To
był strzał w dziesiątkę. Uderzenie w Trybunał Konstytucyjny. Unicestwienie jego
niezawisłości. Trybunał, którego najważniejszym celem jest obrona praw
konstytucyjnych został ubezwłasnowolniony. Tym sposobem konstytucja stała się
martwa. Martwa jest jej idea określona w preambule, a także szczegółowe zapisy.
Władza może czynić co zechce, nikt nie jest w stanie jej powstrzymać.
Demontaż
Trybunału Konstytucyjnego, to zarazem destrukcja całego systemu ustrojowego
państwa.
Czy PiS pytał o taką zgodę suwerena, czyli
naród polski? Oczywiście, nic takiego
nie miało miejsca.
W
obronie Trybunału, a tym samym Konstytucji nie stanął prezydent państwa, który jeszcze niedawno składał uroczystą
przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym, przyrzekając, że będzie bronił
Konstytucji ze wszystkich sił.
Zgadza
się na to wszystko Marszałek Sejmu,
druga osoba w państwie po prezydencie, ubezwłasnowolniony tak samo jak prezydent, bo jest z tego samego obozu partyjnego, co rządzący Polską prezes PiS-u.
Wystarczy
teraz uderzyć w Sąd Najwyższy ograniczając jego niezawisłość, a następnie w
cały
wymiar
sprawiedliwości i cel, który sobie postawił opętany manią zdobycia
nieograniczonej władzy, mały człowieczek o słowiańskim imieniu Jarosław,
zostanie osiągnięty. Będziemy mieli polskiego Oktawiana. Nic tylko zbudować
lektykę, pobudować setki pomników i wynieść go na ołtarze.
Tak
sobie myślę, co są warte wielkie historyczne akty prawne, ich wiekopomne
deklaracje i postanowienia, gdy znajdzie się despotyczny uzurpator, który
potrafi to albo zlekceważyć, albo też zręcznie spreparować dla własnych,
egoistycznych celów. Ten cel w zasadzie jest jeden – zdobycie lub utrzymanie nieograniczonej
władzy za wszelką cenę.
Żaden
z dyktatorów w przeszłości Europy, czy to był Benito Mussolini, czy gen. Francisko
Franco,
czy Adolf Hitler dla pozoru nie negowali wagi i znaczenia słynnej Deklaracji
Niepodległości Stanów Zjednoczonych z 4 lipca 1776 roku, przyjętej na Kongresie
Kontynentalnym w Filadelfii. Nie przeszkodziło im to we wprowadzeniu w swoich
krajach systemu autokratycznego.
Przypomnę,
jak brzmiały pierwsze słowa Deklaracji :
Uważamy
te prawdy za oczywiste, że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że są obdarzeni
przez Stwórcę pewnymi niezbywalnymi prawami, że wśród nich jest życie, wolność
i dążenie do szczęścia.
Deklaracja
Niepodległościowa Stanów Zjednoczonych była impulsem dla naszego obozu
patriotycznego skupionego wokół Stanisława Augusta Poniatowskiego, by 3 maja 1791 roku w czasie obrad Sejmu
Wielkiego przeforsować uchwalenie Konstytucji, która w istocie nawiązywała
do amerykańskiej Deklaracji i była drugim na świecie tego rodzaju aktem prawnym
zmieniającym monarchię w republikę.
Do
dziś odnosimy się do tej Konstytucji 3-go Maja z najwyższym szacunkiem, stała
się ona przesłanką do ustanowienia w dniu 3 maja każdego roku święta
państwowego.
Wiemy
o tym, że ta Konstytucja nie została wprowadzona do życia, bo przeciw niej
zawiązała się już wcześniej, w kwietniu tegoż samego roku konfederacja w
Targowicy na kresach wschodnich, gdzie grupa magnatów uzyskując wsparcie
militarne rosyjskiej carowej Katarzyny II wystąpiła zbrojnie przeciw królowi,
co w konsekwencji doprowadziło do drugiego rozbioru Polski.
Fakt
uchwalenia Konstytucji 3-go Maja, która mogła wzmocnić i uratować Polskę przed
rozbiorami (m.in. uchwalenie 100 tysięcznej armii) przetrwał w świadomości przez długi czas rozbiorowy, a jej idea
została wskrzeszona po odzyskaniu niepodległości przez Polskę.
W
okresie międzywojennym mieliśmy najpierw „małą konstytucję” z 1919 roku, a
następnie konstytucję kwietniową z 1935 roku podpisaną uroczyście przez
prezydenta Ignacego Mościckiego.
Do
tej właśnie konstytucji nawiązaliśmy po przemianach ustrojowych w 1989 skutkiem
ruchu Solidarności. Efektem prac komisji
sejmowej była Konstytucja RP z 2 kwietnia 1997
roku, przyjęta przez naród większością głosów w ogólnokrajowym referendum.
