Fot. Zbigniew Dawidowicz |
Myślę że warto na
początek nowego roku poświęcić uwagę tej ważnej sprawie. Kto wie, czy właśnie w
tym roku nie okaże się to bardzo na czasie.
Od dawien dawna marzyłem o świecie
w którym nie ma wojen, ludzie są dla siebie braćmi, starają się wzajemnie
wspierać, udzielać pomocy gdy trzeba i
jako istoty, które różnią się tym od zwierząt, że posiadają rozum, starają się
spełniać bez wyjątku uniwersalne przykazania boskie: miłuj drugiego jak siebie samego, nie czyń
drugiemu co tobie nie miłe. Codziennie ludzie pobożni szepcą w najważniejszej
modlitwie „Ojcze nasz” słowa: i odpuść
nam nasze winy jako i my odpuszczamy . Powiem tak, gdybyśmy spełnili tylko to
jedno przykazanie wzajemnego poszanowania i miłości, nie byłoby win i potrzeby
ich odpuszczania.
W naszym na wskroś katolickim
kraju wydawałoby się, że te fundamentalne zasady wiary są dla nas jak chleb
powszedni, to my właśnie powinniśmy promieniować ich przestrzeganiem, dawać
przykład dla innych narodów.
Mogę powiedzieć, że jestem w
czepku urodzony. Nie miałem nigdy karabinu w ręce, nawet na lekcjach
przysposobienia obronnego w liceum pedagogicznym uchodziłem za wywrotowca,
kiedy nie godziłem się strzelać do tarczy. Tłumaczyłem się, że ja chcę być
nauczycielem i uczyć dzieci, że człowiek nie ma prawa strzelać do drugiego
człowieka, a wojna to wymysł szatański, by zniszczyć godność człowieka. Służby
wojskowej udało mi się uniknąć z powodu gruźlicy płuc, dzięki temu nie miałem
na sobie nigdy w życiu munduru z czego jestem dumny.
Później dowiedziałem się, że są
tacy jak ja odmieńcy, nazywają się pacyfiści. To tacy sami idealiści jak ci co
wierzą, że świat można zmienić, a człowieka ucywilizować.
Dziś u schyłku żywota już nie
jestem pacyfistą, bo wiem że świat jaki
sobie wtedy wymarzyłem to utopia. Nigdy nie było, nie ma i nie będzie świata
idealnego, bo nie ma ludzi idealnych. Żyjemy w świecie realnym, a w nim jak się
okazuje jest wciąż miejsce dla takich indywiduów jak Hitler, Stalin, Putin, jak terroryści
islamscy i wielu innych zbrodniarzy, o których dowiadujemy się z historii.
W „Księdze Jakubowej” Olga
Tokarczuk wyłoniła na światło dzienne magiczny świat wielonarodowościowej,
wieloetnicznej, wielokulturowej Rzeczpospolitej w przededniu rozbiorów. O
świecie tym niewiele wiemy, a o wielu zjawiskach i osobach w ogóle nie
słyszeliśmy. To wtedy właśnie ksiądz Benedykt Chmielowski próbuje opisać cały
świat w swojej ogromnej księdze, a w domu Eliszy Szora pobożni Żydzi wciąż
czekają na nadejście Mesjasza. I pojawia się na Podolu młody, przystojny,
charyzmatyczny Żyd – Jakub Lejbowicz Frank, dla jednych heretyk, dla innych
wybawca, a rebelia którą wywołał mogła odmienić bieg historii i zmienić kształt
tej części świata.
Już od dawna powieści Olgi
Tokarczuk robiły na mnie duże wrażenie. Podziwiałem jej talent pisarski,
mądrość życiową i niepospolitą erudycję. Jej ostatnie dzieło „Księgi Jakubowe”,
tworzone przez siedem lat traktowane jest przeze mnie nieomal jak Biblia. Nie
oznacza to, że przyjmuję je jak drogowskaz wiary, ale dlatego, że czytałem tę
księgę przez parę tygodni, z przerwami i powrotami do wcześniejszych
fragmentów, bo tej księgi jak Biblii nie da się przeczytać od razu. A poza tym
jest to wolumen dość pokaźny, bo liczy sobie
906 stron, aż 7 ksiąg, 31 części, a
każda po kilkanaście rozdziałów. To książka bardzo trudna w odbiorze
nawet dla historyka, ale zarazem uderzająca bogactwem szczegółów, których nie
odnajdziemy w dotychczasowej historiografii. Ale o książce tej napiszę innym
razem, bo jest to osobny, fascynujący temat.
Chcę teraz przytoczyć fragmenty
wywiadu wrocławskiej GW z 2016 r. Zachowałem
go, bo wydaje mi się szczególnie ważny, świadczący o celności spostrzeżeń i
wniosków wybitnej pisarki, która w dodatku w ostatnich latach przemierzyła
kawał świata i potrafi spojrzeć na to, co się dzieje w kraju z szerszej perspektywy.
Na pytanie prowadzącej wywiad dziennikarki Magdy Piekarskiej, a czym
jest dla pani europejskość? Olga
Tokarczyk odpowiada:
- To idee demokracji, praw człowieka, emancypacji kobiet, laickiego państwa, opieki nad słabszymi, dużej roli kultury, tolerancji i otwartości wobec innych. Może to idealistyczna wizja, ale te wartości mocno tkwią w naszym życiu, choć czasem ich nie zauważamy, tak oczywiste się wydają.
Także idea państwa praworządnego, które chroni swoich obywateli. Wystarczy na chwilę opuścić granice Europy, żeby przekonać się, że żyjemy w wyjątkowym miejscu, którego warto bronić.
A dalej Olga Tokarczuk dzieli się
osobistymi refleksjami:
- Ostatnio wracam z takich
długich podróży z dobrym nastawieniem. I już na lotnisku cieszę się, że jestem
w domu. Widzę, jaki fajny jest nasz kraj. Przy Guadalajarze Warszawa wydaje się
najpiękniejszym miastem na świecie. Polska bardzo się zmieniła, żyje się tutaj
coraz lepiej i naprawdę warto czasem wyjechać tak daleko, żeby się o tym
przekonać. Potencjał, żeby się tu wspaniale żyło, mieszkało i tworzyło, jest
ogromny. Ja w każdym razie nie zamierzam tego odpuścić i nie dam sobie nic
odebrać.
- Chcę dla swojego kraju
wszystkiego, co najlepsze, i to ja jestem patriotką. A także ludzie, którzy
protestują przeciwko paleniu kukły Żyda. Bo przecież to, co się stało na
wrocławskim Rynku, jest zaprzeczeniem patriotyzmu, ośmieszaniem naszego kraju,
działaniem na szkodę państwa i jego obywateli, szczuciem przeciwko sobie i
kompletną głupotą. Patriotyzm trzeba odzyskać, bo został nam ukradziony.
Ale jak ? pyta dziennikarka
- Może na początek trzeba jasno powiedzieć, kim jest patriota.
Kim?
- To ktoś, kto chce, żeby jego kraj był bezpieczny, co według mnie znaczy - w Unii Europejskiej. Kto ma szacunek dla współobywateli, jest z nimi solidarny i odpowiedzialny, leży mu na sercu dobro wspólne. Kto szanuje swoją kulturę, chce, żeby się rozwijała, żeby była otwarta i wolna. Jest przeciwko cenzurze. Chce państwa, którego współobywatele nie będą piętnowani i wykluczani. Nie ma kompleksów, ma poczucie silnej kultury, której nie jest w stanie zagrozić uchodźca. Czuje się bezpieczny, więc jest w stanie przyjąć z otwartymi rękami kogoś, kto jest od niego słabszy.
- To ktoś, kto chce, żeby jego kraj był bezpieczny, co według mnie znaczy - w Unii Europejskiej. Kto ma szacunek dla współobywateli, jest z nimi solidarny i odpowiedzialny, leży mu na sercu dobro wspólne. Kto szanuje swoją kulturę, chce, żeby się rozwijała, żeby była otwarta i wolna. Jest przeciwko cenzurze. Chce państwa, którego współobywatele nie będą piętnowani i wykluczani. Nie ma kompleksów, ma poczucie silnej kultury, której nie jest w stanie zagrozić uchodźca. Czuje się bezpieczny, więc jest w stanie przyjąć z otwartymi rękami kogoś, kto jest od niego słabszy.
Pozwoliłem sobie przytoczyć te
fragmenty wywiadu, bo wiem, że nie wszyscy mogli do niego dotrzeć, a jak się
okazuje słowa Olgi Tokarczuk powinny być ewangelią głoszoną w kościołach, w mediach, w szkołach i na
każdym kroku, bo czas jest ku temu, a zjawisko takie jak Jarosław Kaczyński
budzi nie mniejszy niepokój niż Jakub Frank w osiemnastowiecznej
Rzeczpospolitej.
Na tym zdjęciu z Olgą Tokarczuk wyglądasz jak młodzian.Fajnie,że napisałeś o patriotyzmie,bo to nie tylko co się mówi ale czyny świadczą jak ten patriotyzm rozumiemy.Gratuluję,że byłeś pacyfistą.Ja natomiast byłem b.dobry z przysposobienia wojskowego a szczególnie w strzelaniu.Byłem nawet reprezentantem LO na jakiś zawodach z pw.Pozdrawiam Ciebie i cieszę się z Twojego wyniku w plebiscycie jak na razie jest b.dobrze bo prowadzisz
OdpowiedzUsuńTo dobrze Bronku, ze mając celne oko potrafiłeś je wykorzystać. Wiadomo, we współczesnym świecie nie możemy być bezbronni. Dziękuję Bronku za komentarz i poparcie w plebiscycie.
UsuńBardzo mnie wzruszył Twój tekst Stanisławie.
OdpowiedzUsuńA Pani Olga Tokarczuk jest osobą niesamowicie mądrą. I bardzo dobrą pisarką.
Gratuluję Ci wspólnego z Nią zdjęcia.
No i muszę wrócić do "Ksiąg Jakubowych" - bo dopiero zaczęłam ale odłożyłam do czasu lepszego dziennego światła.
Pozdrawiam serdecznie.
Ja również serdecznie pozdrawiam i dziękuję za jak zwykle przesympatyczny komentarz.
UsuńNo nie zgodzę się z tym do końca. Jakie niby mamy gwarancję bezpieczeństwa będąc w Uni? Niestety, ale żadne. Zacznijmy wyciągać wnioski z historii...
OdpowiedzUsuńNo nie zgodzę się z tym do końca. Jakie niby mamy gwarancję bezpieczeństwa będąc w Uni? Niestety, ale żadne. Zacznijmy wyciągać wnioski z historii...
OdpowiedzUsuń