była wśród nas - muzeum w czeskiej Rokytnicy |
Oddaję głos osobie, która skupia coraz częściej uwagę
ludzi, dla których Międzynarodowy Dzień Książki jest wydarzeniem najwyższej
wagi:
„Mam
kilka lat. Siedzę na parapecie, wokół mnie porozrzucane zabawki, przewrócone
wieże z klocków, lalki o wytrzeszczonych oczach. W domu jest ciemno, powietrze
w pokojach powoli studzi się, przygasa. Nikogo nie ma; odeszli, zniknęli,
słychać jeszcze ich słabnące glosy szurania, echa kroków i odległy śmiech. Za
oknem – puste powietrze. Ciemność łagodnie spływa z nieba. Osiada na wszystkim
jak czarna rosa.
Najbardziej
dotkliwy jest bezruch: gęsty, widzialny – zimny zmierzch i słabe światło
sodowych lamp, grzęznące w mroku w odległości zaledwie metra od swego źródła.
Nic
się nie wydarza, marsz mroku ustaje przed drzwiami do domu, cały zgiełk
ciemnienia ucicha, tworzy gęsty kożuch, jak na stygnącym mleku. Kontury
budynków na tle nieba rozciągają się w nieskończoność, tracą powoli ostre kąty,
winkle, krawędzie. Gasnące światło zabiera z sobą powietrze – nie ma już czym
oddychać. Mrok sączy się teraz przez skórę. Dźwięki zwinęły się w sobie,
cofnęły ślimacze oczy; orkiestra świata odeszła i przepadła w parku. Ten wieczór
jest krańcem świata, wymacałam go przez przypadek w czasie zabawy, niechcący.
Odkryłam, ponieważ zostawili mnie na chwilę samą, nie ostrzegli. Jest jasne, że
oto znalazłam się w pułapce, zamknięta. Mam kilka lat, siedzę na parapecie,
patrzę na ostygłe podwórze… Chciałabym wyjść, ale nie mam dokąd. Tylko moja
obecność nabiera wyraźnych konturów, które drżą, falują i to boli. W jednej
chwili odkrywam prawdę: nic już nie da się zrobić – jestem.”
Oto początek powieści o
intrygującym tytule - „Bieguni”, za
którą Olga Tokarczuk otrzymała 10 lat
temu literacką nagrodę „Nike”. Pomyślałem sobie, już tylko ten passus
książki mógł wystarczyć członkom komisji konkursowej, by uznać Olgę Tokarczuk
za artystę pióra.
„Bieguni”
to także książka, która otrzymała właśnie nominację do międzynarodowej Nagrody Bookera,
najbardziej prestiżowej brytyjskiej nagrody literackiej.
Międzynarodowa Nagroda Bookera
jest przyznawana od 2004 r. Od 2015 r. nagroda wynosi 50 tys. funtów i jest wręczana rokrocznie
autorowi najlepszej książki przetłumaczonej na angielski i jej tłumaczowi.
Nagroda międzynarodowa może być przyznana pisarzom dowolnej narodowości; do tej
pory uhonorowano autorów z Węgier, Korei Południowej i Izraela. Angielski
przekład „biegunów” nosi tytuł „Flights”. Już sama nominacja do tej nagrody
stanowi liczące się na świecie wyróżnienie, a nazwisko naszej rodaczki pojawia
się w najlepszych pismach literackich nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale i
innych krajach europejskich.
Warto więc parę słów poświęcić
tej pisarce i jej książkom.
„Bieguni”
to powieść o egzystencjonalnej potrzebie podróżowania, o konieczności ruchu
w celu poznawania świata i ludzi. Nie można tego osiągnąć siedząc na miejscu.
Nie da się zastygnąć w bezruchu, jeśli chociaż raz doświadczyło się korzyści ze
zmiany miejsca pobytu.
W istocie człowieka tli
się iskra poznawcza, pobudzająca wszystkie zmysły, jeśli uda nam się ją
zapalić. Wystarczy ruszyć z miejsca, najpierw kilka kroków od miejsca
zamieszkania, a potem dalej i dalej pociągiem, samochodem, samolotem, a
wszędzie gdzie się zatrzymamy nie szczędzić także własnych nóg. Ci co to
doświadczają, to są właśnie „bieguni”, choć sama nazwa wywodzi się od odłamu
prawosławnych starowierców, którzy uważali, że świat jest przesiąknięty złem.
