Wkrótce sobota, 2
września 2017, nie trzeba dodawać, że szczególna, bo tuż przed uroczystym otwarciem
nowego roku szkolnego. Warto będzie ją zapamiętać. To bardzo rzadki moment,
chyba jedyny w tym roku, kiedy umilkną spory polityczne, zatrze się podział na
my i oni, zabłyśnie ciepły promyk nadziei, że jednak potrafimy mówić tym samym
językiem, że możemy być choć na chwilę razem, zespoleni szacunkiem i uznaniem
dla dzieła wielkiego Polaka.
W tą sobotę jak Polska
długa i szeroka popłyną na falach eteru do wszystkich, którzy zechcą tego
posłuchać, najlepsze próby w głośnym czytaniu sztuki teatralnej naszego
nieśmiertelnego dramatopisarza, Stanisława Wyspiańskiego. A wybrane fragmenty z
jego dramatu „Wesele” czytać będą celebryci.
Zarówno ci najdostojniejsi, z górnej półki, z prezydentem i jego żoną,
premierem rządu, jak i ci wojewódzcy, powiatowi, gminni. Wszędzie z mikrofonów,
odbiorników radiowych i telewizyjnych usłyszymy głośne czytanie fragmentów
znanej szkolnej lektury.
„Wesele” czytać
będziemy także w Głuszycy. Centrum Kultury z Miejską Biblioteką Publiczną kolejny raz włączają się do corocznej,
ogólnokrajowej akcji, której patronem jest prezydent Polski. U nas to czytanie
w tym roku będzie miało miejsce właśnie w Sali Głównej Centrum Kultury i będzie
połączone z występami artystycznymi.
Pisałem o tym w moim
blogu i wspomniałem w nim, że bliska mi Koleżanka po piórze, także blogerka,
ale aż z Warszawy, Jadwiga Śmigiera, przysłała mi bardzo interesujące i świetnie
napisane refleksje z odwiedzin muzeum w podkrakowskich Bronowicach, w wiejskiej
chacie, gdzie miało miejsce słynne wesele poety, Lucjana Rydla, z wiejską
dziewczyną Jadwigą Mikołajczykówną.
Ten tekst stanowi
znakomite uzupełnienie tego co napisałem o „Weselu” Wyspiańskiego w moim blogu.
Pozwoli on nam się przenieść w tajemniczy świat dramatu, w którym dzieją się
rzeczy dziwne, obnażające zarazem prawdę o Polakach, wielkich w słowach i
emocjach, ale ułomnych i niezdatnych do ich zamiany w czyn. Mowa tu o sprawie
walki o niepodległość Polski będącej wówczas pod zaborami.
Zapraszam moich
Czytelników do Bronowic. Oto fascynujący felieton Jadwigi:
„Byliśmy tam
zimą. Ale to chyba lepiej, bo mogłam objąć rękami przysypanego śniegiem
chochoła. Nie tego samego oczywiście, którego bała się Isia i zamykała
przed nim okno, bo chciał wejść do izby. Nigdy nie zapomnę tej pięknej sceny z
filmu w reżyserii Andrzeja Wajdy, jak rozbudzona ze snu mała Isia patrzy
zdziwiona na Chochoła który śpiewa głosem Czesława Niemena…:
„Kto mnie wołał
czego chciał…
zebrałem się,
w com ta miał:
jestem jestem
na Wesele
przyjedzie tu gości wiele,
żeby ino wicher wiał…”
czego chciał…
zebrałem się,
w com ta miał:
jestem jestem
na Wesele
przyjedzie tu gości wiele,
żeby ino wicher wiał…”
To przecież Chochoł zaprosił na wesele osoby dramatu: Stańczyka, Wernyhorę, Zawiszę Czarnego…
To wtedy się zaczęło.
To wtedy w bronowickiej chacie-arce, w której odbywało się najsławniejsze młodopolskie wesele, opisane przez Wyspiańskiego we wspaniałym dramacie rodzaju „teatr ogromny” zaczął się wielki zryw patriotyczny.
Szkoda tylko, że skończył się tak szybko.
