Bałem się, że to się już nie uda, że po kompromitacji szefa KOD ciężko będzie po raz drugi odzyskać zaufanie Polaków dla których słowa partia, obojętnie jaka by nie była, budzi odruch wymiotny, a to co dzieje się w sejmie i senacie woła o pomstę do nieba.
A
ponieważ dzieje się coraz gorzej i każdy zdrowo myślący obywatel tego państwa
dla którego wolność, demokracja, praworządność i kultura osobista, stanowią
nieomal świętość, patrząc na to, co wyczyniają od dłuższego czasu politycy,
chwyta się za głowę i nie może uwierzyć, że potrafili tak mocno, w sposób
absurdalnie głupi, szkodliwy i niewiarygodny, skłócić Polaków między sobą,
doprowadzić do krańcowego podziału społeczeństwa, zdezorganizować jego normalne
funkcjonowanie i skompromitować nasz kraj w oczach całego świata.
Dosyć
wymowny, drastyczny przykład stanowi to, co się dzieje od lat na polu edukacji.
Nazwę tego ministerstwa należało już od dawna zmienić na Ministerstwo
Dezorganizacji Edukacji Narodowej, a ustawiczne eksperymenty na żywym
organizmie sieci szkolnej, odtwarzanie jej dziś przez PiS w stylu retro, mogłyby z powodzeniem stanowić fabułę
współczesnego horroru, p.t. „Potwór z Alei Szucha”.
Ale
dla rządzących „potyczki z edukacją”, to tylko margines globalnego programu,
który szczyci się optymistyczną nazwą „dobrej zmiany”.
Ideą przewodnią „dobrej
zmiany”, co widać na każdym kroku, jest powrót do PRL-u.
To
w tym systemie w rękach wodza jedynej wiodącej partii znajdowały się wszystkie
organy państwowe, organy władzy w terenie, wszystkie środki przekazu, a nad
„wolnością słowa” czuwała świetnie zorganizowana i dobrze płatna cenzura,
służba bezpieczeństwa i wojsko.
Na
naszych oczach ma miejsce postępujący proces powrotu do tamtej rzeczywistości,
a sukcesy ruchu „Solidarności” i wszystkie osiągnięcia spadkobierców tego ruchu
po roku 1989, (w tym „okrągły stół”, który jak wiemy zapobiegł krwawej „wojnie
domowej”), do czasów zdobycia władzy przez PiS, są uważane za „zdradę
narodową”.
To
w naszym najwyższym organie państwowym, sejmie, ważny poseł partii rządzącej
wdziera się na trybunę niezgodnie z regulaminem, by zarzucić opozycyjnym
posłom, że to oni są winni śmierci jego brata, który jak wiadomo zginął 10 lat
temu wraz z 95 innymi wybitnymi Polakami w katastrofie lotniczej. Wszelkie
granice prawa, etyki i kultury osobistej zostały przekroczone. Ale winny tej
insynuacji może czuć się bezpiecznie. Nie ma już niezależnego od rządzących
Trybunału Konstytucyjnego, Prokuratura jest w jego rękach, a właśnie rozgrywa
się spektakl podporządkowania sobie Sądu Najwyższego i wszystkich pozostałych
organów sądowych.
Trudno
się dziwić, że znaczna część społeczeństwa nie godzi się z tym, co się dzieje w
państwie polskim, nie godzi się na bezkarność i chamstwo posłów, na burzenie podstaw ustroju
III Rzeczpospolitej.
To co miało miejsce w całym kraju, w dniach
lipcowych tego roku, a czego kulminacja nastąpiła po południu i w nocy z 22 na
23 lipca przejdzie do historii pod nazwą „polskiego lipca”. To jest prawdziwe
światełko w tunelu, budzi nadzieję, że Polacy się otrząsną z bezradności, że
się obudzą, zanim nie będzie za późno.
Dobrze pamiętamy sierpień
1980 roku, kiedy to się wszystko zaczęło, a historia lubi się powtarzać.
W
drugiej połowie lipca roku 2017 miał miejsce żywiołowy zryw wolnościowy w całym
kraju, poczynając od Warszawy, Poznania, Krakowa, Wrocławia, Gdańska i innych metropolii,
a na kilkunastu miastach powiatowych, w tym naszym Wałbrzychu kończąc. Wzięło w nim udział setki tysięcy ludzi. Wszędzie
Polacy gromadzili się pod gmachami sądów i na centralnych placach, podobnie jak
w latach 80-tych, kiedy pojawiła się szansa obalenia komunistycznej władzy. I
tak jak wtedy również w lipcu tego roku wyszli na ulice ludzie różnych
orientacji politycznych, ale głównie bezpartyjni, pragnący ratować to, co udało
nam się z takim trudem zbudować –
demokratyczne państwo prawa. A było wśród tych, co wyszli na ulice mnóstwo
ludzi młodych. Dla wielu z nich była to pierwsza taka zbiorowa manifestacja.