Jedynym sposobem ratunku przed złem jest podróż, ustawiczny ruch ku dobru.
I właśnie książka Olgi
Tokarczuk jest konglomeratem jej osobistych doświadczeń, wrażeń i odczuć z
nieustającej podróży po świecie:
„Ta książka – jak
stwierdza sama autorka – stara się być lojalna wobec kakofonii i dysonansu
naszego doświadczenia świata, wobec niemożliwości jego ujednolicenia, wobec
jego chaosu, rozpadania się i ponownego tworzenia nowych konfiguracji.”
Niestety, nie da się
tej książki tak streścić, jak wiele innych książek o jednolitej linii
fabularnej z rozwijającą się akcją prowadzącą konsekwentnie do punktu
kulminacyjnego. Powieść Olgi Tokarczuk, to artystyczna układanka różnorodnych
zdarzeń i wątków kunsztownie nizanych jak sznur korali, którym można ozdobić
szyję osoby nie znającej spokoju stabilnego bytowania w jednym miejscu na
świecie.
„Ale
nie jest to książka o podróży. Nie ma w niej opisów zabytków i miejsc. Nie jest
to dziennik podróży ani reportaż. Chciałam raczej przyjrzeć się temu, co to
znaczy podróżować, poruszać się, przemieszczać. Jaki to ma sens? Co nam to daje?
– mówi Olga Tokarczuk. Pisanie powieści
jest dla mnie przeniesionym w dojrzałość opowiadaniem sobie samemu bajek. Tak
jak to robią dzieci, zanim zasną. Posługują się przy tym językiem z pogranicza
snu i jawy, opisują i zmyślają”.
5 października 2008 Olga
Tokarczuk otrzymała za „Biegunów” Nagrodę Literacką „Nike. Zwyciężyła także w
głosowaniu czytelników.
By doświadczyć
promieniejącego czaru obcowania z literaturą najwyższego lotu i przekonać się
do talentu pisarskiego autorki trzeba tę książkę wziąć do ręki i przeczytać.
„Może to jest najlepsza
książka Olgi Tokarczuk” – powiedział znany krytyk i historyk literatury z
Warszawy, Jerzy Jarzębski. Ale było to zanim pojawiły się największe w
rozmiarach, monumentalne pod każdym względem „Księgi Jakubowe”, nagrodzone w roku 2015 w konkursie literackim
„Nike”. Olga Tokarczuk została wtedy po raz drugi nagrodzona w Polsce, zaś
w styczniu 2017 roku odebrała Międzynarodową Nagrodę Literacką samorządu
Sztokholmu za tę samą książkę.
„Jesteś naszym dobrem
narodowym, dość dodać, że w rocznicę śmierci Wisławy Szymborskiej jej sekretarz
Michał Rusinek powiedział, że kiedy rozmawiał z członkami Akademii Królewskiej
w Sztokholmie i pytał o następnego Nobla dla Polski, to większość nie miała
wątpliwości, że to będzie Nobel dla Olgi” – napisała Dorota Wodecka w rozmowie z Olgą Tokarczuk,
opublikowaną we wrocławskim dodatku „Gazety Wyborczej” z 14 kwietnia wubiegłego roku.
Z rozmowy tej dowiaduję
się jeszcze rzeczy przeogromnie intrygującej. Olga Tokarczuk zapowiedziała, że
zakiełkował w jej duszy projekt napisania książki związanej z Dolnym Śląskiem:
„On
się pojawił już wtedy, kiedy mieszkałam w Wałbrzychu, przez osiem lat, dawno
temu. Mój były teść przyjechał tam jako dziecko z Francji i cała rodzina była
wielką wspólnotą tych reemigrantów francuskich ze swoimi historiami. Ale też,
mieszkając w Wałbrzychu, od razu zdałam sobie sprawę, że jest to bardzo
szczególne miejsce w Polsce, bo Wałbrzych w soczewce pokazuje właściwie to, jak
Polska stawała na nogi po II wojnie światowej, w sensie socjologicznym. Jak w
tym tyglu mieszały się różne języki, kultury, przyzwyczajenia, tradycje i chyba nie ma takiego miasta w Polsce jak
Wałbrzych, które by miało aż tyle różności w sobie”.
