Nie tak dawno pisałem w moim
blogu co następuje:
Romana Więczaszek z Brzegu nad
Odrą oddaje w nasze ręce kolejny tomik
poezji pt. „Krople ze źródła”. Tych kropelek jest kilkadziesiąt, mogą więc
ugasić pragnienie Czytelnika łaknącego ożywczego nektaru słowa. Są ambrozją dla
duszy znękanej prozą powszedniego życia. Autorka zdradza nam, że pochodzi z
rodu Niepiekło, herbu Rawicz, a epidemia cholery w XIX wieku spowodowała śmierć
mieszkańców tej wsi. Zabudowania spalono, a na tym miejscu rosną teraz brzozy.
To niewątpliwie dlatego, brzoza jest częstym gościem miniaturowych obrazków,
którymi obdarza nas brzeska poetka.
Sporo
wierszy Romany jest związanych ze światem dzieciństwa i młodości, a koleje losu Jej
rodziny spowodowały, że urodziła się w dolnośląskim miasteczku – Głuszycy. Tu
chodziła do szkoły, a po liceum w Wałbrzychu i studiach we Wrocławiu, tu było
jej pierwsze miejsce pracy nauczycielskiej. Dopiero później przeniosła się do
piastowskiego grodu nad Odrą, gdzie jest jej drugi dom rodzinny.
Rzadko
się zdarza, by reminiscencje z lat dzieciństwa
potrafiły przeobrazić się w tak
kunsztowne obrazki liryczne. Pisze je osoba wrażliwa, w pamięci której utrwaliły
się namiastki zdarzeń, będących egzemplifikacją minionych przeżyć.
Romana
pisze o wszystkim, co spowodowało, że pusta kartka jej życia zaczęła się
wypełniać, bo „nasyciła się wiatrem, co pozbierał zapachy łąkowe nad
Bystrzycą”, a przecież „w Brzegu też słów korale, z pereł przebija
gdzieniegdzie jasność”, więc z biegiem czasu kartek przybywało.
Starczyło
wcześniej na cztery tomiki wierszy o pięknych tytułach: „Krąg”, „Spacery z
wierszem”, „Że jesteś” „Słowa jak liść”. A teraz mamy kolejny plon jej
twórczości, tomik wierszy „Krople ze źródła”, wierszy, które przenoszą nas w
zaczarowany świat poezji, gdzie króluje delikatna nostalgia, zachwyt dla piękna
przyrody, wspomnienie przyjaciół i znajomych, ukłony dla rodziców, a zmurszała
klamka do drzwi rodzinnego domu w Głuszycy urasta do rozmiarów symbolu.
„Dotykam klamkę po latach dla mnie świętą”- pisze Romana, a znakomita
ilustratorka tomiku Monika Szczypior pokazała tę klamkę zdobiąc cały tom
sugestywnymi ilustracjami.
A
oto wiersz Romany z tomiku „Krople ze źródła”:
Klamka
Dom podstarzały
na krawędzi życia
z błyszczącymi oknami
chyli czoło
Dzień dobry
Dotykam klamkę po latach
dla mnie świętą
Mój rodzinny dom
Balustrady zakurzone
po schodach skacze
mała dziewczynka
Zaraz będą brązowe drzwi
i mama się do mnie uśmiechnie
Jeszcze krok
Szara plama?
Nie ma drzwi...
nie ma taty ani mamy
nawet Elżbieta uciekła
do nieba
Stoję przed nibydrzwiami
ja
kobieta
a łzy jak u dziecka
A
więc stało się to na co czekaliśmy z utęsknieniem i jest już gotowa książka
wydana w Krakowie, a my możemy podziwiać
piękną okładkę nowego tomiku wierszy. Już wkrótce pojawi się ona w
naszej księgarni i bibliotece. Mam nadzieję, że trafi do naszych domów
stanowiąc ozdobę półek z książkami.
Cokolwiek
bym napisał o wierszach naszej Romany, to zawsze będą to tylko słowa ułożone w
zdania, nawet jeśli poprawne stylistycznie i w miarę podniosłe, uroczyste, to
jednak pachnące prozą. A przecież rzecz dotyczy poezji, a o poezji trzeba pisać
pięknie.. Bo to jest tak jakbyśmy chcieli wawelskie arrasy umieścić w
najbardziej schludnym, czystym i posprzątanym garażu. Doszedłem do wniosku, że
nie będę próbował pisać nic więcej niż to, co już napisałem. Ale jest w tym
tomiku do przeczytania znakomity wstęp
pióra p. Ireny i Kazimierza Słomińskich z Krakowa, w którym można podziwiać
wirtuozerię słowną dorównującą w pełni kunsztowi poetyckiemu wierszy. Ja mogę
tylko dodać, ze widzę w nich urok wieńca najcudowniejszych perełek na
nieskazitelnej szyi białogłowy o imieniu Romana.