Pamięć o tym przeżyciu pozostanie na
zawsze.
Rzecz w tym, że nie
wszyscy o tym wiemy, co się w Polsce działo, że nie informują o tym w sposób
rzetelny publiczne środki przekazu, że TVP Kurskiego bezczelnie kłamie,
starając się zmarginalizować ten ruch tak samo jak w sierpniu 1980 roku czyniła
to TVP w rękach PZPR.
Na
stronie internetowej „gazeta pl” znajduję niezwykle optymistyczny wywiad p.t. „To
im się udało wyprowadzić na ulice dziesiątki tysięcy Polaków” przeprowadzony
przez dziennikarza, Michała Gostkiewicza z dwojgiem młodych ludzi, Weroniką
Paszewską, dyrektorką i fundatorką Akcji Demokracja i Franciszkiem
Sterczewskim, architektem i społecznikiem z Poznania, którzy jak się
okazuje, włączyli się bardzo skutecznie w organizację masowych demonstracji
obywatelskich w obronie niezależności sądów, a ich sukcesem okazała się akcja „Łańcuch
Światła”.
Oto co na ten temat m.
in. powiedziała w wywiadzie Weronika:
- W Akcji Demokracja, czyli
w różnych naszych akcjach, wzięło do tej pory udział w różny sposób co najmniej
250 tys. osób. Tyle mamy maili w bazie. Czyli takiej liczbie jesteśmy w stanie
wysłać maila z informacjami. A potrafimy to robić naprawdę skutecznie. To nie
jest byle jaki newsletter. To jest potęga. Budowaliśmy ją półtora roku. To jest
możliwe. My - siedem osób - umożliwiamy
ludziom działanie, stojąc sobie grzecznie z boczku. Do tego social media i mamy
dwa silne, proste narzędzia. I trafiliśmy w dobry moment i z dobrą formułą -
demonstracji bez polityków i emblematów partyjnych czy organizacyjnych.
- Bo ludzie mają chyba
przesyt oglądania na demonstracjach polityków prowadzących kampanie wyborcze.
Zwłaszcza, gdy zagrożone są nasze prawa i wolności. Myślę, że powaga i zaduma „Łańcucha
Światła” zrobiła swoje. Sytuacja jest poważna i ludzie to czują. Ta godzina
refleksji, zadumy, ciszy, jest potrzebna. Czerpiemy z niej siłę. Pomogło też
jedno, proste hasło: "Wolne sądy, chcemy weta!". Przekaz musiał być
jednolity. Nie mówiliśmy o innych rzeczach ani nie skandowaliśmy haseł, które
mogłyby kogokolwiek obrazić.
A oto, co m.in. powiedział w wywiadzie Franciszek, który zorganizował „Łańcuch
Światła” w Poznaniu:
- To było jak jakiś stan
wyjątkowy. Jakbym sztabem kryzysowym dowodził. Tyle, że w tym sztabie ciągle
byli chętni do pracy i się udało. Udało się zdobyć zaufanie policji i
urzędników. Policja zobaczyła, że nie ma agresji, jest bezpiecznie, nie było
żadnej - żadnej! - sytuacji niebezpiecznej. W każdym z miejsc, w których
protestowaliśmy - a musieliśmy miejsce zmieniać, bo się nie mieściliśmy.
- Ja się cieszę, że ta taktyka działa. I właśnie
teraz, jest dobry moment, żeby ten sukces - bo mimo, że prezydent jedną z
trzech ustaw, bardzo szkodliwą, podpisał, to dwa weta to jest duży sukces ludzi
- przekuć w coś trwałego. Bo to sukces ludzi. Gdyby obywatele nie wyszli w
takiej liczbie na ulicę, tych wet by nie było. Trzeba docenić wszystkich - we
wszystkich miastach i miasteczkach.
- Mam poczucie, że wiele osób w Polsce nie ma z kim
się identyfikować na poziomie partii politycznych. Obecni liderzy i liderki
muszą się zmienić - myślę, że „Łańcuch Światła” jasno to pokazał. Liczę na to,
że obecni przywódcy mogą się jakoś zmienić pod wpływem walki o sądy. I na to,
że pojawią się nowi liderzy. Mamy jeszcze dwa lata do wyborów.
- Gdybyśmy dopuścili do głosu na scenie jakiegokolwiek
polityka, natychmiast byśmy stracili. Byłyby podziały. Ludzie by się denerwowali,
że polityk krzyczy i nie mówi do wszystkich. Politycy mają swój własny język,
moim zdaniem błędny: my-oni, bojowa retoryka, wojna polsko-polska. Mamy tego
dosyć! Nie robi na mnie wrażenia, że ktoś jest posłem, ze jest sławny itp. Mnie
chodziło o to, żeby głos na tych spotkaniach zabierali obywatele.