To fascynująca
zapowiedź Olgi Tokarczuk. Jestem pewien, że jej deklaracja stwarza nadzieję, iż
nasze miasto stanie się znów centrum zainteresowania sięgającym nawet poza
granice kraju, bo Olga Tokarczuk jest pisarzem już nie tylko polskim, ale
europejskim.
Póki co Olga Tokarczuk
fascynuje Czytelników podobnie jak „Bieguni” uniwersalną książką pt.
„Opowiadania bizarne”. Ten neologizm w tytule został wymyślony przez pisarkę,
bo użycie słowa niesamowite wydawało się jej zbyt konserwatywne, a opowiadania
dotykają rzeczy zupełnie nowych w świecie, który przerasta nasze możliwości
poznawcze. „Próbuję opisać świat który
przestajemy rozumieć. Świat w momencie przejścia” – powiada Olga Tokarczuk
w znakomitym wywiadzie Aleksandry Pawlickiej do
„Newsweeka” podwójnego numeru na majówkę
Z wywiadu tego zacytuję
dwie sentencje, którymi Olga Tokarczuk pobudza czytelnika do głębszych
refleksji:
„Wygląda
na to, że ludzie nie chcą wolności, chcą bezpieczeństwa, tego co znają. Pojawia
się rodzaj nostalgii za przeszłością, choćby to była przeszłość peerelowska.
Jesteśmy też strasznie skoncentrowani na sobie, odmieniamy tę Polskę przez
wszystkie przypadki i tracimy przez to z horyzontu resztę świata i jego
problemy”.
„Światem
rządzi zmiana. Może ona przebiegać w sposób rewolucyjny i wtedy zwykle kończy
się rozlewem krwi, albo może przybierać formę stopniowo rozprzestrzeniającej
się idei. W obu przypadkach chodzi o budowanie nowej wizji świata, ale
zwłaszcza ta druga forma, ewolucyjna, przeraża wszelkiego rodzaju władzę
autorytarną, tyranów i dyktatorów. Sądzę, że to jeden z powodów, dla których
obecna władza w Polsce wkłada tyle wysiłku w zawłaszczenie, a właściwie
należałoby rzec - zaprzepaszczenie edukacji”.
Podobnych odniesień do
naszej dramatycznej rzeczywistości jest znacznie więcej, warto je przeczytać i
przemyśleć korzystając z wywiadu „Newsweeka”.
Międzynarodowy Dzień Książki powinien nas podbudować psychicznie, że nie jesteśmy skazani na odosobnienie, bo nie jestyeśmy sami. Są wśród nas wybitni pisarze, których powinniśmy otoczyć najwyższą czcią i szacunkiem. Olga Tokarczuk do nich należy, jest naszym dobrem narodowym.
"Biegunów" kupiłam prawie natychmiast gdy zostały wydane i gdy dowiedziałam się o czym ta książka traktuje. Mam je w tej chwili naprzeciwko na półce. I wracam często do tej książki, podobnie jak mój młodszy syn, który ten "gen przemieszczania się" też ma w sobie.
OdpowiedzUsuńNagroda Nike dla Pani Olgi Tokarczuk za "Biegunów" to był strzał w dziesiątkę.
Chylę czoła przed Panią Tokarczuk.
Dziękuję Stokrotko za ten komentarz. Byłem pewien, że tak to odbierzesz, bo jesteśmy na tej samej fali. Dla Olgi, jak się okazało w czasie naszych kontaktów, osoby bardzo skromnej, a prominiujacej ogromną wiedzą i oczytaniem, jestem pełen podziwu.
UsuńByłem najszczęśliwszym człowiekiem na swiecie, gdy po obejrzeniu mojej książki "Wałbrzyskie powaby" zapytała, czy mogę ją zatrzymać. Powiedziałem, że jest to dla mnie zaszczyt. Być może przyczynię się w ten sposób do napisania przez nią książki o Wałbrzychu.
Pozdrawiam z radością Mistrza a tą drogą Panią Tokarczuk :)
OdpowiedzUsuńWzajemnie Ireneuszu, myślę że od p. Olgi Tokarczuk z całą pewnością też. Pozdrawiamy Cię!
Usuń