pocztówka z przedwojennej Głuszycy Górnej |
Od
wczoraj pochmurno i wietrznie na dworze. Mam więc alibi co do
chwilowej przerwy w próbie wgłębiania się w strukturę gleby
mojego ogródka. Odkładam łopatę i gracę na zaś, a wieczorem z
entuzjazmem oddaję się w sferę emanacji głuszyckiej Cesarsko -
Królewskiej instytucji, pani dyrektor Moniki Bisek –
Grąz. A oto efekt tej rejterady:
„Dawno, dawno temu
było tak, jak nigdy nie było”, to magiczny początek
rumuńskich bajek opowiadanych dzieciom przy układaniu ich do snu.
To coś takiego jak w naszych bajkach - „za siedmioma
górami za siedmioma lasami...”. Rozpala
wyobraźnię i przenosi nas najszybciej jak tylko można w mistyczną
krainę baśni i fantazji.
Obydwa bajkowe prologi
nasunęły mi się w trakcie kolejnego vido-panelu Grzegorza
Czepila w głuszyckim Centrum Kultury. Pierwsza prezentacja miała
miejsce dwa tygodnie wcześniej i wzbudziła tak wielkie emocje, że
zdecydowano by kontynuować ją w najbliższym czasie. Okazuje się,
że kolekcja pocztówek i fotografii przedwojennej Głuszycy i
otaczających ją wsi jest tak duża, iż potrzeba więcej czasu, by
się nimi pozachwycać i nadziwić. A ponieważ Grzegorz potrafi o
nich opowiadać z pasją autentycznego kolekcjonera, więc czwartkowe
wieczory w CK nie należą do straconych.
Ale co to ma wspólnego z
bajkowym światem naszych latorośli? Otóż właśnie, okazało się,
że taki świat rodem z baśni tysiąca i jednej nocy można było
oglądać na dużym telebimie z wypiekami na twarzy i zadawać sobie
po cichu pytanie, czy to możliwe, aby kiedyś było tak pięknie?
widok na obie Głuszyce, Górną i Dolną |
Zarówno Głuszyca,
dzieląca się do dziś na Górną i Dolną, jak też pobliskie wsie,
Sierpnica, Kolce, Łomnica, Grzmiąca, Rybnica Mała okazują się na
kartkach pocztowych i starych fotografiach jak z krainy ułudy. W
okresie międzywojennym (1918 – 1939) Głuszyca stała się jednym
z najpiękniejszych zakątków Dolnego Śląska. Było to
niewątpliwie skutkiem prosperity gospodarczej drugiej połowy XIX
wieku, niebywałego rozkwitu przemysłu lekkiego, ale przede
wszystkim walorów krajobrazowych i korzystnego położenia Głuszycy
nad przełomem Bystrzycy, rzeki która wyznaczała naturalny szlak
komunikacyjny z południa na północ, a więc z Kłodzka do
Wałbrzycha lub Świdnicy.
To właśnie wtedy
Głuszyca przeżyła niezwykły boom inwestycyjny. Wybudowano
dziesiątki domów mieszkalnych, obiektów publicznych,
administracyjnych, nie mówiąc o najnowocześniejszych na owe czasy
fabrykach włókienniczych Kaufmanna, Reichenbacha, Webskiego.
Wprawdzie Głuszyca za Niemców nie zdołała osiągnąć rangi
miasta, ale już wtedy do tego pretendowała.