- A co dalej? To będzie
decyzja grupy. Na początku byłem sam. W tydzień, spontanicznie, stworzyła się
grupa, która chce coś robić. Na pewno chcemy dalej patrzeć politykom na ręce. I
- pamiętając, że teraz przed kamerami mediów stanęli zwykli ludzie z naszej
demonstracji, chcemy dalej zachęcać ludzi do działania. Do uprawiania
polityki obywatelskiej, a nie partyjnej. To, co
się dzieje w Sejmie, tylko odstrasza ludzi.
Tyle z wybranych przeze mnie
wypowiedzi osób, których nazwiska warto zapamiętać. Nie usłyszymy o nich w mediach PiS-owskich. A teraz na koniec wołam
już od siebie:
Rodacy! Jeszcze Polska nie
zginęła”. Czy naprawdę ciąży nad nią fatum klęski? Czy nie potrafimy rządzić
się sami, korzystając z takim trudem zdobytej niepodległości? Czy nie jesteśmy
w stanie osiągać celów bliskich całemu narodowi bez dzielenia się na lepszy i
gorszy sort, bez wzajemnego szczucia się i podpuszczania jednych przeciw
drugim?
Bitwa o wolną Polskę dopiero
się zaczęła. Nie myślę tu o żadnym puczu lub zamieszkach ulicznych, ale o
naszej sile obywatelskiej, którą możemy zamanifestować na pokojowych
zgromadzeniach, a w końcowym momencie – na wyborach, jeśli to nie będą wybory
takie jak w Korei Północnej,
Putinowskiej Rosji lub na Białorusi.
Polski lipiec, to dopiero światełko w tunelu.
Ten spontaniczny zryw ludzi młodych nie związanych z żadną partią z pewnością przyczynił się do tego,że na chwilę pisiory się zatrzymali w swoich poczynaniach.Ale oni się na długo nie zatrzymają.Oni muszą wypełnić działania szeregowego posła.On robi wszystko aby doszło do jakiejś rozróby i wtedy wykorzysta Antka aby ochranial tą dobrą zmianę.A propos TVPIS to nie mam takiej potrzeby ich oglądać bo w czasie ich programu mam ciekawsze zajęcie np.czytanie książek.BRAWO MŁODZI za zorganizowanie manifestacji pod nazwą "Łańcuch światła" i wyprowadzenie ludzi na ulice polskich miast w tym Cieszyna i Dzierżoniowa.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz rację Bronku, to co się dzieje dotyczy przede wszytkim młodych, to oni mają przed sobą kawał życia. Szkoda, że nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak się żyło w PRL-u. Naszym obowiązkiem jest ich przestrzec i zachęcic do działania, póki jeszcze nie jest za późno! Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńPiS!?Może by tak Despacito?
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=iKTPV-HJsEo
W PRL-u nie było tak źle-wystarczyło się zapisać do PZPR:)
www.racjonalista.pl/kk.php/s,10135
A poziom mórz i oceanów podnosi się 1,8 mm rocznie.Dlaczego?
Pozdrowienia.
Przerażona jestem jak pomyślę, że to może się jednak skończyć rozlewem krwi.
OdpowiedzUsuńMój młodszy syn, który jest nauczycielem był WTEDY razem ze swoimi byłymi maturzystami przed sejmem i przed pałacem prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu.
I tak sobie myślę, żeby ten tunel miał wyjście...
A może!Wystarczy tylko,że ktoś ustrzeli jakiegoś"wieprza"i będziemy mieli "wojnę świń":)A taka już była...przez wieprza!Kaiser!Tylko Kaiser!
Usuńwww.historylink.org/File/9966
Przyszło nam żyć w tzw."układzie magdalenkowym",gdzie"ludzie honoru"porozumieli się z"autorytetami moralnymi"i traktują obywateli jak idiotów.Tymczasem,to nie są ludzie honoru,ani żadne autorytety,to są idioci.Bo...
...Pan Bóg w pierwszej kolejności stworzył idiotów.Następnie stworzył tablice szkolne...zbyt późno-potwierdza to Marian Hemar:
https://www.youtube.com/watch?v=V10_UR2Cf4o
Spoko...Pani się nie martwi,wyjście z tunelu jest na"Osówce"...nawet kilka:))
To co się stanie jest szczególnie ważne dla naszych dzieci. To co się dzieje jest groźne, stąd nie milczę w tej sprawie.Dziękuję za zaglądanie do mojego blogu, cenie to sobie bardzo. Pozdrawiam !
Usuń