nasz rowerowy podróżnik Marek na Biegunie Północnym |
Tak się niedobrze złożyło, że to
dziś niedziela, w dodatku słoneczna i handlowa, niezbyt sprzyjająca do zajęcia
miejsca przy laptopie. A ja chcę zachęcać do podróżowania, a tym samym
oderwania się od ekranu. Mam nadzieję, że jednak moi najwierniejsi Czytelnicy
znajdą chwilkę czasu, by zajrzeć do internetu, a myślę że warto, z uwagi na
osobę i jej dzieło, o czym dzisiaj piszę.
Poznaliśmy urok zafascynowania się
podróżami na Wschód Andrzeja Stasiuka.
Spójrzmy co ma na ten temat do powiedzenia Olga
Tokarczuk, podbijająca swą twórczością Zachód, laureatka nagród literackich
szwedzkiego samorządu w Sztokholmie, a
obecnie nagrody Bookera w Wielkiej Brytanii.
Oto jej reminiscencje z lat wczesnych
oczywiście związane z samodzielną wycieczką nad rzekę, wybrane przeze mnie z
książki „Bieguni”, która stanie się jak sądzę,
światowym bestsellerem:
„Pierwszą swoja podróż odbyłam pieszo przez pola, piechotą. Długo nikt
nie zauważył mojego zniknięcia, dlatego udało mi się pójść całkiem daleko.
Przeszłam cały park, a potem - polnymi drogami, przez kukurydzą i wilgotne,
pełne kaczeńców łąki, pokratkowane rowami melioracyjnymi – do samej rzeki.
Zresztą rzeka była i tak wszędzie obecna na tej nizinie, przesiąkała pod
poszyciem traw, oblizywała pola…
To nie była wielka rzeka, to zaledwie Odra; ale i ja wtedy byłam mała.
Posiadała swoje miejsce w hierarchii rzek, co sprawdziłam potem na mapach, dość
drugorzędne, ale zauważalne, wicehrabina z prowincji na dworze królowej
Amazonki…
Stojąc na przeciwpowodziowym wale, wpatrzona w mur, zdałam sobie
sprawę, że - mimo wszelkich niebezpieczeństw – zawsze lepsze będzie to, co jest
w ruchu, niż to co w spoczynku; że szlachetniejsza będzie zmiana niż stałość,
że znieruchomiałe musi ulec rozpadowi, degeneracji i obrócić się w perzynę,
ruchome zaś będzie trwało wiecznie.”
Dalej Olga Tokarczuk próbuje
wytłumaczyć skąd się zrodziła w jej duszy magia podróżowania:
„Moi rodzice nie byli do końca plemieniem osiadłym. Wiele razy przeprowadzali się z miejsca na miejsce, aż w końcu zatrzymali się na dłużej
w prowincjonalnej szkole, daleko od porządnej drogi i stacji kolejowej. Podróżą
stawało się już samo wyjście za miedzę, wyprawa do miasteczka…”
Ale rodzice Olgi należeli do tej
kategorii osób, dla których poznawanie świata było pasją nie do
przezwyciężenia:
„Należeli do pokolenia, które jeździło z przyczepami kempingowymi,
ciągnąć za sobą namiastekę domu.
Kuchenke gazową, skaładane stoliki i krzesła. Plastikowy sznur do rozwieszania
prania na postojach i drewniane klamerki. Ceraty na stół nieprzemakalne…
Ustalano trasę podróży z przewodnikiem, starannie zaznaczając atrakcje.
Do południa kąpiel w morzu albo jeziorze, a po południu wyprawa w starożytności
zabytków miast zakończona kolacją – najczęściej był to wek: gulasz, kotlety
mielone, klopsy w sosie pomidorowym. Trzeba było tylko ugotować makaron lub
ryż…
A wracali z ulgą, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Wracali,
żeby zebrać z komody stosy listów i rachunków. Zrobić wielkie pranie. Ziewających
ukradkiem przyjaciół zanudzić na śmierć pokazywaniem zdjęć. To my w Carcassone.
A tu żona, w tle Akropol.
Potem cały rok wiedli życie osiadłe, to dziwne życie, kiedy rankiem
wraca się do tego, co zostawiło się wieczorem, gdzie ubranie przesiąka zapachem
własnego mieszkania, a stopy niestrudzenie wydeptują ścieżkę na dywanie.”
