„Całą
bezkształtną masę kruszców drogocennych,
które
zaległy piersi mej głąb nieodległą,
jak
wulkan z swych otchłani wyrzucam bezdennych
i
ciskam ją na twarde, stalowe kowadło.
Grzmotem
młota w nią walę w radosnej otusze,
bo
wykonać mi trzeba dzieło wielkie, pilne,
bo
z tych kruszców dla siebie serce wykuć muszę,
serce
hartowne, mężne, serce dumne, silne.”
(Leopold Staff, Sny o potędze)
Przywołałem na pomoc
strofy wiersza wielkiego Leopolda z nadzieją, że ten podniosły liryk stworzy właściwą
aurę do moich osobistych refleksji, które zaległy głąb mej piersi. Ciskam je na
twarde, stalowe kowadło by z kruszców drogocennych wykuć serce hartowne, ale
nie tylko dla siebie, jak to wynika z wiersza Staffa, ale przede wszystkim dla
moich wspaniałych Czytelników.
Co jest powodem tej
egzaltacji? Oto jest pytanie. Boję się, że odpowiedź może zaskoczyć każdego,
kto ograniczy się li tylko do odczytania moich zachwytów bez bezpośredniego,
namacalnego poznania ich źródła.
A źródłem tym jest
interesująca książka, rodzaj albumu o wysokim poziomie edytorskim, niezliczonej
ilości barwnych obrazków i znakomitym tekście, coś co może zadziwić i wzruszyć
każdego człowieka wrażliwego na piękno dawnej sztuki fotograficznej. A są to
głównie przedwojenne pocztówki, a także fotogramy czarno-białe lub kolorowe,
których myślą przewodnią jest ukazanie piękna schronisk górskich i gościńców
rozsianych po całym obszarze Gór Sowich, a zarazem piękno otaczającej je
krajobrazów i przyrody.
Mowa o ciekawym,
dzierżoniowskim wydawnictwie: Góry
Sowie. Schroniska górskie na dawnych pocztówkach i zdjęciach. Historia słowem i
obrazem pisana pod redakcją Tomasza Przerwy i Jacka Gruźlewskiego. Dzierżoniów,
2015.
Autorami książki są Tomasz Przerwa i Jacek
Gruźlewski, obok nich jeszcze inni autorzy, między innymi Rafał Brzeziński.
Ilustracje do książki w znacznej mierze były udostępnione z prywatnych zbiorów
Jacka Gruźlewskiego, Henryki i Jerzego Gawryckich, Pawła Deca, Andrzeja Paska i
wielu innych.
Tomasz Przerwa studiował historię na
Uniwersytecie Wrocławskim, którą ukończył w 1997 r. obroną pracy magisterskiej
pt. Srebrna Góra 1921-1922, napisaną pod kierunkiem prof. dra hab. Marka
Czaplińskiego. Podjął następnie studia doktoranckie, uzyskując w 2001 r.
stopień naukowy doktora nauk humanistycznych w zakresie historii. Pracuje jako
adiunkt w Zakładzie Historii Śląska Instytutu Historycznego. W swojej pracy
naukowej zajmuje się badaniami dotyczącymi ruchu turystycznego i wypoczynku
zimowego w Sudetach przed 1945 r., śląskiego transportu i komunikacji, kwestii
społeczno-politycznych na Śląsku w XIX i XX w., przeszłości Srebrnej Góry. W
2012 opublikował pracę habilitacyjną o turystyce zimowej w Sudetach przed 1945.
Tomasz Przerwa
wywodzący się ze Srebrnej Góry, zapisał się także złotymi zgłoskami w historii pobliskiego
miasteczka, Złotego Stoku, podobnie jak Jacek Gruźlewski i Elżbieta Szumska.
Byli oni głównymi twórcami największej
atrakcji turystycznej w tym miasteczku – muzeum kopalni złota. Tomasz Przerwa i
Jacek Gruźlewski stanowią zgrany duet
autorski, a książka o schroniskach w
Górach Sowich jest kolejnym ich dziełem,
zapewne najlepszym, myślę, że nie
ostatnim.
