Losy wszystkich polskich uzdrowisk w PRL-u były determinantą scentralizowanego systemu finansowania i zarządzania, który hamował wszelkiego rodzaju inicjatywy i możliwości rozwojowe.
Trudno
też było w powojennej rzeczywistości PRL-u podnosić prestiż takiego
miasta-uzdrowiska jak Jedlina-Zdrój,
skoro nie można było ze względów politycznych sięgnąć do jego korzeni, odsłonić
przeszłości słynącego z pięknych parków kurortu. Bo przecież jego przeszłość
wiąże się w całej rozciągłości z historią Prus i Rzeszy Niemieckiej, o której to historii
lepiej było w ogóle nie mówić. Skutki zawieruchy wojennej trwającej przecież
sześć lat, a potem trudności i zawiłości procesu zagospodarowania tych ziem
bezpośrednio po wojnie, zaciążyły w sposób ewidentny na degradacji cieszącego
się dobrą marką niemieckiego uzdrowiska Bad Charlottenbrunn. Miało ono dobrze
funkcjonujący zakład przyrodoleczniczy i dysponowało bazą hotelową liczącą
kilkaset miejsc. W czasie wojny z powodzeniem pełniło rolę prewentorium dla
rekonwalescentów, cywilów i żołnierzy.
Bezpośrednio po wojnie w budynkach sanatoryjnych podjęto próby kontynuowania działalności
leczniczej, ale brakowało pieniędzy na odnowienie urządzeń, aparatury,
wyposażenia domu zdrojowego. Na dodatek zanikły źródła mineralne. W latach
50-tych część dotychczasowej bazy sanatoryjnej zamieniono na domy wczasowe FWP.
Dopiero w 1962 roku wznowiono
działalność uzdrowiskową, ale w
ograniczonym zakresie jako filia
Szczawna-Zdroju, z którego dostarczano do Jedliny wodę mineralną. Wiadomo,
że znaczna część urządzeń, mebli i sprzętu uległa po tylu latach dewastacji. Po
dawnej pijalni pozostało tylko odkryte zadaszenie na Placu Zdrojowym.
Kilkakrotnie przymierzano się do odtworzenia ujęcia wody J-300, a także odkrytego
później źródła J-600, ale zawsze brakowało pieniędzy na tego rodzaju
inwestycję. Nieskuteczne okazały się też kroki zmierzające do usamodzielnienia
się uzdrowiska.
Jedlina-Zdrój nie należy do miast zajmujących wysokie miejsce na
liście najbardziej znanych miejscowości
na Dolnym Śląsku. Nie jest jeszcze w całym tego słowa znaczeniu kurortem,
zwłaszcza że nie jest samodzielnym zdrojem. Nie oszałamia też przyjezdnych jako
miasto. O ”mieście” czytamy w encyklopediach i słownikach, że to „duży obszar
intensywnie i planowo zabudowany, będący skupiskiem ludności wykonującej zawody
nierolnicze”. Trudno Jedlinę uznać za obszar duży i planowo zabudowany, wręcz
odwrotnie posiada zabudowę mocno rozproszoną. Nie jest grodem typowym dla czasów
średniowiecza z centralnie położonym rynkiem, ratuszem pośrodku i prostopadle
biegnącymi na wszystkie strony świata ulicami. Jest typowym miasteczkiem
górskim o pofałdowanym terenie, utopionym w przyrodzie leśnej Jedlina uzyskała
prawa miejskie w drugiej połowie XVIII,
kiedy już stała się znanym uzdrowiskiem nie tylko na Śląsku, ale w obszarze
całego państwa pruskiego. Walory lecznicze i rekreacyjno-wypoczynkowe i
krajobrazowe zadecydowały o jej rozwoju i awansie administracyjnym. Po II
wojnie światowej była zaledwie wsią gromadzką, a następnie od 1954 roku
osiedlem w powiecie wałbrzyskim, skupiającym w swych granicach przyległe wsie:
Jedlinkę, Suliszów, Glinicę i Kamieńsk.
W 1965 roku odzyskała prawa miejskie. Liczyła wtedy ponad 6, 3 tys.
mieszkańców.
Jak
już wspomniałem uzdrowisko w Jedlinie-Zdroju utraciło samodzielność, stając się
częścią składową PPU Szczawno-Zdrój. Nie
sprzyjało to rozwojowi ani miasta, ani uzdrowiska. Kilkanaście lat temu udało się osiągnąć kompromis
pomiędzy Zarządem Uzdrowiska a władzami miejskimi i rozpocząć realizację
wspólnego programu rewaloryzacji uzdrowiskowej funkcji miasta. Efekty tego są
widoczne, czego przykładem jest renowacja pawiloniku Pijalni Wód Mineralnych w
centrum uzdrowiska, a także adaptacja budynku sanatoryjnego „Teresa” na
nowoczesny szpital rehabilitacyjny dla osób chorych na serce. Udało się
zrekonstruować ujęcia własnej wody mineralnej. Są to szczawy
wodorowęglanowo-wapniowo-magnezowo-sodowe, wysoko nasycone CO2 Wypływają z
głębokości ok. 300 m
i więcej. Eksploatacja własnych wód mineralnych, z których słynęło niegdyś Bad
Charlottenbrunn, to duży krok w staraniach o odzyskanie samodzielności przez
uzdrowisko w Jedlinie-Zdroju.
Od
początku lat 60-tych do końca 80-tych miała miejsce w Jedlinie-Zdroju zdecydowana
przewaga funkcji wypoczynkowej nad leczniczą. Miasto stało się jednym z
najprężniejszych na D. Śląsku ośrodków wczasowo-kolonijnych. Domy Wczasowe FWP
„Podgórze” (4 budynki) „Słowik” (3
budynki), „Śnieżynka” (1 budynek) „Magnolia” (1 budynek) przyjmowały rocznie
kilka tysięcy wczasowiczów. Dochodziła do tego letnia i zimowa akcja wypoczynku
dzieci i młodzieży organizowana dodatkowo w szkołach. W sumie Jedlina-Zdrój
odgrywała dużą rolę jako miejscowość letniskowa.
Gdy
w wyniku przemian ustrojowych i tak zwanej transformacji gospodarczej w latach
90-tych nastąpił upadek FWP, gmina przejęła ten majątek i dokonała sprzedaży na
wolnym rynku. Dawne budynki wczasowe stały się własnością prywatną. Część z
nich została wyremontowana jako budynki mieszkalne, część odzyskuje dawną
funkcję jako domy noclegowe lub pensjonaty.
No
i właśnie doczekaliśmy się gustownie urządzonych, dowcipnych i pomysłowych lokali
gastronomicznych. Zwiększyła się w
Jedlinie-Zdroju liczba miejsc noclegowych i poprawiła baza handlowa. Dobrym
przykładem jest tutaj pawilon handlowy „Biedronka” jak i nowo powstały, kameralny „Hotel Moniuszko” przy ul. Moniuszki 5 (Glinica), dysponujący
komfortowo wyposażonymi pokojami i apartamentami, salkami bankietowymi
restauracją z wyśmienitą kuchnią, salą konferencyjną na 150 osób.
Jedlina
– Zdrój jest miejscem intensywnego rozwoju zarówno pod względem inwestycyjnym,
jak i gospodarczym, kulturalnym i rozrywkowym. To miasto jest na dobrej drodze
do nowoczesności. Realizując konsekwentnie
atrakcyjne programy rozwojowe zmienia się z roku na rok budząc duże
zainteresowanie medialne. Wzorcowym przykładem takich sukcesów stała niedawno
wybudowana wieża widokowa na najwyższym w Górach Wałbrzyskich szczycie – Borowa
Góra, położonym w granicach miasta Jedlina – Zdrój.
W
ulotkach reklamowych uzdrowiska w Jedlinie-Zdroju pojawia się hasło: „Bliskość
natury – receptą na zdrowie”. To oczywiście skrót myślowy charakterystyczny dla
spotów reklamowych. W bliskości z naturą
jest wielu z nas: mieszkańcy wsi, małych
miasteczek , rolnicy, leśnicy, sportowcy, turyści. Czy oznacza to, że wszyscy
żyjący w bezpośredniej bliskości z naturą są zdrowi. Oczywiście nie. Uzdrowisko w Jedlinie-Zdroju oferuje znacznie
więcej, niż bliskość natury. Przede wszystkim lecznictwo sanatoryjne na niezłym
poziomie, bo przecież jest filią
Szczawna-Zdroju.
Dzięki
swemu wyjątkowemu położeniu przyciąga Jedlina kuracjuszy dobrze
zagospodarowanymi ścieżkami spacerowymi, urokiem parków, lasów, łąk i górskich
krajobrazów. Wiele renomowanych kurortów tego nie ma.
Uzdrowisko
w Jedlinie-Zdroju ma swoją specyfikę. Jest balsamem na duszę skołotaną
wielkomiejskim rozgardiaszem, pędem, ruchem. Tu życie toczy się wolno. Jest
czas na spokój i refleksję. Można znaleźć ciszę. Jest czym pocieszyć oko, jest
się czym pozachwycać właśnie w bliskości z naturą.
Nie
oznacza to, że kuracjusz w Jedlinie może umrzeć z nudów. Zarówno uzdrowisko jak
i miasto proponują gościom rozmaitość rozrywek, imprez kulturalnych i
wycieczek.
Na
plan pierwszy wysuwają się jednak usługi stricte zdrowotne. Nowoczesny Zakład
Przyrodoleczniczy w Domu Zdrojowym oferuje zabiegi z zakresu wodolecznictwa,
światłolecznictwa, elektrolecznictwa, laseroterapii, krioterapii, a także
masaże klasyczne i inhalacje.
W
sali gimnastycznej wyposażonej w sprzęt rehabilitacyjny odbywają się zajęcia
kinezyterapii, indywidualne i zbiorowe według specjalnych metod
neurofizjologicznych (Mc.Kenziego).
Entuzjaści ruchu mogą skorzystać ze
spacerów uzdrowiskowym szlakiem
turystycznym korzystając z kijków – Nornic Walking.
Uzdrowisko
dysponuje 160-ścioma miejscami noclegowymi w trzech obiektach: „Dom Zdrojowy”,
„Halina”, „Warszawianka”, ale jest możliwość zakwaterowania się w
Jedlinie-Zdroju w innych pensjonatach i domach noclegowych i korzystania z
opieki lekarskiej oraz zabiegów w sanatorium.
Uzdrowisko
leczy głównie choroby narządów ruchu, układu oddechowego, trawiennego i
moczowego, wydzielania wewnętrznego i przemiany materii, cukrzycy, nerwicy i
zaburzeń psychosomatycznych. Niedawno odremontowany Wielospecjalistyczny
Szpital Uzdrowiskowy „Teresa” przyjmuje pacjentów ze wskazaniami do wczesnej
rehabilitacji kardiologicznej. Jest możliwość leczenia także innych chorób po
uzgodnieniu z naczelnym lekarzem uzdrowiska, stąd w tytule rozdziału mojej książki o Jeddlinie napisałem:
„Leczyć się każdy może”. Posiłki serwowane są w nowoczesnej klimatyzowanej
jadalni, a o ich jakości i pożywności spisano już pochwalne tomy w kronikach
uzdrowiska.
Wiele
dobrych słów można by napisać o uprzejmości, gościnności i serdeczności
pielęgniarek i pracowników obsługi sanatoryjnej. Być może funkcjonuje tu
sprawdzająca się w praktyce teza, że im mniejsze sanatorium, tym bliżej
pacjenta.
O
przeszłości i współczesności Jedliny-Zdroju napisałem całą książkę. Nosi ona
tytuł „U źródeł Charlotty” i jest wzbogacona w piękne ilustracje ukazujące
uroki tego miasta-uzdrowiska w całej krasie. Zainteresowanych odsyłam do tej
książeczki, dostępnej już tylko w bibliotekach powiatu wałbrzyskiego.
Jak wiesz mam tę Twoją książkę i bardzo Ci za nią dziękuję.
OdpowiedzUsuńA ja czekam juz od dluzszego juz czasu na przyznanie mi pobytu w sanatorium. Ma to być jednak leczenie nad morzem bo tego wymaga mój zrujnowany trochę organizm. Ale nie tracę nadziei że i w opisywane przez Ciebie miejsca kiedyd przyjadę.
Pozdrawiam serdecznie.
Mam taką nadzieję, że nas odwiedzisz i znajdziesz powody do zachwytu, choć nie będą to wrażenia tak sentymentalne jak w Miasteczku, w którym przeżywałaś młode lata. Znasz już Ząbkowice Śl., a to wstęp w Góry Sowie i Sudety. W ciągu ostatnich 20 lat zaszły tu duże zmiany na lepsze nieomal na każdym kroku. Dolny Śląsk wyładniał i zaskakuje nowością, ale są także zabytki, które tak lubisz i szanujesz. Dziękuję Stokrotko za komentarz. Pozdrawiam !
Usuń"Wody mineralne Szląskie i Hrabstwa Glackiego.Z przyłączeniem opisu Krzeszowic.Z Rycinami.Przez D.K.F.Moscha.1821.
OdpowiedzUsuńTłumaczone przez Aleksandra Kuszańskiego...
www.sbc.org.pl/dlibra/publication/100731/edition/94789/content?ref=desc
Charlottenbrun str.210
W Walimiu jest źródło wody mineralnej,była rozlewnia.Z walimskiej rozlewni wysłano w Polskę miliony butelek wody mineralnej"Barbórka".Rozlewnia upadła wkrótce po ZPL"WALIM".(dobra była na kaca:))
"Ktoś"dostraja prawa fizyki,aby mogło powstać życie,może ten"Ktoś"dostroiłby lepsze życie Walimiakom.
Miłego weekendu.
Zaskakujesz mnie Henryku ciekawymi linkami, które wzbogacają wiedzę o przeszłości naszego Śląska. A o tym,że "Barbórka" pochodzi z Walimia też nie wiedziałem. Bardziej kojarzyłem ją z Boguszowem lub Wałbrzychem. Niestety, nie ma już walimskiej
UsuńBarbórki", ani lnianych żakardów, ale Walim żyje nowym życiem i to dobrze świadczy o mieszkańcach.