Warto
przypomnieć najważniejszy zapis tej konstytucji:
W trosce o byt i przyszłość naszej
Ojczyzny, odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego
stanowienia o Jej losie, my, Naród Polski
wszyscy obywatele Rzeczypospolitej,
zarówno wierzący w Boga
będącego źródłem prawdy,
sprawiedliwości, dobra i piękna,
jak i nie podzielający tej wiary,
a te uniwersalne wartości wywodzący z
innych źródeł,
równi
w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego Polski,
wdzięczni naszym przodkom za ich pracę,
za walkę o niepodległość okupioną ogromnymi ofiarami, za kulturę zakorzenioną w
chrześcijańskim dziedzictwie Narodu i ogólnoludzkich wartościach, nawiązując do
najlepszych tradycji Pierwszej i Drugiej Rzeczypospolitej, zobowiązani, by
przekazać przyszłym pokoleniom wszystko, co cenne z ponad tysiącletniego
dorobku, złączeni więzami wspólnoty z naszymi rodakami rozsianymi po świecie, świadomi potrzeby współpracy ze wszystkimi
krajami dla dobra Rodziny Ludzkiej, pomni
gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były w
naszej Ojczyźnie łamane, pragnąc na zawsze zagwarantować prawa
obywatelskie, a działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność,
w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub przed własnym sumieniem, ustanawiamy
Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej jako prawa podstawowe dla państwa oparte na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości,
współdziałaniu władz, dialogu społecznym
oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich
wspólnot.
Wszystkich, którzy dla dobra Trzeciej
Rzeczypospolitej tę Konstytucję będą stosowali,
wzywamy, aby czynili to, dbając o zachowanie przyrodzonej godności
człowieka.
Czytam
te słowa i czuję, że niewielka już ilość włosów na głowie staje mi dęba. Jak
wiele z tego zapisu konstytucyjnego jest tylko pobożnym życzeniem. Gdzie się
podziała pięknie brzmiąca idea współpracy ze wszystkimi krajami dla dobra
Rodziny Ludzkiej. Czy możemy mówić o
równości praw w kraju podzielonym na dwa obozy gotowe skoczyć sobie do gardła,
w kraju w którym rozdział kościoła od państwa, a także zasada równości religii
i tolerancji dla niewierzących jest czystą fikcją. Czy możemy liczyć na
rzetelność w działaniu instytucji publicznych przejętych i uzależnionych od
jednej rządzącej partii. Kto z nas słyszał o współdziałaniu władz, dialogu
społecznym, o jakichkolwiek uprawnieniach obywateli i ich wspólnot (
najbardziej jaskrawy przykład – zawieszenie referendum w sprawie reformy
edukacji narodowej, a także to co się dzieje z Trybunałem Konstytucyjnym i
reformą wymiaru sprawiedliwości). Jaskrawe przykłady dbałości o przyrodzoną
godność człowieka możemy obserwować na co dzień w czasie debat sejmowych.
Najważniejszy poseł, prezes partii rządzącej pozwala sobie z trybuny sejmowej
wyzywać posłów opozycji twierdząc bezpodstawnie, że są zdrajcami ojczyzny i zbrodniarzami.
I co – i nic. Trudno dochodzić praw w prokuraturze i sądach i żądać zadośćuczynienia,
skoro już są one w rękach prezesa PiS, choć nie uchwalono
jeszcze wszystkich ustaw sądowych.
Boję
się, że wciąż jeszcze nie wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, czym to grozi. Ani historia Polski, nasza matka, ani historia powszechna niewiele nas nauczyły. Żaden podręcznik historii, ani
też najlepszy artykuł prasowy, czy audycja radiowa lub telewizyjna nie potrafią
dotrzeć do świadomości, by pokazać na przykładach wziętych z historii, że każdy
taki system totalitarny, jaki mamy obecnie w Polsce, kończył się fiaskiem,
najczęściej tragicznie i makabrycznie, tylko że odbywało się to kosztem
niewyobrażalnych zniszczeń i kosztem życia milionów ludzi.
Martwa Konstytucja jest zapowiedzią chaosu, który może nas sporo kosztować.
PIS traktuje Polskę jak
własność - jeżeli ktoś wystąpi przeciwko nim nie bojąc się uzewnętrznić tego
będą go niszczyć i użyją do tego wszelkich dostępnych środków wliczając finanse
państwa, organy państwa itd. PiS miał walczyć z rzekomym "układem"
stworzonym po odzyskaniu przez Polskę kompletnej niepodległości w 1990r (jakoby
partie liberalne umówiły się i zagarnęły władzę).
Zamiast tego stworzył własny układ, polegający na opanowaniu wszystkich instytucji, likwidując niezależność instancji władzy - wykonawczej, sądowniczej i ustawodawczej. Działania te osłabiają Kraj. Dodatkowo PIS stosuje przy tym środki niezgodne z jakimikolwiek normami prawa. Ustanawianie czegoś na siłę, bez zgody Społeczeństwa to typowe dla władzy totalitarnej. Obyśmy nigdy więcej nie musieli tego doświadczać - czując zagrożenie dla demokracji i wolności i oby PIS był ostatnią taką partią w Polsce. Obawiam się, że Polak na pewno będzie mądry, ale po po szkodzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz