„Brama Niebiańskiego
Spokoju” Zbigniewa Domino to interesujący dziennik z literackiej podróży do
Chin w 1985 roku. Autor skorzystał z zaproszenia chińskiego związku literatów i
z kilkuosobową grupą pisarzy przez miesiąc czasu miał sposobność podróżować po
tej nieogarnionej przestrzeni. Wprawdzie po powrocie uświadomił sobie, że na
poznanie przeogromnych Chin, nie starczyłoby życia, ale przynajmniej ma jakieś
wyobrażenie o tym przeludnionym hegemonicznym
mocarstwie.
W Pekinie miał okazję
zobaczyć „Letni Pałac”, podmiejską rezydencję mandżurskiej dynastii Tsing z
XVIII wieku, a obok niego fantastyczny Letni Park, szczytowe osiągnięcie sztuki
ogrodowej. Czego tam nie ma; rozliczne kanały, stawy, stawiki, mosty, pagody
rozsiane na pagórkach, rośliny ozdobne, fantazyjne malowidła, rzeźby, posągi.
Do tego jaskrawość kolorów – złoty, błękitny, bordowy. Pomieszanie stylów z
dominacją barokowej przesadności. A ponadto teatr cesarski pełen zdobień i
malowideł i jeszcze słynna „Łódź Marmurowa” – cesarska zachcianka.
Pałac i Park w Pekinie
wypełnione są zwiedzającymi. I tak jest przez cały boży rok. Niestety, Bóg tam
jest inny, nie ten z naszego Kościoła. Mało tego. Objawił się znacznie
wcześniej wraz z Buddą, który żył w latach 560-480 p.n.e. Narodził się w
Indiach i stamtąd przez Bakterię dotarł do Chin. Trzydziestoletni Budda
zostawiał żonę, dziecko, oddał się ścisłej ascezie i zbawieniu ludzkości.
Głosił ideę braterstwa i miłości bliźniego. Doznawszy objawienia pod drzewem
figowym w Benares ogłosił wszem i wobec „Cztery szlachetne prawdy”:
1. Na początku życia jest cierpienie.
2. Kto pragnie, ten
cierpi (np. pragnienie miłości, bogactwa, władzy),
3. Usuń pożądanie,
usuniesz cierpienie,
4. Drogą do tego jest
„ośmioraka ścieżka” ( wiara, postanowienie, mowa, czyn, należyte życie,
dążenie, pamiętanie, medytacja).
Buddyzm to wiara w
reinkarnację, to odrzucenie pośredników w rozmowie z Niebem. Ta religia, choć
nie jedyna, odgrywa istotna rolę w życiu Chin. W centrum drugiego co do
wielkości miasta Chin, Szanghaju, znajduje się świątynia „Nefrytowego Buddy”.
Być w Szanghaju, a nie widzieć klasztoru z posagiem Buddy, to tak jak być w
Rzymie, a nie zwiedzić Forum Romanum.
Głuchy odgłos bębnów,
tajemny nastrój kadzidła. Krzątający się mnisi w pomarańczowych szatach i z
wygolonymi głowami. Ogromny ołtarz Bogini Miłosierdzia, która jako żywo
przypomina naszą „Czarną Madonnę” z Częstochowy. Posąg siedzącego Buddy z
podwiniętymi nogami wyrzeźbiony z jednego olbrzymiego kamienia nefrytu,
przywieziony ongiś z Birmy, znajduje się w osobnej pagodzie ukrytej w głębi
klasztoru. Wchodząc tam trzeba zdjąć obuwie, dopiero wtedy można stanąć przed
jego tajemniczym obliczem. W jednej z kadzielnic co gorliwsi turyści palą
banknoty , składając w ten sposób symboliczną ofiarę, żeby przodkom w
zaświatach pieniędzy nie brakowało. Mnisi jednak wyraźnie wolą, by pieniądze
trafiały do rozstawionych gęsto skarbonek.
Czytam o tym wszystkim
i czuję ulgę, ogarnia mnie „niebiański spokój”. Jako katolicy rzymscy nie
odbiegamy zbyt daleko od ludzi Dalekiego Wschodu. Mało tego, jesteśmy
mądrzejsi, wolimy wrzucać ofiarę na tacę. Zapach palonych banknotów jest dla
nas obcy. Mamy też własne obyczaje i
autorytety. Nie musimy sięgać do wzorów dalekowschodnich.
To dobrze, że Wałbrzych
sięgnął do korzeni, ze znalazł kandydatkę na swoją patronkę w osobie
prześlicznej księżnej z Książa, Walijki, Daisy. Walia może okazać się nam tak
samo bliska jak Irlandia, czego dowodów dostarczyli kibice z tej odległej, choć
bliskiej naszemu sercu wyspy na nie tak dawnych mistrzostwach Europy w piłce
nożnej. Mamy tak wiele wspólnego w historii.
Możemy też czerpać wzory z krajów azjatyckich
w religii i formach jej uprawiania. Coraz wyraźniej dociera do nas idea
ekumenizmu w szerokim znaczeniu tego słowa, a więc zbliżeniu chrześcijan do
innych religii. Ale to jest osobny temat wymagający spełnienia ostatniej z
„ośmiorakiej ścieżki” - ścieżki medytacji, do czego gorąco namawiam.
Czytam o dziwach pałacu
i parku ”Ihojuan” w Pekinie i myślę sobie, że mieszkając na wałbrzyskiej ziemi
nie musimy tak bardzo zazdrościć Chińczykom. Mamy przecież „pod ręką” pałac w
Książu i rozległy park, wprawdzie nie wypełnione tak bogato dziełami sztuki i
rzemiosła artystycznego, ale za to w jak malowniczym, urzekającym miejscu. Mamy
też powody by być dumnymi i cieszyć się z tego, ze pałac jest w odnowie, staje
się coraz piękniejszy i ciekawszy, że odbywają się w nim atrakcyjne imprezy
kulturalne, ze coraz mocniej promieniuje kulturą i historią w całym regionie
wałbrzyskim.
Zawsze to będę powtarzał,
stwierdza stały komentator mojego blogu, lekarz z Jugowa, Henryk Gąsiorek, że Ziemia Kłodzka to najpiękniejszy
skrawek Polski. To magiczne stworzone dla turystów miejsce na Ziemi - ciągle
jeszcze nie dostatecznie odkryte.
Ziemia Kłodzka to coś więcej niż drugie Zakopane – to takie samo piękno przyrodnicze i krajobrazowe, a dochodzą do tego walory uzdrowiskowe Polanicy-Zdroju, Dusznik, Kudowy, Długopola i Lądka-Zdroju, atrakcje cudownie położonych miast – Kłodzka, Bystrzycy Kłodzkiej i Nowej Rudy. Czesi potrafiliby to lepiej docenić. I nie dziwmy się, że do 1958 r. walczyli o ten unikalny skrawek raju w Sudetach, twierdząc że mają do tego prawo, tak jak Polacy do Śląska.
Dla wytrawnych smakoszy
sztuki architektonicznej mamy też rzecz wyjątkową, jak w naszym sięgającym
dopiero po standardy europejskie kraju. To
Park Miniatur w Kłodzku. Jeszcze mało się o tym słyszy i pisze, bo to zupełne
novum, otwarte od paru lat. Dla osób, które już tam były - niewyobrażalna jak dotąd szansa wspaniałego
spędzenia czasu dorosłych z dziećmi, bo
obok urzekających miniatur najwspanialszych zabytków architektury z
całego świata, wśród których znajduje się też nasz wałbrzyski Książ, twórcy
Parku stworzyli mnóstwo placów zabaw dla najmłodszych.
Proponuję każdemu wybrać się w każdą wolną chwilę na Ziemię Kłodzką.
Zimą - kiedy kotlina i otaczające ją góry są pokryte białym puchem i w każdej innej porze roku, gdy ta kraina stroi się w poranną i wieczorną biżuterię. A jest to bajeczna kraina, każde miasto, wieś, góra, rzeka ma swoją niezwykłą historię. Niestety sami mieszkańcy Hrabstwa Kłodzkiego nie doceniają często miejsca w którym żyją i z apoteozą myślą o idealnym świecie gdzieś tam daleko w Chinach, czy Japonii.
Będąc jednak lokalnym
patriotą jestem przekonany, że warto najpierw
poznać i spenetrować to co mamy znacznie bliżej, a więc Ziemię Wałbrzyską. To może nawet jest na plus, że nie jest tak okrzyczana, choć
nie mniej atrakcyjnych miejsc mamy tu bez liku. Sam Wałbrzych wyrasta na
prawdziwą stolicę Zagłębia Turystycznego, a przecież obok mamy urocze
uzdrowiska w Szczawnie i Jedlinie, mamy tajemnicze podziemia w Górach Sowich,
historyczną twierdzę w Srebrnej Górze, mamy ruiny zamków piastowskich i
znakomite szlaki turystyczne w Górach Wałbrzyskich, Kamiennych i Sowich. Można
by tak wymieniać jeszcze długo, ale właśnie temu tematowi poświęciłem obszerna
książkę licząca ponad 400 stron „Wałbrzyskie powaby”. Można ją „zdobyć” jeszcze
tylko w bibliotekach, bo wydawca ( powiat i miasto Wałbrzych) póki co nie są
zainteresowane jej wznowieniem.
Myślę że relacje
medialne z Pekinu i innych dalekich krajów azjatyckich nie staną na
przeszkodzie, by cieszyć się tym co mamy, a wielu podróżników po świecie i
turystów po powrocie z wojaży potwierdzi stare porzekadło: wszędzie dobrze lecz
najlepiej w swoim domu.
Fot. Zbigniew Dawidowicz
Nie jestem lekarzem,nie jestem nawet hrabią w Hrabstwie Kłodzkim...Kraju u Pana Boga,może kiedyś,jeżeli wierzyć w reinkarnację:)
OdpowiedzUsuńhttps://bialczynski.pl/2017/12/13/slawomir-ambroziak-milosciwie-nam-panujacy-krol-wandalow-gasiorek/
W Hrabstwie Kłodzkim dozwolony jest gatunek muzyczny rap,hip-hop,można nosić tatuaże,chrześcijanie nie są prześladowani,rząd nie wyznacza biskupów...demokracja.
W Chinach zakazany jest rap,hip-hop,tatuaże,prześladuje się chrześcijan(działających w podziemiu),a lojalnych biskupów wyznacza rząd.
W Chinach zakazano hip-hopu bo reprezentuje"nie-mainstremową kulturę",która jest"dekadencka".Wykonawcy z tatuażami...Nie!
Przede wszystkim"talent"musi wykazywać wyraźną lojalność wobec rządzącej Chińskiej Partii Komunistycznej.Chiński rząd wydaje się kontrolować wszystko,co jest popularne wśród zwykłych ludzi.Wracają do ery rewolucji kulturalnej lub okresu tuż przed nią.
Wtedy śpiewano i tańczono wszystko co było zgodne z Myślą Mao Zedonga.Hip-hop nazywany jest przez KPCH"narzędziem do uwalniania gniewu,nędzy i skarg".Ideologia polityczna ,znana jako"Myśl Xi Jinpinga o socjalizmie o chińskich cechach charakterystycznych dla nowej ery"została zapisana w Konstytucji partii na 19 Kongresie i będzie zapisana w Konstytucji Narodowej.
https://www.youtube.com/watch?v=sbO4vdzeGVA
Popularny piosenkarz i muzyk Ujgur Abdurheim Heyit został aresztowany bez oficjalnych wyjaśnień.Wszystkie jego utwory zostały zatwierdzone przez rząd chiński czyli cenzurę.
"Przede wszystkim"talent"musi wykazywać wyraźną lojalność".
Nie malowany:)
https://www.youtube.com/watch?v=C9SQcO3Zins
Pozdrawiam.