierność
Wodzowi. Wprowadzono kult Marszałka Piłsudskiego – największe kuriozum w
ówczesnej Europie, gdzie za brak do niego szacunku można było być osadzonym w
więzieniu. Po jego śmierci pochowano go na Wawelu, co miało potwierdzać jego
wielkość.
Ekipa sanacji, po początkowym sojuszu z Hitlerem, w
końcu się od niego odwróciła. We wrześniu 1939 zaatakowali nas prawie
wszyscy nasi sąsiedzi. W naszej obronie nie stanął nikt. Państwo załamało
się już w kilka dni po ataku niemieckim. Rządy sanacyjne wraz z dobytkiem
uciekły po dwóch tygodniach do Rumunii.
Ekipa tych zbrodniarzy i nieudaczników nigdy nie
została rozliczona, gdyż czas wojny i komunizmu skutecznie przyćmił pamięć o
tych zbrodniach. Jedynie premier Sikorski próbował zbierać dowody zbrodni, ale
w warunkach potrzebnej w czasie wojny jedności, nie było takiej możliwości.
Dzisiaj rządzi nami człowiek, który
pragnął, aby jego brat spoczął przy trumnie Piłsudskiego.
To nie tylko przypadek, to świadomy wybór. Obydwaj bracia Kaczyńscy byli zawsze
do szpiku kości piłsudczykami. I dzisiaj według tego samego wzoru rządzi nami
jeden z nich.
Mamy konflikt z Rosją (strategiczny),
żądamy reparacji od Niemiec, obrażamy Francuzów (caracale, bojkoty, pouczenia
Macrona), jesteśmy na wojnie z Komisją Europejską,
która reprezentuje 27 krajów Europy, mamy konflikt z Ukrainą i Litwą o
paszporty, rozwaliliśmy relację w ramach grupy Wyszehradzkiej. Obraziliśmy
Włochów ostentacyjnym brakiem solidarności w sprawie uchodźców (sam nie
jestem zwolennikiem błędów w polityce imigracyjnej państw europejskich, ale
można było robić przynajmniej drobne gesty). Z otwartych sojuszników mamy
tylko Węgrów, ale oni wolą Rosję od nas. No i przyjaźnimy się z
Białorusią.
Relacje z USA są poprawne, ale opierają się
wyłącznie na dobrych układach z prezydentem USA, który wygląda coraz bardziej
osamotniony w USA. Przyjaźń z Donaldem Trump kosztuje nas utratę dobrego
wizerunku w USA, gdyż wszyscy jego wrogowie w Stanach nas atakują. A jest ich
coraz więcej i posiadają większość w amerykańskich mediach.
Tak wygląda nasza obecna sytuacja międzynarodowa.
Tylko szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, że nie mamy żadnej zawieruchy wokół
nas, zawdzięczamy fakt, że nie przekłada się ona na poważne kłopoty polityczne,
gospodarcze etc.
Dlaczego to się jeszcze nie przekłada na
konkretne decyzję krajów, które obrażamy? Bo wszyscy liczą, że PiS jest
tymczasową chorobą, która minie za dwa lata. I oby się oni nie mylili, bo
niestety historia lubi się powtarzać…”
Na koniec przypomnę tylko, lunapark, to po polsku
„wesołe miasteczko”, ale nasze polityczne miasteczko jest raczej smutne, a
może się okazać wręcz tragiczne.
Tak jak kiedyś napisałem"Historia jest nauczycielką życia" ale nic nas nie nauczyła.To co przypomniałeś z dziejów naszej międzywojennej historii jak żywo przypomina obecną naszą sytuację.Tak na dobrą sprawę mamy b.złe stosunki z Rosją i nie za dobre z krajami Unii Europejskiej o które zacytowałeś.Tylko,że oni liczą na pomoc USA i ewentualnie w razie zagrożenia na NATO.Tylko,żeby się nie przeliczyli.
OdpowiedzUsuńBronku, jak zwykle dziękuję. Myślimy tak samo i to jest dla mnie pokrzepiające. Jeśli właśnie dziś obchodzisz swoje imieniny,l to składam Ci najserdeczniejsze życzenbia. Bądż jak skała w swych poglądach i patrzeniu na życie. Jesteś dla mnie ostoją. Ale życzę Ci zdrowia i pogody ducha. Wszystkiego najlepszego! A to samo bdę Ci życzył na Kazimierza. Może być dwa razy do roku. To nie zaszkodzi !
UsuńRokita i Giertych..."myśliciele"?Przestraszył mnie Pan:)
OdpowiedzUsuńSpojrzenie na najbardziej wpływowych myślicieli na świecie:
www.thoughtleaders.world/de/global-2016/
Czterech myślicieli religijnych w pierwszej szóstce.Biblia górą!
Potrzebne jest tylko 28 048 podpisów,aby uznać"myśliciela"George
Sorosa i jego organizacje za terrorystyczne w USA.Petycja:
https://petitions.whitehouse.gov
Podobno samochód prowadziła Katy Griffin...
https://www.youtube.com/watch?v=1Yqa5PUViPo
Pozdrawiam.
Nigdy mi na myśl nie przyszło, by Rokitę i giertycha traktować jak myślicieli. Ja nie wznoszę się na tak wysokie poziomy, jakie mi proponujesz Henryku. Ja piszę o sytuacji politycznej w Polsce i przytaczam na opinie znanych polityków. Akurat z tym co napisał Giertych jako znający co nieco historię całkowicie się zgadzam.
UsuńNie wiem kto to jest Soros, nie obchodzi mnie tak bardzo co się dzieje w USA i kim jest Katy Griffin. Ale myślę, że może to zainteresować moich Czytelników. Dziekuję za komentarz !
Pewnie zauwazyles ze bardzo malo.interesuje się polityka. Przerasta mnie bowiem jej zlozonosc a przede wszystkim wszechobecne w niej zaklamanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
I to jest bardzo dobrze, że to potrafisz. Ja wciąż próbuję, ale bezskutecznie, zwlaszcza że w dzisiejszym świecie medialnym trudno tego uniknąć. Przestałem oglądać dzienniki telewizyjne, ale to nie pomogło, bo jest internet, a w nim to samo, albo polityka, albo plotki z życia celebrytów i inne bzdurne sensacyjki.Samo życie!
Usuń