bukiet lawendy - od Violi |
Od
wielu lat jesteśmy zaprzyjaźnieni nie tylko jako sąsiedzi, ale osoby o bliskich
sobie zainteresowaniach i poglądach. Był czas kiedy Violetta jako aktywny
członek Koła Fotograficznego przy naszym głuszyckim Centrum Kultury podsyłała
mi prześliczne fotografie, z których chętnie korzystałem w moim blogu. To
dzięki Markowi i Violi miałem okazję
poznać bliżej wybitnego historyka, Witolda Pronobisa, człowieka, który jest dla
mnie najwyższym autorytetem. Z ogromnym współczuciem obserwowaliśmy Violę
starającą się pokonać parszywą chorobę, ustawiczne jednak wierząc w to, że jej się
to uda. Wciąż mam w oczach Violę z koleżankami na porannym bieganiu po zdrowie,
kiedy jeszcze nie znajdowała się w szponach choroby.
Niestety,
stało się to co najgorsze. Nie pomogły zabiegi lekarzy w poznańskiej klinice.
Nie ma już Violi wśród nas żyjących.
"Teraz wszytko umilkło, szczere pustki w domu,
nie masz zabawki, nie masz rozśmiać sie nikomu,
z każdegi kąta żałość człowieka ujmuje,
a serce swej pociechy darmo upatruje."
(Jan Kochanowski, "Treny")
"Teraz wszytko umilkło, szczere pustki w domu,
nie masz zabawki, nie masz rozśmiać sie nikomu,
z każdegi kąta żałość człowieka ujmuje,
a serce swej pociechy darmo upatruje."
(Jan Kochanowski, "Treny")
Nie,
to nie jest epitafium. Już w tym słowie kryje się żałosna nuta pogrzebowa, a ja wiem, że Viola nie
chciałaby byśmy za Nią rozpaczali. To się nie mieściło w Jej naturze. Ona jest
uosobieniem czułości i optymizmu, z którymi chciała się dzielić ze wszystkimi.
Żegnamy
Violę, ale nie na zawsze. Przyjdzie czas, gdy znów będziemy razem. Tam, na
drugim świecie, gdzie ulatują dusze zmarłych. A w ogóle, to przecież Viola nie
odeszła. Była, jest i będzie z nami, póki my żyjemy.
To
tylko takie złudzenie, że Jej nie ma. W głębi duszy jest w naszej pamięci tak
jak zawsze gościnna i miła, pełna serdeczności, uśmiechnięta i oddana swoim bliskim. Nawet w czasie choroby
pełna życia i nadziei, że się leczenie powiedzie, że wrócą dobre dni, kiedy
będzie mogła z aparatem fotograficznym pobuszować po okolicy i uchwycić to
piękno, które czyniło jej życie pożytecznym i sensownym.
Choć
chciałbym by tak było, byśmy Violę widzieli oczyma wyobraźni wciąż z nami,
pogodną i uśmiechniętą, to piszę to ze łzami w oczach. Mój blog zdobią dzisiaj
Jej ostatnie fotografie kwitnącej lawendy. Chciała nimi potwierdzić słuszność
nowej nazwy naszej ulicy Lawendowej. Nie dała rady już tego zrobić, fotografie
przysłał mi Jej mąż Marek.
Pomyślałem sobie, że dla mnie już na zawsze ulica
Lawendowa kojarzyć się będzie z uśmiechniętą Violą na cześć Jej pamięci !
Fot. Viola Torbacka
Bardzo mi przykro z powodu śmierci sąsiadki.
OdpowiedzUsuńNas też opuściła niedawno bliska osoba.
" Lawendowa Jola " :) pewnie milutko byłoby tej Pani. Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńDla mnie "Lawendowa Viola" jest wręcz balsamem w tym trudnym okresie. Jestem bardzo wdzięczny autorowi-mąż
UsuńJak wielki smutek gości w moim sercu po stracie przyjaciółki. Jak trudno zrozumieć - dlaczego Ona Viola! ? Jakże tęsknię za naszymi rozmowami , wycieczkami za Nią. Juz nic nie jest takie same, te wszystkie ścieżki, nasze miejsca odpoczynku są smutne bo nie ma Violi. Już nie powie mi patrz ten ptak to Rudzik, a tam rośnie ..., cicho bo słychać jak biegną sarny! ������
OdpowiedzUsuńNie potrafię pojąć, dlaczego tak się dzieje, że tak wcześnie odchodzą od nas ludzie kochani.Trudno się pogodzić ze śmiercią, a już zupełnie trudno, gdy dzieje się to tak wcześnie. Dziękuję za ten wzruszający m komentarz. Zachowajmy pamięć o Violi w naszym sercu!
Usuń