Motto:
„Kto chce malować
świat w barwnej postaci,
Niechaj nie patrzy nigdy prosto w słońce,
Bo pamięć rzeczy, które widział straci,
Tylko łzy w oczach zostaną piekące.
Niechaj przyklęknie, twarz ku trawie schyli
I patrzy w promień od ziemi odbity.
Tam znajdzie wszystko cośmy porzucili:
Gwiazdy i róże, i zmierzchy i świty”.
Czesław
Miłosz
„Lato, lato, lato czeka …
słyszymy co roku w znanym przeboju „lata z radiem”. I choć na kalendarzowe lato
musimy jeszcze trochę poczekać, to wyjątkowa w tym roku słoneczna wiosna
zachęca jak nigdy dotąd do wycieczek w góry. O tym gdzie się wybrać pisałem już
mnóstwo razy w moim blogu „tu jest mój dom”, ale wiadomo że żaden blog nie
zastąpi dobrego przewodnika
turystycznego lub kolorowych albumów sławiących piękno naszych krajobrazów.
Niestety, nie są one łatwo dostępne i nie ma ich tak wiele, by mogły trafić do
każdego domu. Nasze możliwości, gdy próbujemy dokonywać wcześniejszego wyboru
są więc ograniczone. Bardzo często w materiałach promocyjnych dominuje tandetna
reklama w miejsce rzetelnej informacji o godnych uwagi i zainteresowania
atrakcjach turystycznych
.
W bogato ilustrowanej książce
„Wałbrzyskie powaby” w rozdziale „Mój powiat w obiektywie” piszę o dwóch albumach powiatowych „Powiat
wałbrzyski – nie odkryte piękno” z 2008 roku i „Ziemia wałbrzyska – Zagłębie
atrakcji” z roku 2011, zachęcając do ich poznania. Istotnie dają one wyobrażenie
o walorach krajobrazowych bliskich nam obszarów, obfitości atrakcji
turystycznych, rozmaitości form wypoczynku.
Lokalna Organizacja Turystyczna Aglomeracja Wałbrzyska w Wałbrzychu wydała nie tak dawno kolejny kolorowy albumik, w którym możemy podziwiać piękno naszego regionu w czterech częściach” aktywny wypoczynek, rodzina, przyroda i historia. Obok Wałbrzycha i ziemi wałbrzyskiej mamy w tym albumie zachętę do zwiedzania Nowej Rudy, Świdnicy i Kamiennej Góry. Jestem w czepku urodzony, bo mam pod ręką wszystkie trzy albumy, jak również wcześniej wydane wałbrzyskie przewodniki turystyczne, a także mnóstwo lokalnych wydawnictw z poszczególnych miast i gmin naszego regionu, mogę więc w każdej chwili skorzystać z ich pomocy.
Lokalna Organizacja Turystyczna Aglomeracja Wałbrzyska w Wałbrzychu wydała nie tak dawno kolejny kolorowy albumik, w którym możemy podziwiać piękno naszego regionu w czterech częściach” aktywny wypoczynek, rodzina, przyroda i historia. Obok Wałbrzycha i ziemi wałbrzyskiej mamy w tym albumie zachętę do zwiedzania Nowej Rudy, Świdnicy i Kamiennej Góry. Jestem w czepku urodzony, bo mam pod ręką wszystkie trzy albumy, jak również wcześniej wydane wałbrzyskie przewodniki turystyczne, a także mnóstwo lokalnych wydawnictw z poszczególnych miast i gmin naszego regionu, mogę więc w każdej chwili skorzystać z ich pomocy.
W moim blogu chcę dziś wypromować
rzadki album, niestety już „biały kruk”, bo jego dostępność na rynku
księgarskim jest żadna. Znajdziemy go w bibliotekach, być może na regałach
urzędów. Zalega zapewne półki niektórych domów. W moim znajduje się na
poczesnym miejscu, gdyż od samego początku był dla mnie rarytasem.
Mowa o albumie „Obrazy przyrody wałbrzyskiej” Krzysztofa
Żarkowskiego, wydanym w 1999 roku przez Agencję Reklamową ‘Mirwal” w
Wałbrzychu ze wsparciem Urzędu Miejskiego.
