raj na ziemi |
Motto:
„Szukałem tego w Paryżu,
szukałem w Berlinie i Rzymie,
A to za oknem było i miało
polskie imię.
Myślałem, że to potęga, świat
nowy, nowe dzieje,
A to ogródek wiejski, co się
kwiatami śmieje.
A to groszek pachnący,
georginie i malwy,
Wymalowane słońcem w proste,
włościańskie barwy.
Teraz kołysz się kołysz, nierozumna głowo,
Że w ogródku niebiesko i
płowo, i różowo…”
Julian Tuwim z tomiku „Biblia
cygańska”
Niedziela,
to taki dzień tygodnia, w którym człowiek od samego rana czuje się świątecznie.
Rano myje się dokładniej niż zwykle, goli i przystrzyga baki, pokrapia
perfumami, wdziewa świeżą koszulę, siada do śniadania jakiś taki uśmiechnięty…
Odkąd
tylko ludzie posiedli umiejętność mówienia, odtąd starali się robić to coraz piękniej. Można powitać żonę w niedzielny
poranek - cześć kochanie, dobrze dziś
wyglądasz, ale to nie to samo co powiedzenie – jesteś jak śnieżyczka skąpana
ranną rosą w blasku wschodzącego słońca, promieniejesz uśmiechem. I od razu
robi się w domu jak w operetce.
-
Ależ ta kawusia dzisiaj jest pachnąca, a pianka aż łaskocze po gardle. Ślicznie
ci w tej podomce i jak masz głowę w papilotach. Mogłabyś tak nawet do kościoła…
Człowiek
stara się być przymilny, dowcipny. „Rozśpiewałby się w głos, jak ta wilga, jak
ten kłos”. Gdzieś tam odżywa w pamięci fragmencik strofy Maryli Wolskiej,
poetki młodopolskiej, autorki „Dzbanka malin” stylizowanego na wzór poezji
ludowej. Ale kto dziś o niej pamięta. „Gdyby ludzie byli tacy, jako drzewa,
jako ptacy”. Niestety ludzie są tacy jacy są.
Rozbijają
się często po świecie w poszukiwaniu raju, by po jakimś czasie zdać sobie
sprawę z tego, że człowiekowi wystarczy ten raj za oknem u siebie. Trzeba go
umieć dostrzec i docenić i żadne osiągnięcia techniki, ulepszenia i unowocześnienia
nie potrafią zastąpić tego cudu, którym może nas obdarować matka- natura.
Świat
się zmienia, idzie z postępem. Wszechogarnia go elektronika, informatyka, internet.
Idolami są wyperfumowani przez media celebryci. Każdy młodzieniec marzy o tym, by
jego dziewczyna była jeśli już nie Miss Polonią, to co najmniej Natalią Siwiec,
najsłynniejszą w Polsce Boguszowianką, albo którąś z triumfatorek „tańca z gwiazdami”. Gdzieś
umknęły w czasie zaprzeszłym te ideały i te marzenia, które przyświecały dawnym
pokoleniom. Ale czy aby na pewno.
Oto
fragment „Nowenny, czyli dziewięćdziesiąt
dziewięć dytyrambów o szczęściu” poety z przełomu wieków XIX i XX, Jana
Lemańskiego. (Przy okazji tego tytułu zwróćmy uwagę, że końcówka przy cenach
produktów w naszych marketach, „99”, nie jest wcale pomysłem dzisiejszych
specjalistów od marketingu).
Spójrzmy,
jakie warunki winna spełnić przyszła małżonka, by dać wymarzone szczęście
mężczyźnie:
„Żeby
na kuchni się znała,
I
na me zdrowie chuchała.
Daj
taką żonkę mi Ałła.
Higienicznych
docieczeń,
Żeby
grunt znała i leczeń,
I
smaczną piekła mi pieczeń.
Znająca
się na kredensie,
Na
jarzynach , cieście, mięsie.
Gdy
znasz taką - to żeń się…”
A oto
inne jeszcze pragmatyczne wskazówki
pozwalające żyć spokojnie i czuć się szczęśliwym:
„Pierwsze
takie mam prawidło:
Kadzę
wszystkim, bo kadzidło
Jeszcze
nikomu nie zbrzydło.
Deklamuję
słówka czułe,
Bardzo
radzę tę regułę,
Chceszli
zgodnie żyć z ogółem,
Czczę
grosz. Dobra to maksyma,
Za
grosz -
wszystko się otrzyma;
Bez
groszy -
niczego nie ma.
Szczęście
w firanek ażurze;
Szczęście
w mebli politurze;
Szczęście
w lampy abażurze.
Domek,
niby małży koncha.
W
domku-konsze małża-żonka
Przylepiona
do mał –żonka.
Oto
szczęścia abecadło:
Kuchnia,
gdzie się warzy jadło,
I
jadalnia, gdzie je stadło.”
Rozejrzałem
się wokół siebie. Tak, wiem dlaczego dziś w ten pogodny niedzielny poranek jestem taki
„śpiewający”. Właśnie mój „idealik” podsuwa mi pachnące pieczywo, czuję zapach
świeżo zaparzonej kawy ze śmietanką. W promieniach słonecznych zabłysła
politura mebli, zwłaszcza ten tapczan wyściełany powłoką skóropodobną, pękate
fotele, biel ażurkowych firan, zwisający abażur, butelka „Kadarki” z
najtańszego na świecie marketu „Biedronka” w cenie 9.99 PLN, zerkająca na nas z
otwartego barku. „Oto szczęścia abecadło”. I kto tu mówi, że tak wiele się
zmieniło w porównaniu do dawniejszych czasów. Zmienia się tylko zewnętrzna
szata, a wewnętrzne sedno natury ludzkiej pozostaje wciąż takie same. Nil novi
sub sole (nic nowego pod słońcem).
I
tym pogodnym akcentem kończę moje świąteczne medytacje. Mam nadzieję, że nie
zmąciły one uroku niedzielnego poranka, a na osłodę dodam jeszcze maleńką
triadę pt. „Staruszkowie” z tomiku „Czyhanie na Boga” Juliana Tuwima:
„Patrzymy
sobie na ulicę, przez wpółotwartą okiennicę.
W
czułka całujem cudze dziatki i podlewamy w oknach kwiatki.
Żyjemy
sobie jak Bóg zdarzy, zrywamy kartki z kalendarzy.”
Miłej
niedzieli. Niech nas łączy, nie dzieli !
A ja myślałam, że dzisiaj jest sobota. Ale to pewnie dlatego, że się napracowałam na działce.
OdpowiedzUsuńA tekst jak zwykle śliczny.
:-)
To wszystko Stokrotko dlatego, że za szybko wyrwałem kartkę z kalendarza, ale skutkiem tego tekst będzie aktualny jutro, a wynikają z niego dobre rady dla Czytelników. Serdecznie pozdrawiam zxapracowaną działkowiczkę !
Usuń