Nowa książka-album o
schroniskach w Górach Sowich dowodzi dużego znaczenia Gór Sowich w turystyce w
czasach przedwojennych. Jeśli dziś po siedemdziesięciu latach polskości na tych
ziemiach możemy mówić zaledwie o trzech z prawdziwego zdarzenia schroniskach w
obszarze Gór Sowich, a w książce jest ich wymienionych i opisanych
czterdzieści, skala przeobrażeń in minus w zakresie turystyki jest na tym tle
szczególnie wyraźna. Oczywiście czasy się zmieniły i w książce jest o tym mowa,
jednakże album wzbudza podziw i nostalgię za tamtymi czasami, kiedy to w czasie
wędrówek górskich można było co rusz znaleźć wygodne i gościnne miejsca do
odpoczynku i posiłku, a także noclegu.
„Prezentowany
album jest owocem naszych wspólnych pasji: umiłowania Gór Sowich, potrzeby
pogłębiania wiedzy o przeszłości tego regionu oraz sentymentu do starych zdjęć
i pocztówek. Połączenie pasji badawczej i kolekcjonerskiej przynosi nam wiele
satysfakcji poznawczej, którą postanowiliśmy się z Państwem podzielić” –
piszą we wstępie do albumu Jacek Gruźlewski i Tomasz Przerwa.
.
To umiłowanie Gór
Sowich widać w książce na każdym kroku. Obok wprowadzenia zawierającego
kompendium wiedzy historycznej o narodzinach i rozwoju ruchu turystycznego w
tym regionie górskim, mamy w albumie opisy schronisk, które funkcjonawały na
przełomie XIX i XX wieku i w okresie międzywojennym, a na koniec zwięzłe
podsumowanie. Tekst jest napisany przystępnie i z talentem, potrafi
zainteresować czytelników niechętnych do poznawania historii.
A oto co napisał o
pasji twórczej autorów Waldemar Brygier w „Naszych Sudetach pl”:
„O Górach Sowich napisano już wiele
książek. W dziesiątkach możemy już liczyć dzieła opisujące kompleks Riese, na
półkach miłośników regionu znajdują się też opracowania poświęcone turystyce,
czy poszczególnym miejscowościom. Jednak książka "Góry Sowie. Schroniska
górskie na dawnych pocztówkach i zdjęciach" zasługuje na szczególną uwagę,
przede wszystkim ze względu na niezwykle obszerny materiał ikonograficzny,
który zainteresuje nie tylko turystów, ale również badaczy dziejów Gór Sowich.
Reprodukcje zdjęć i pocztówek są bardzo dobrej jakości i godzinami można je
oglądać, kontemplując pokazane na nich widoki, budynki, wnętrza i ludzi, co
rusz znajdując kolejne szczegóły, które umknęły przy poprzednim studiowaniu”.
Można śmiało powiedzieć, że jest to książka, którą
powinien mieć każdy miłośnik Gór Sowich! Cenię ją sobie bardzo, podobnie jak wcześniejszy
album wymienionych wyżej autorów o Srebrnej Górze.
Fot. Zbigniew Dawidowicz
Dobry tekst dla miłośników wędrówek po Górach Sowich,które są najbliżej nas.Wolny czas można wykorzystać na wycieczki górskie.A mając jeszcze przeczytaną książkę "Góry Sowie.Schroniska górskie na dawnych pocztówkach i zdjęciach" mamy ułatwioną sferę poznawczą.Ale mam pytanie.Dlaczego na przełomie XIX i XX w. oraz w okresie międzywojennym było tak dużo schronisk a dzisiaj zaledwie trzy schroniska.Otóż mnie wydaje się,że my Polacy jadąc w góry zabieramy wałówkę i po przyjeżdzie na miejsce zaczynamy od jedzenia.Następnie udajemy się wolnym krokiem w góry.Po kilkunastu minutach marszu należy się odpoczynek,a więc trzeba wyjąć z plecaka puszkę piwa itd.Nie będę więcej opisywał bo takie są realia.W czasie mojego ostatniego wejścia na Wielką Sowę taką scenkę obserwowałem.A więc po co schroniska.A wracając do właścicieli schronisk to trzeba przyznać,że w schronisku mają ceny dwu a nawet trzykrotnie wyższe niż w mieście.Bo oni na turystyce muszą się dorobić.Wiem,że moje spostrzeżenia są kontrowersyjne i nie wszyscy turyści robią tak jak podałem w przykładzie turystów,których obserwowałem.