Pisałem już o tym swego czasu. Nie
ukrywam, że zachętą do napisania dziś o tym albumie była dla mnie interesująca
rozmowa jaką przeprowadził w Studio Espresso nieoceniony wałbrzyski reporter Paweł Szpur w szczawieńskiej Słonecznej
Polanie Cafe. Możemy o tym przeczytać w ostatnim numerze „30 minut” z 25 maja
br. (nr 704).
Oto co czytam we
wstępie albumu „Obrazy przyrody wałbrzyskiej”:
„O Wałbrzychu, mieście wśród gór
i lasów, o jego malowniczym położeniu mówiono i pisano już niejednokrotnie.
Nigdy jednak nie było sposobności pokazać choćby skromnej liczby fotografii
oddających autentyczne piękno i unikatowy charakter otaczającej nas przyrody” .
Słowo pisane zajmuje zresztą tu niewiele miejsca. Album przemawia wizualnie artystycznymi
fotografiami dziwów przyrody z naszych lasów, kobierców kwiatowych na łąkach,
unikatowymi obrazkami roślin, owadów, ptaków i zwierząt, słowem najcudowniejsza
flora i fauna otaczającego nas świata przyrody.
Koneserom przyrody powiem, że
możemy w nim zobaczyć leśne obrazki z Chełmca, Książańskiego Parku
Krajobrazowego, Trójgarbu, z okolic
Andrzejowki w Rybnicy Leśnej. Z rzadkich
roślin - dziewięćsił bezłodygowy,
wawrzynek wilcze łyko, wełniankę wąskolistną, złocień właściwy, storczyk męski,
naparstnicę purpurową. Z ptaków - orlika
pospolitego, pustułkę, puszczyka, samca sikorki bogatki i krogulca. Ze zwierząt
– muflony, lisy, padalce, salamandry, wiewiórki, kierdel owiec z jagniątkami.
Oczywiście nie wymieniłem tu wszystkiego, bo kolorowych obrazków jest ponad
sześćdziesiąt, wszystkie znakomite pod każdym względem, budzące podziw i
zdumienie. Możemy sobie wyobrazić ile kosztowało to czasu, cierpliwości i
samozaparcia, aby z aparatem fotograficznym zaczaić się w ukryciu i czekać aż
pojawi się pożądana istota żywa, by ja utrwalić w obiektywie.
Ale Krzysztof Żarkowski, to
przyrodnik z powołania, z wykształcenia leśnik, z zamiłowania ornitolog, a do
tego zawodowy fotograf. Dał się też poznać w licznych wydawnictwach prasowych i
albumowych, a także jako uczestnik plenerów fotografii przyrodniczej i spotkań
z młodzieżą w ośrodkach kultury.
Nie wątpię, że Krzysztof wziął
sobie do serca wskazania z wiersza Czesława Miłosza i niejednokrotnie musiał
się nisko schylić lub przyklęknąć, by uchwycić w aparacie ten moment
niepowtarzalny, który decyduje o oryginalności fotografii. Wybór zdjęć do
albumu nie był łatwy, bo uzbierało się ich sporo. Drogocenna pasja utrwalania
niezwykłych zjawisk przyrody jest u Krzysztofa wieloletnia.
„Ten niewielki zbiór fotografii,
owoc dwóch lat pracy jest tylko cząstką z bogatej kolekcji Krzysztofa Żarkowskiego
– czytamy we wstępie albumu – zawiera on tylko fragment mówiący o fascynacjach
autora. Pozwala jednak spojrzeć optymistycznie i z nadzieją na odradzającą się
wokół nas przyrodę”.
Myślę, że byłoby dobrze, gdyby
udało się dotrzeć do albumu Krzysztofa Żarkowskiego, zanim wybierzemy się latem w weekendowy plener. Album pokazuje jak
należy patrzeć na otaczający nas świat fauny i flory, jak wyłuskiwać z niego,
to co najpiękniejsze i najcenniejsze.
W wolnych chwilach zachęcam też
do bliższego poznania mojej książki „Wałbrzyskie powaby”. Jest ona dostępna w bibliotekach
Wałbrzycha i powiatu wałbrzyskiego, a można z niej dowiedzieć się sporo nie
tylko o samym Wałbrzychu, ale całej ziemi wałbrzyskiej. Wówczas wybór miejsc na
letnią eskapadę będzie, jak to mówią uczenie – nie tylko świadomy i celowy, ale także
znacznie łatwiejszy.
Mam ten album "Obrazy przyrody wałbrzyskiej".Ciekawe fotografie i różnego rodzaju ujęcia.Ponadto jestem posiadaczem Twojej książki "Wałbrzyskie powaby"Wszystko to jest piękne,tylko brak czasu na czytanie w okresie wiosenno- letnim.Do tego Roland Garros,Mistrzostwa świata w piłce nożnej,Wimbledon a póżniej spotkania odwiedziny,wyjazdy.No i trzeba też coś zwiedzić blisko i daleko.Ale na dzisiaj korzystam z Twojego blogu i polecam znajomym.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA mówią, że jak bedziesz na emeryturze, to będziesz miał multum czasu na czytanie i podróżowanie. A tu innych atrakcji jest jak na zawołanie, a do tego ogródek i obowiązki domowe, i kontakty z rodziną, no i penetracja marketów, by się przekonać co podrożało, a co potaniało. Nie wiem, czy to dobrze, czy żle, bo jak tak dalej będzie, to nie będziemy mieli czasu umrzeć, by w ten sposób podratować ZUS, któremu grozi ogłoszenie upadłości.
UsuńTakie kolorowe albumy turyści noszą w plecakach i gubią.Ja także noszę. 1maja,wracając z Wielkiej Sowy nieuczęszczanym szlakiem,znalazłem"Wielką Księgę Ziół".Nieco dalej leżała lornetka 25x60 produkcji rosyjskiej,którą zagospodarowały już mróki.Księga była już mocno zniszczona,ale kilka stron(papier kredowy) można było jeszcze przejrzeć.Lornetka była rozjechana przez jakiś pojazd,pęknięta obudowa.Wszystko zostawiłem.Jesienią,w innym miejscu znalazłem cały sprzęt artysty malarza,zostawiłem,słoiczki z farbami leżą do dzisiaj.Znalezione telefony zostawiam w najbliższym schronisku.
OdpowiedzUsuńMoje Bogatki.
Czupurna sikoreczko,baletnico nieba,
widzę trwożne zabiegi za ziarnem na rynnie.
Już uwodzisz partnera,seksownie i czynnie,
ponad miarę zalotów teraz wam potrzeba.
Nowe gniazda wijecie-tulicie pisklaki,
popiskują i skrzeczą,wołają o strawę.
Jakież one niezdarne,na poły niemrawe,
nieporadne,krzykliwe,jeden,drugi-nagi.
Tata krąży jak każdy po karmę od ludzi,
mama stroszy pióreczka,małe wysiaduje.
Człowieczek wzrok wytęża,wsłuchuje się w chórek,
póki Jerzyk przyleci,wszystko zapaskudzi.
Natura pisze sztukę,więc jej nie przeszkadzaj,
ona przeczuwa kolej-toku ewolucji.
Każdy wie że zaboli-wycinek destrukcji,
równowagi prawidła,przyrody to władza.
Może na drugi roczek,mocniejsi przylecą,
sploty znów pobudują krąg życie zatoczy.
Karmić przecież możemy,miej otwarte oczy,
dajmy cieszyć się pięknem,ptactwa ponad strzechą.
Melodyjne śpiewanie,cibej-cibej,
unosi się etiuda nad lasem i polem.
Co będzie jak nie wrócisz,na trwogę już dzwonię,
najdłużej pstra Bogatko,pici-pici nam graj./G.G./
Teraz gdy już nauczyliśmy się latać w powietrzu jak ptaki,pływać pod wodą jak ryby,brakuje nam tylko jednego:Nauczyć się żyć na ziemi jak ludzie-G.B.Show.
Pozdrawiam.
Kolejny bardzo ładny wiersz Pana Henryka lub jego brata.Natomiast sekwencja G.B.Show doskonała.A ja przypomnę łacińską maksymę "Homo homini lupus est".Pzdrawiam
OdpowiedzUsuń