———————————————————————————-
- W tych drzwiach stał Wyspiański – powiedziała nam pani Maria Rydlowa – żona wnuka tego, którego wesele odbywało się w tym dworku. – Był z żoną i córeczką Heleną. Nie brał udziału w weselu tylko tak stał między pokojem w którym tańczono a pokojem Włodzimierza Tetmajera. Patrzył i słuchał.
Gdy słyszy się takie słowa stojąc w tych samych drzwiach co słynny, uważany nieoficjalnie za czwartego wieszcza Polski wielki dramaturg, poeta, malarz, architekt i grafik – to czuje się wielkie zmieszanie połączone z niedowierzaniem i ze zdziwieniem. Jak to, to tu, w tym miejscu? I tylko stał i patrzył i potem napisał takie arcydzieło? Taki dramat, którego realistyczni bohaterowie to autentyczne postacie Młodej Polski… Taki dramat, w którym prawda miesza się z fantazją, w którym Stańczyk rozmawia z Poetą, Wernyhora z Gospodarzem, mała Isia z Chochołem…
Tadeusz
Boy-Żeleński tak pisał w „Plotce o Weselu”: „Pamiętam… jak szczelnie
zapięty w swój czarny tużurek stał całą noc oparty o futrynę drzwi,
patrząc swoimi stalowymi, niesamowitymi oczyma. Obok wrzało weselisko,
huczały tańce, a tu do tej izby raz po raz wchodziło po parę osób, raz po
raz dolatywał jego uszu strzęp rozmowy. I tam ujrzał i usłyszał swoją
sztukę”.
To magiczne, arcypolskie miejsce jakim jest słynna „Rydlówka” w Bronowicach, to miejsce w którym Włodzimierz Tetmajer przyjął parę młodą i ich gości ciągle żyje. Chyba nie ma w Polsce drugiego muzeum tak bardzo związanego z dziełem literackim jak ta „chata rozśpiewana”. Bo tak ją przecież nazwała Rachela
.
Jest to Muzeum Młodej Polski. Obejmuje cztery izby: izbę-scenę, izbę taneczną, alkierz i świetlicę.
W tej pierwszej izbie, która jest sceną dramatu – tak jak 117 lat temu „Nad drzwiami… wisi ogromny obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej,… a nad drzwiami alkierza takiż ogromny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej…”
Jest to Muzeum Młodej Polski. Obejmuje cztery izby: izbę-scenę, izbę taneczną, alkierz i świetlicę.
W tej pierwszej izbie, która jest sceną dramatu – tak jak 117 lat temu „Nad drzwiami… wisi ogromny obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej,… a nad drzwiami alkierza takiż ogromny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej…”
„Strop drewniany
w długie belki proste z wypisanym na nich Słowem Bożym i
rokiem pobudowania”. „Stół okrągły, pod białym, sutym obrusem”. Na ścianie
zawieszone szable i flinty, w kącie „biurko zarzucone mnóstwem papierów”,
a nad nim fotografia Matejkowskiego „Wernyhory”. Pod oknem „stary grat,
fotel z wysokim oparciem”. To na nim siedział Stańczyk, ten z obrazu
Matejki pt: „Na balu u królowej Bony”. Jest i piec bielony, a w kącie „wytarta
już i wyblakła” wyprawna skrzynia krakowska Panny Młodej.
A w izbie tanecznej, w tej, w której tańczono i odbywały się oczepiny na ścianach wiszą portrety- pamiątki związane z osobą Pana Młodego. Jest biurko Lucjana Rydla i fragment jego biblioteki.
A w izbie tanecznej, w tej, w której tańczono i odbywały się oczepiny na ścianach wiszą portrety- pamiątki związane z osobą Pana Młodego. Jest biurko Lucjana Rydla i fragment jego biblioteki.
Wzruszył mnie bardzo obraz przedstawiający Annę, żonę Włodzimierza Tetmajera. Namalował ją malarz jak wiąże powrósła. Jest w stroju ludowym.
Ona i jej siostra Jadwiga chodziły do końca życia w strojach ludowych i mówiły gwarą.
Strój krakowski Panny Młodej i drużby Jana Mikołajczyka umieszczono w jednej z szaf stojących przy drzwiach.
W „alkierzu” znajduje się najwięcej pamiątek związanych z uczestnikami „Wesela”. Zdjęcia w ramkach z epoki. A także fotografia Racheli, czyli Józefy Singer – namalowała ją Jadwiga Tetmajerówna, czyli ta mała Isia z „Wesela”.
Czy to nie w „alkierzu” właśnie Panna Młoda opowiadała Poecie swój sen o Polsce do której ją „wiezą” biesy, o tej zakładce zszytej nieco „przyciaśnie” za którą puka serce…?
A zaczęło się wszystko od tego, że pod koniec lat osiemdziesiątych XIX wieku zafascynowani folklorem młodopolscy malarze z Krakowa odkryli pobliską wieś Bronowice. I w 1890 roku jeden z nich ,Włodzimierz Tetmajer ożenił się z córką miejscowego gospodarza, Anną. I osiadł na stałe w dworku zwanym później „Rydlówką”.
——————————————————————————
Już w drzwiach wyjściowych „rozśpiewanej” kiedyś chaty usłyszałam jak Stańczyk mówił:
„Błaznów coraz więcej macie, Nieomal błazeńskie wiece…”
A ośnieżony, stojący przed chatą Chochoł
powtarzał:
„ …ostał ci się ino sznur”.
Wydały mi się te słowa jakoś dziwnie ciągle aktualne…
„ …ostał ci się ino sznur”.
Wydały mi się te słowa jakoś dziwnie ciągle aktualne…
A przecież Stanisław Wyspiański napisał „Wesele”
w 1900 roku.
————————————————————————————-
/Zdania i słowa w cudzysłowach pochodzą z dramatu./”
————————————————————————————-
/Zdania i słowa w cudzysłowach pochodzą z dramatu./”
Myślę, że po
tej dawce literatury łatwiej nam będzie wtopić się w bajeczną i tajemniczą
aurę dramatu Wyspiańskiego, na którego czytanie
gorąco zapraszam !
Bardzo Ci dziękuję za zacytowanie mojego tekstu dotyczącego Rydlówki. Tym bardziej mi miło, o po powrocie z wakacji rozchorowałam się i leżę w łóżku.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Jadwiga Śmigiera
Dziękujkę, że mimo wszystko znalazłaś czas i siły by zajrzeć do mojego blogu, a ja się cieszę, że mogłem za pomocą Twojego tekstu zachęcić moich Czytelników do uczestnictwa w czytaniu "Wesela".Wciąż jeszcze mam prawdziwą ucztę powracając do Twoich książek, odkrywam ciągle coś nowego.
UsuńSerdecznie pozdrawiam !
Tak dla porządku.Rok szkolny w tym roku rozpoczyna się 4 września.A wracając do "Wesela" Twojego imiennika Pana Wyspiańskiego to dobrze się stało,że ten utwór wybrał Prezydent RP do narodowego czytania.Tylko się zastanawiam,czy wybrał ten utwór z pełną świadomością.Bo przecież w Weselu jest zawartych tyle elementów dzisiaj aktualnych.Tylko,że pisiory powiedzą,że to ich nie dotyczy tylko opozycji.Chodzi mi o słowa wypowiadane przez Chochoła "ostał ci się ino sznur".A wracając do opisu przez Panią Jadzię Muzeum w Bronowicach,to chcę powiedzieć,że ten opis jest rewelacyjny.Po przeczytaniu jej wcześniejszego blogu chyba z marca oraz dzisiaj wybranych przez Ciebie fragmentów miałem wrażenie jakbym był w Bronowicach i zwiedzał Muzeum.Tak jak napisałem w listopadzie lub w grudniu wybieram się do Krakowa i wtedy muszę koniecznie zwiedzić Muzeum Młodej Polski w Bronowicach.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBronku, jestem starej daty, za moich czasów rok szkolny rozpoczynał się 1 września. A "Rydlówka" w Bronowicach jest jak się dowiedziałem czasowo zamknięta. Będziesz musiał to sprawdzić.
UsuńDziękuję za komentarz i za udostępnienie.