OdpowiedzUsuńNatomiast wracając do książki "Góry Sowie.Schroniska górskie na pocztówkach i zdjęciach" to podobnie jak Ty polecam ją bo te pocztówki mogą zachęcić do turystyki w Góry Sowie i inne góry w Sudetach.Pozdrawiam
Kochany Bronku. Bardzo dobrze to ujęłeś: "jadąc w góry". I w tym jest "pies pogrzebany". W porównaniu do czasów przeszłych dziś turystyka piesza jest reliktem, coraz częściej przyjeżdżamy do miejscowości podgórskich, albo też pod schronisko, by zostawić samochód i wybrać się na krótki spacerek,n.p. na Wielką Sowę. Po prostu - czasy się zmieniły. Toteż schronisk górskich mamy jak na lekarstwo. Ale serce się ściska oglądając w albumie to, co się działo w przeszłości. I nieraz sobie myślę, szkoda, że to minęło. Samo życie!
OdpowiedzUsuńMam w pobliżu kilkanaście schronisk,gospód jeszcze istniejących,albo ich ruiny.
OdpowiedzUsuńMimo,że Góry Sowie były w cieniu Karkonoszy,to liczba 40 schronisk i licznych wież i punktów widokowych świadczy o ogromnej popularności Eulengebirge.Np.Hrabstwo Kłodzkie miało w tym samym czasie tylko 45 schronisk różnej wielkości.Hotele,pensjonaty,schroniska w Hrabstwie Kłodzkim oferowały 19 tys.miejsc noclegowych.
Jak to wyglądało w Górach Sowich pisze Tomasz Przerwa w książce-
"Między lękiem a zachwytem",która spoczywa u Pana na półce:)
Na polu rozwijania turystyki i podnoszenia atrakcyjności regionu Gór Sowich działały organizacje:towarzystwa sowiogórskie(Eulengebirgevereine),towarzystwa sportów zimowych(Wintersportvereine),towarzystwa uzdrowiskowe(Kurvereine),związek właścicieli gospód(Gastwirtsverein).
W Górach Sowich i górach Hrabstwa Kłodzkiego chętnie siana była przez chłopów czerwona koniczyna,która używana była jako zielona i sucha pasza-ale nie tylko.Turyści specjalnie przyjeżdżali w tutejsze góry w okresie kwitnienia na zboczach gór łanów czerwonej koniczyny.
Ogromna ilość owadów na kwitnącej koniczynie sprawiała wrażenie,że jest się w centrum pasieki.Dzisiaj na te pola uprawne wkracza Natura.
Ileż pracy kosztowało chłopa zanim wysiał na tych stromych,kamienistych zboczach do wysokości 400 m n.p.m zboże,buraki,kartofle i koniczynę.Na polach leżących na wysokościach 400-900 m n.p.m.siano żyto,jęczmień,sadzono kartofle i len.
Położone wysoko w górach poletka często obrabiano ręcznie.
Pracowitość i pilność tutejszych chłopów rekompensowała słabość tutejszych gleb-nie było dopłat unijnych.Brakowało siana.Dzisiaj gnije w różnych zakamarkach gór.
W okresie międzywojennym największe dobra w Hrabstwie Kłodzkim należały do hrabiów von Magnis i spadkobierców księżnej Orańskiej:po prawie 9 tys.ha.Dzisiaj ich pałace i zamki dryfują ku ruinie!!
W"Panoramie Kłodzkiej"jest zamieszczony kolejny wywiad z prezydentem Wałbrzycha Romanem Szełemejem na temat raportu Polskiej Akademii Nauk,z którego wynika,że 122 miastom w kraju grozi zapaść.Wśród nich są Kłodzko,Nowa Ruda...nie będę Panu"umilał"weekendu:)
samorzad.pap.pl/depesze/wiadomosci/_pap/176441/
https://www.youtube.com/watch?v=2xiytlBI_n0
Miłego weekendu.