Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

środa, 1 października 2014

Ponury relikt przeszłości Wałbrzycha - poniemieckie Mauzoleum


O tym, że Wałbrzych jest miastem pełnym tajemnic pisałem już wielokrotnie w moim blogu. Znalazło to odbicie na kartach mojej książki „Wałbrzyskie powaby”. Od jakiegoś czasu wyłania się jak feniks z popiołów frapujący temat – zagadka. A dotyczy on wciąż jeszcze nienaruszonej mimo upływu lat, poniemieckiej budowli zwanej najkrócej - Mauzoleum.
O tym, że na obrzeżach Nowego Miasta w Wałbrzychu, w nieodległy poszyciu leśnym, zachował się w stanie nieomal niezniszczalnym, monumentalny obiekt budowlany z czasów przedwojennych było wiadomo znacznie wcześniej, zwłaszcza dla mieszkańców pobliskiego osiedla. Wielu z nich zadawało sobie pytanie, co to właściwie jest, po co zostało wzniesione tu właśnie, w miejscu odosobnionym i czemu służyło? By jednak pojąć skalę zainteresowania przechodniów trzeba wyobrazić sobie ogrom budowli i niezwykłość jej architektury, a najlepiej zobaczyć to na własne oczy.
Mroczna historia i tajemnice obiektu na Nowym Mieście, tak zatytułowany został wykład Arlety Wojciechowskiej połączony z prezentacją multimedialną poświęconą Mauzoleum w Wałbrzychu. Prelekcja zorganizowana przez Bibliotekę pod Atlantami w Wałbrzychu w jej filii na Piaskowej Górze wzbudziła ogromne zainteresowanie. Nic dziwnego, bo temat stał się medialny.
Nieco wcześniej o Mauzoleum pisały „Tygodnik Wałbrzyski” i „Nowe Wiadomości” a w ślad za tym pojawiały się informacje w telewizji i internecie.
Pod koniec września 2014 roku na poczytnej stronie internetowej wirtualnej Polski pojawił się obszerny tekst byłego wałbrzyskiego dziennikarza piszącego pod pseudonimem Hannibal Smok, okraszony znakomitymi fotografiami, a zatytułowany „Totenburg - ostatnia świątynia Hitlera”.
Czytamy w nim, że jest to jedyne miejsce w Polsce, a być może w Europie, związane z kultem zmarłych niemieckich bohaterów z czasów hitlerowskich, któremu udało się przetrwać dziesiątki lat w stanie pierwotnym, prawie nienaruszalnym. Ten monumentalny sarkofag pełen tajemnic, to zarazem jeden z najbardziej mistycznych zakątków Wałbrzycha.
Powracam do pytania, czym jest ten gigantyczny, owiany tajemniczością obiekt?
Mauzoleum zostało wzniesione tuż przed wybuchem II wojny światowej, w latach 1936- 38, według projektu Roberta Tischlera, autora nieistniejącego już pomnika na Górze Św. Anny na Opolszczyźnie. Przypomina warownie starożytnej Mezopotamii, a upamiętnia Ślązaków poległych w I wojnie światowej oraz w katastrofach kopalnianych, a także zabitych członków NSDAP.
Jest to żelbetonowy prostokątny monument o wymiarach 24 x 27 m. i wysokości 6 m., z wejściową bramą, ozdobnym portykiem i arkadowym dziedzińcem. Po bokach mansardy - grobowce zwieńczone rzeźbami orłów ze swastykami. W środku dziedzińca wysoka kolumna ze zniczem (wieczny ogień), podtrzymywanym przez trzech nagich młodzieńców projektu Ernsta Geigera, wokół niej cztery lwy z otwartymi paszczami.
Przed wejściem do mauzoleum utwardzono plac defiladowy z masztami na flagi. Wewnętrzne ściany i sklepienia zdobione są mistyczną, pełną symboli mozaiką. Budowla wzniesiona została i ozdobiona rękami wałbrzyskich kamieniarzy i budowlańców. Cześć elementów zdobniczych rozkradziono lub zniszczono po wojnie jako że obiekt stoi sobie bezpański w lesie, oddalony kilkaset metrów od budynków mieszkalnych.
Przed wybuchem wojny w czasie wizyty Adolfa Hitlera w Wałbrzychu po uroczystościach na stadionie sportowym „Górnika” miała miejsce patriotyczna manifestacja właśnie w obiekcie wałbrzyskiego Mauzoleum.
Było to coś na wzór osławionych hitlerowskich Parteitagów z defiladą wojskową po to, by pokazać prężność i potęgę niemieckiej armii. Mauzoleum, to niewątpliwie wykwit nazistowskiej ideologii, stąd mowa o świątyni Hitlera, ale poza tym z samym Hitlerem najprawdopodobniej ta budowla zwana po niemiecku Schlesisches Ehrenmal (czyli na cześć Śląska) nie miała wiele wspólnego.

Pojawia się więc zasadnicze pytanie, czy warto podjąć trud ratowania tego zabytku, uczynienia go atrakcją turystyczną ze względu na osobliwość i wyjątkowość budowli, czy też pozostawić go jak dotąd bezpańskim, albo też jak chcą niektórzy mieszkańcy Wałbrzycha po prostu wysadzić w powietrze.
Przyznam się, ze nie potrafię na to pytanie dać jednoznacznej odpowiedzi. Nie tak dawno udało mi się zobaczyć Mauzoleum, choć dopiero za trzecim razem. Robiłem to przy pomocy jedynej mapy, na której to miejsce jest zaznaczone, bez pomocy jakiegoś przewodnika. Okazało się, że nie jest tak łatwo tam trafić. Nie zapomnę ponurego wrażenia jakie na mnie wywarła wzniesiona z takim rozmachem budowla, zwłaszcza że było to przy pochmurnej pogodzie, a otoczenie obiektu zarosło krzewami i trawą.  Pomyślałem wtedy, że to miejsce powinno się znaleźć w programach wycieczek szkolnych z przewodnikiem, który byłby w stanie opowiedzieć jego historię i wskazać na specyfikę architektoniczną, ale wcześniej trzeba by tu zrobić porzadek, wyposażyć w odpowiednie tablice informacyjne. Jest to jedyny pomnik germańskiej pychy, któremu udało się przezwyciężyć czas i nasze naturalne skłonności do niszczenia pamiątek hitlerowskiej przeszłości tej ziemi.

Fot. z internetu: Google, obrazy wałbrzych - mauzoleum hitlera


2 komentarze:

  1. znam dobrze to miejsce, pisałam o mauzoleum u siebie, ale budziło ono we mnie grozę, choc nie wiedziałam przed laty o tym co teraz wiem...

    http://leptir-visanna6.blogspot.com/search/label/TOTENBURG

    serdeczności

    http://leptir-visanna6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo, widzę że skubnął Pan komuś zdjęcia. Nie wystarczy drogi panie podpisać "fot. z internetu", może starego piernika nikt już do odpowiedzialności karnej ciągał nie będzie za takie coś, niemniej wychodzi szydło z wora...

    OdpowiedzUsuń