To nie dla mnie – pisze dalej Olga:
„Widocznie brakowało mi jakiegoś genu, który sprawia, że gdy tylko
przystanie się na dłużej w jakimś miejscu, zaraz zapuszcza się korzenie. Wiele
razy próbowałam, ale moje korzenie zawsze były płytkie i wywracał mnie byle
jaki podmuch wiatru. Nie umiałam kiełkować, zostałam pozbawiona tej roślinnej
zdolności. Nie ciągnę soków z ziemi, jestem anty-Anteuszem. Moja energia bierze
się z ruchu – z trzęsienia autobusów, z warkotu samolotów, z kołysania promów i
pociągów.”
W ten oto sposób próbuje Olga
wytłumaczyć jak to się stało, że świat pojawił się w jej głowie, a dalej w
kolejnych rozdziałach spokojnie wyjaśnia, co się dzieje, gdy ta głowa znajdzie
się w szerokim świecie.
Nie podejmuję się dokonywać
streszczenia lub recenzji książki Olgi Tokarczuk – „Bieguni”, bo nie dorosłem
do takiej sztuki. Moim celem jest zachęcić tylko do jej przeczytania. Myślę, że
bakcyl podróży i bliższego poznawania świata nie jest obcy wielu moim
Czytelnikom. A książka Olgi Tokarczuk pozwala nam dostrzec jak wiele korzyści
przynoszą podróże, jak bardzo potrzebny jest człowiekowi ruch, jak mocno wpływa
on na poprawę samopoczucia, na kształtowanie się pozytywnego stosunku do życia.
„Bieguni” to niewyczerpana
kopalnia fascynujących spostrzeżeń, przemyśleń, refleksji, jakie towarzyszyły
powieściopisarce w czasie jej ustawicznych podróży. Myślę, że znajdą się
biografowie, którzy o tych podróżach Olgi Tokarczuk napiszą niemniej obszerną i
atrakcyjną niż „Bieguni” książkę.
O walorach podróżowania mamy w
naszej literaturze wiele książek. W moim blogu miałem okazję pozachwycać się
przebogatą twórczością wybitnego reportera, Ryszarda Kapuścińskiego. Dla mnie,
jakby to powiedział poeta, człowieka „oszronionego jedwabiem czasu”, dalekie
podróże należą do przeszłości. Natomiast wspomniani pisarze i ich książki są
impulsem do współudziału w ich podróżach oczami wyobraźni. Tak zresztą jest z
całą literaturą, kinematografią lub programami Discovery w telewizji.
Do tego rodzaju namiastki
podróżowania zachęcam seniorów, natomiast młodych ludzi namawiam do tego, by
nie zaprzepaścili lat młodości, zamykając się na szeroki świat w czterech
ścianach swego gniazda rodzinnego.
P.S.
Antajos lub Anteusz
(gr. Ἀνταῖος, Antaîos) – w mitologii greckiej syn Posejdona i Gai,
gigant żyjący w Libii. Dotknięcie ziemi, jego matki, przywracało mu siły.
Herakles zetknął się z Anteuszen szukając cudownych jabłek Hesperyd.
Krótko mówiąc,podróże kształcą,a czytanie książek przez 30 minut dziennie(nie gazet i czasopism),wydłuża życie o 2 lata.Podróże i książki angażują UMYSŁ podróżnika/czytelnika.Większość(87%) badanych osób czytała fikcję.Bez czytania i podróżowania Umysł człowieka staje się niekompletny...demencja:)
OdpowiedzUsuń"Stowarzyszenie Długowiecznych Czytających Książki"
Miłej niedzieli.
Rzeczywiście, warto się skupić nad tym wszystkim. Dziękuję Henryku za ciekawe uzupełnienie postu.
Usuń"Jeśli wybierasz się w podróż niech będzie to podróź długa
OdpowiedzUsuńwędrowanie pozornie bez celu błądzenie po omacku
żebyś nie tylko oczami ale także dotykiem poznał szorstkość ziemi
i abyś całą skórą zmierzył się ze światem".
Myślę że urywek z wiersza "Podróż" Zbigniewa Herberta będzie tu pasował.
Pozdrawiam
Tak, pasuje jak ulał. Oczywiście u Herberta znać pióro poety.
UsuńDziękuję Stokrotko za gościnę w moim blogu. Pozdrawiam, ale dziś nie piszę, że gorąco ze względu na majowy upał jak w lipcu.
Witam.Tymi krótkimi urywkami książki "Bieguni" laureatki Olgi Tokarczuk zachęciłeś mnie do przeczytania tej pozycji.Nie wiem kiedy to wykonam,bo w tej chwili czytam Iliadę Homera a mam jeszcze przed sobą Odyseję. Jak wiesz potrzebny jest czas na przetrawienie tego co się przeczytało.Ale mam nadzieję,że dam radę trochę poczytać przynajmniej części proponowanych przez Ciebie pozycji , pomimo upału i obowiązkowych prac w ogrodzie.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń