Murzynek Bambo w Afryce mieszka,
Czarną ma skórę ten nasz koleżka.
Uczy się pilnie przez całe ranki
Ze swej murzyńskiej Pierwszej czytanki.
A gdy do domu ze szkoły wraca,
Psoci, figluje - to jego praca.
Aż mama krzyczy: "Bambo, łobuzie!"
A Bambo czarną nadyma buzię.
Mama powiada: "Napij się mleka",
A on na drzewo mamie ucieka.
Mama powiada: "Chodź do kąpieli",
A on się boi, że się wybieli.
Lecz mama kocha swojego synka,
Bo dobry chłopak z tego Murzynka.
Szkoda, że Bambo czarny, wesoły,
Nie chodzi razem z nami do szkoły.
Czarną ma skórę ten nasz koleżka.
Uczy się pilnie przez całe ranki
Ze swej murzyńskiej Pierwszej czytanki.
A gdy do domu ze szkoły wraca,
Psoci, figluje - to jego praca.
Aż mama krzyczy: "Bambo, łobuzie!"
A Bambo czarną nadyma buzię.
Mama powiada: "Napij się mleka",
A on na drzewo mamie ucieka.
Mama powiada: "Chodź do kąpieli",
A on się boi, że się wybieli.
Lecz mama kocha swojego synka,
Bo dobry chłopak z tego Murzynka.
Szkoda, że Bambo czarny, wesoły,
Nie chodzi razem z nami do szkoły.
Tak
sobie myślę, że wszyscy adepci szkół podstawowych w pierwszych latach
powojennych znają i pamiętają ten wiersz dla dzieci Juliana Tuwima. Przypominam
sobie, że jako ośmioletni pędrak deklamowałem go w szkole na apelu z wymalowaną
na czarno gębą, a myśl o tym, że taki mały czarny Murzynek mógłby być naszym
szkolnym kolegą rozpierała mi z dumy wątłe piersi.
Co
się stało, że taki jak ten wierszyk nie ma miejsca w dzisiejszej szkole, a w
ogóle sama myśl o tym, że w niej mogliby się znaleźć czarni, skośnoocy lub
czerwonoskórzy innowiercy, albo też arabskie młokosy w turbanach, woła o pomstę
do nieba, a świebodzicka nauczycielka – polityk PiS, mianowana ministrem
oświaty, dostałaby oczopląsu. Nasza „pisowska szkoła” musi być czysta etnicznie,
a znaleźć się w niej mogą tylko dzieci z rodowitych rodzin polskojęzycznych.
Nie
tak dawno obiecujący polityk, wiceprezes Ruchu Narodowego, Krzysztof Bosak
zastanawiał się na Twitterze, czy rzeczywiście teoria heliocentryczna jest tak
oczywista, jak się ją powszechnie uznaje, a teraz na celownik wziął Hindusów w Uber
Eats.
Były
poseł (dostał się do Sejmu z list Ligi Polskich Rodzin w 2005 roku) podzielił
się swoimi przemyśleniami na temat tego, kto w Warszawie rozwozi jedzenie (Uber
Eats współpracuje z restauracjami i poprzez aplikację pozwala na zamawianie do
domu) i jakie mogą być tego konsekwencje dla Polski.
Właśnie minął mnie kierowca Uber Eats -
Hindus w turbanie pedałując na rowerze. Czy to żeby pewna grupa ludzi miała
zawiezione jedzenie zamiast pójść samodzielnie do baru lub sklepu jest tak
istotną potrzebą gospodarczą że chcemy iść w multikulti? Czy ta sprawa nie
wymaga debaty? - napisał Krzysztof
Bosak.
Wiemy
o tym, że poglądy narodowca Bosaka znajdują uznanie i poparcie PiS-owskiej
władzy, która szczyci się tym, że zamknęła granice m.in. dla syryjskich
emigrantów, uciekających z kraju ogarniętego totalną wojną domową. Stanowisko tej
władzy znajduje poparcie duchownych kościoła katolickiego i pozwala odnosić się
krytyczne do multikulti, to jest do idei, modelu społecznego i
doktryny politycznej, w których postuluje się równorzędność kultur w
społeczeństwach zróżnicowanych etnicznie, kulturowo, religijnie. Epitet multikulti, podobnie jak złowrogi gender, używany jest zwykle z nacechowaniem
pejoratywnym. Przeciwnicy idei wielokulturowości
widzą w niej rozbicie społeczeństwa na obce sobie grupy i wewnętrzną
destabilizację społeczną.
Wielokulturowość (ang. multiculturalism),
jak czytam na internetowej stronie Wikipedii, to idea i model społeczny, według której społeczeństwo
powinno cechować się występowaniem grup o różnym pochodzeniu i wyznających
odmienne systemy normatywne. Typowymi społecznościami wielonarodowymi są
społeczności amerykańska i kanadyjska, w Europie zaś można zaobserwować proces
tworzenia się wielokulturowości od II połowy XX wieku w takich społeczeństwach
jak brytyjska, francuska czy niemiecka. Większość krajów europejskich jak dotąd
pozostawała monolityczna (z wyłączeniem kolonii), nie licząc państw
federacyjnych takich jak np. Austro-Węgry. Polska obecnie na tym tle jest
krajem stosunkowo jednolitym.
Otóż to. Cieszymy się niezmiernie z tej
jednolitości w obronie której stoją zastępy naszej policji i wojska. Jest czego
bronić, bo ta Zachodnia wielokulturowość mogłaby przynieść ze sobą zgorszenie
etyczne i obyczajowe, a tak jesteśmy silni, zwarci i gotowi. Zastępy narodowców
pod hasłem: Bóg, honor i Ojczyzna, podnoszą swą sprawność bojową i są w stanie
bronić naszej jednokulturowości do ostatniej kropli krwi.
Nie oznacza to wcale, że jesteśmy wolni bez
reszty od multikulti. W naszym jednolitym narodowościowo i religijnie społeczeństwie
widoczne są istotne różnice chociażby w obrzędach i obyczajowości pomiędzy poszczególnymi
regionami kraju albo pomiedzy miastem a wsią. Nikt na wsi lub w małych miasteczkach nie
korzysta np. z usług Hindusów takiej firmy jak Uber Eats, co tak mocno oburzyło
ex- posła Bosaka. Dają się zauważyć dysproporcje w poziomie kulturalnym i
umysłowym społeczeństwa, w stosunku mas ludowych do ludzi kultury i sztuki, do
polityków i duchownych. To zróżnicowanie spędza sen z oczu naszym patriotycznie
uczulonym władzom państwowym. Udzielają one pełnego poparcia inicjatywom, które
eliminują tego rodzaju multikulti.
Posłużę się chociażby dwoma przykładami takich
inicjatyw z naszego podwórka, które potwierdzają jak ważne jest eliminowanie
multikulti pomiędzy dużymi, a małymi miastami.
19 maja o godz. 16.30 w wałbrzyskim Centrum Nauki
i Sztuki „Stara Kopalnia” na deskach scenicznych wystąpiła Głuszycka Grupa Teatralna ze spektaklem
teatralnym „Znowu wojna”. Scenariusz do II części projektu „Ziemi Obiecanej
Włókniarzy” napisał Robert Delegiewicz, wałbrzyski aktor zamieszkały w Głuszycy,
który jednocześnie wyreżyserował przedstawienie i zagrał rolę Księdza Andrzeja.
28 maja o godz. 17.00 Centrum Kultury i Miejska
Biblioteka Publiczna w Głuszycy zapraszają do siebie na spotkanie autorskie z Wiesławą Kamińską, założycielką grupy
poetyckiej „Erato”, wałbrzyską poetką, zasłużoną w pracy edukacyjnej z dziećmi
i młodzieżą. Postara się Ona zabawić i
skłonić do refleksji uczestników pełnymi emocji i erotyki wierszami. Na
spotkaniu zapowiedział swój udział znakomity Roman Gileta, emerytowany dziennikarz wałbrzyski, pisarz i poeta,
patronujący wałbrzyskiej grupie literackiej. Obydwoje zostali niedawno
odznaczeni tytułem „Zasłużony
dla Kultury Polskiej” nadanym przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego.
To pierwsze takie tytuły przyznane wałbrzyszanom.
Tak
więc głuszycki teatr gościł w Wałbrzychu, a wałbrzyscy poeci przyjadą do
Głuszycy. Oto znamienny przykład koleżeńskiej współpracy dużego miasta
Wałbrzycha z małą, ale za to bardzo aktywną na niwie kultury Głuszycą.
I o to chodzi by wspierać pozytywne przejawy aktywności
w dziedzinie kultury z wykorzystaniem własnych, drzemiących w narodzie
talentów. A tego rodzaju wymiana pomiędzy miastami i wsiami w zupełności
wystarczy i jest w stanie wyeliminować obce nam duchowo i materialnie trendy
parszywej, zachodnioeuropejskiej wielokulturowości. Mamy własne
miejsko-wiejskie multikulti i to nam w zupełności wystarczy. A czarnoskórego
Bambo możemy z przyjemnością pooglądać na filmikach ze słonecznej Afryki, albo
w amerykańskich horrorach w kinach lub na antenie telewizyjnej Polsatu.
I to byłoby na tyle w tą majową niedzielę. Amen !
I znowu Głuszyca górą.A wracając do Bosaka to widocznie za dużego pojęcia o wielokulturowości on nie ma.Skąd może mieć skoro jego wykształcenie to szkoła toruńska redemptorysty rydzyka.O szkole tej mam bardzo negatywne zdanie,a jeszcze większe o wykładowcach typu Macierewicz,Ziobro,Kępa,Sobecka i inni.Szkoda słów.
OdpowiedzUsuńTakie instytucje jak Rydzyka są po to by szukać i wskazywać rzekomych wrogów, by ich zwalczać różnymi metodami w imię naczelnego hasła religijnego: miłuj bliźniego jak siebie samego!
UsuńStrach pomyśleć co niektórzy duchowni wyczyniają z religią...
Dziękuje Bronku za komentarz.