Najlepiej
jednak oddać głos twórcy.
Z
tomiku „Krople ze źródła” wybrałem kilka perełek, w których znajduję
odzwierciedlenie wrażeń i doznań autorki z czasów Jej dzieciństwa i młodości, a
więc z naszej maleńkiej Głuszycy.
Tu przyszłam na świat
Sąsiadom z ul. Grunwaldzkiej
Cieszę się że wracam
nad brzeg rzeki
co dała życie
Głuszycy i mnie
Pamiętam szlafrok mamy
w czerwone maki
duży brzuch
i szpital
na wyciągnięcie ręki
Rano na daszek wskoczył tato
i krzyknął:
Jestem tatą!
Przy Grunwaldzkiej
powstał Eden
a środkiem płynęła Bystrzyca
Na pasterkę
Cisza nocy wigilijnej
brzmi w mych myślach głośno
Wspominam mróz
co cicho skradał się do serca
i zawracał
Bardzo bał się śmierci
Słyszę do dziś
skrzyp... skrzyp...
pod butami taty
Czuję rękę
w rękawiczce o jednym palcu
wsuniętą w ciepłą dłoń mamy
Na pasterkę szło z nami
milion gwiazd
które nie gasły do rana
Czasem sen w kościele
czyhał na ławce
i prosił Jezusa małego
o jedną małą gwiazdkę
na całe życie
W Ogrodzie
Jordanowskim
Siedzę na drewnianej wieży
w konstelacji
kolorowych szczebli
Siedzę blisko nieba
Na wszystkich patrzę z góry
dumna jak paw
Wysoko nie ma zmartwień
jedynie chrabąszcze
Siedzę tak sobie lat wiele
odgarniam włosy z czoła
Bądźcie cicho
Niech nikt mnie
nie woła
W Głuszycy
Idziemy
przez zapach jaśminu
przez
woń grzybów i malin
W
ciszy nie ma szorstkich dłoni
ani
złych gestów
Idziemy
przesyceni słowem
istnieniem
– Chodź
Na
co czekasz
– Patrzę jak wiatr
głaszcze
złotożółte
znaki ziemi
Na
końcu drogi
zbieram
myśli garściami
Nie
krzycz
bo
zginą w głębi
O Czarodziejce
Mamie
Wyprosiłaś
mi życie u Maryi
dziękowałaś
na Jasnej Górze
za
cud stworzenia
Miałaś
wtedy w sobie
groszek
pachnący
Na
pierwszym zdjęciu
JA
w
matczynych ramionach
Tyś
miłością piękna
Wróżka
Ci dała wszystkie wiosny
i
los Kopciuszka
Nasz
bal trwa
choć
z sukni cekiny odpadły
I dobrze się stało, że ten
bal trwa, choć z sukni cekiny odpadły. Możemy się cieszyć tym , że o naszym
miasteczku jest coraz głośniej, że możemy o nim czytać piękne wiersze Romany lub Marka Juszczaka, a
także frapujące powieści Joanny Marii Kalety.
Romana Więczaszek obiecuje,
że przyjedzie do nas wczesną wiosną, a wtedy spotkamy się z nią na wieczorze
poetyckim. Będzie więc okazja do ponownego kontaktu z pisarką o bogatym dorobku
artystycznym, ale także z osobą wierną swojemu miejscu urodzenia.
Mogę tylko napisać,że pięknie wypromowałeś Panią Romanę.Jej wiersze są rzeczywiście piękne i związane z Głuszycą jej krainą lat dziecięcych i młodzieńczych.
OdpowiedzUsuńDziękuję Bronku w imieniu swoim i Romany za dobre słowo o jej wierszowaniu. W dzisiejszych czasach ciężko jest wydać tomik wierszy, bo trudno liczyć na to, że znajdzie on dużą ilość chętnych do nabycia i przeczytania. Może przynajmniej u nas w Głuszycy znajdzie się parę osób, które ucieszą się z tomiku wierszy tak mocno związanych z naszym miastem,
UsuńTo już teraz wiem, że niewielkie miasteczko Głuszyca należy do tych wybranych, w których rodzą się wspaniali poeci i w których krąży po zaułkach genius loci....
OdpowiedzUsuńRzeczywiście należy się tym cieszyć i chwalić, bo to powód do dumy z tego, że mieszkamy w miasteczku, o którym poeci piszą wiersze, a pisarze książki.
UsuńJestem w transie czytając Twoją książkę o Warszawie. Czynisz to miasto stołeczne jeszcze bardziej mi bliskie i kochane. Poznaję tyle ciekawych szczegółów, a potrafiłaś wyłuskac z historii i współczesności miasta same klejnoty. Myślę, że liczni czytelnicy potrafią to docenić, a to jest najważniejsze. Pozdrawiam !