Zwróćmy uwagę na fakt,
że Głuszyca Górna i Dolna to były przez wieki zaszyte w górach,
wielokrotnie tragicznie doświadczane przez wojny i epidemie wsie, o
których niemiecka nazwa mówi sama za siebie: Wüstegiersdorf
(pusta głucha wieś). Aż tu nagle stało się coś, co można uznać
bez przesady za rewelację. Wystarczyło trzydzieści lat
(1850-1880), by w tej rozległej kotlinie śródgórskiej urodził
się prężny i znaczący dla całej Rzeszy Niemieckiej ośrodek
przemysłowy. Obok fabryk włókienniczych (bawełnianych, lniarskich
i wełnianych) pojawiły się, co jest rzeczą oczywistą, nowoczesne
budynki mieszkalne, a przy nich urzędy, szkoły, przedszkola,
szpitale, przytułki, restauracje, hotele, szlaki kolejowe i dworce,
no i piękne wille fabrykantów, słowem to wszystko, co potrzebne
jest do życia kilkutysięcznej zbiorowości ludzkiej. Zdajemy sobie
sprawę z tego, że to wszystko pojawiło się nagle, cieszyło oczy
świeżością i nowoczesnością. W otoczeniu cudownej przyrody
można się było tym wszystkim zachwycić.
i jeszcse jeden rzut oka na miasto |
Obok przemysłu Głuszyca
postawiła na turystykę. Atrakcyjnie położone w górach okoliczne
wsie rozwijają bazę gastronomiczną i wypoczynkową. Coraz większym
zainteresowaniem cieszą się sporty zimowe. W kolekcji Grzegorza
Czepila oglądamy mnóstwo rozsianych po całej okolicy restauracyjek
z miejscami noclegowymi, pokojów gościnnych, schronisk. Ciszą oczy
atrakcje turystyczne, chociażby takie jak wieże widokowe,
drewniane kościółki, ruiny zamków, itp.
Pocztówki i fotografie
poniemieckie w całej swej rozciągłości emanują zachwytem i
podziwem tych, którzy je utrwalali na kliszy. To był powód do
dumy, a zarazem sławy i chwały. W wielu z nich przebija chęć
promocji Głuszycy nie tylko ze względu na piękno krajobrazów,
ale także osiągnięć w budownictwie, infrastrukturze miejskiej i
autentycznej satysfakcji z tego powodu jej mieszkańców.
Dziś patrzymy na te
obrazki czarno-białe, ale i kolorowe z największym zdumieniem.
Nasze miasto w niczym nie przypomina uroków fotografii. Wprawdzie
mamy miejsca pozwalające cieszyć się pięknem architektury
budynków i otaczającej je przyrody, ale jest to kropla w morzu
szarości, zaniedbania i tandety sypiących się ze starości domów,
których nie tknęła ręka murarza przez całe stulecie.
Pięćdziesiąt lat PRL-u, to czas stracony. To były najpierw
dziesiątki lat tymczasowości, bo wciąż wisiała groźba powrotu
Niemców na utracone ziemie. A kiedy już zyskaliśmy pewność, że
status powojenny jest nienaruszalny, to po prostu nasz system
własności państwowej okazał się niedostosowany do potrzeb.
Dominował chroniczny brak pieniędzy na remonty budynków
komunalnych. W znacznej skali przetrwało to do dziś.
Mało jest takich gmin
jak Jedlina-Zdrój, w których nieomal w stu procentach uwłaszczono
mieszkańców budynków komunalnych, powołując do życia wspólnoty
mieszkaniowe. A skutek jest taki, że Jedlina może się szczycić
nowymi dachami i elewacjami budynków, podczas gdy Głuszyca straszy
kawalkadą szarych, brudnych, tąpniętych bloków wzdłuż
kilkukilometrowej promenady wiodącej przez miasto. Tylko
gdzieniegdzie można dostrzec zadbane, cieszące oko elewacje
własnościowych domów. Nawet Urząd Miejski nie może się doczekać
gruntownej odnowy na zewnątrz budynku, choć zrobiły to inne gminy
ziemi wałbrzyskiej. Można odnieść wrażenie, że miasto umiera
dotknięte nieuleczalną chorobą, podobnie jak jego mieszkańcy, w
zdecydowanej większości renciści lub emeryci, bo młodzież i
ludzie w sile wieku z inicjatywą i odwagą do podjęcia ryzyka
uciekają stąd jak najprędzej.
Na szczęście nie
umierają góry i lasy, trzyma się krzepko okalająca miasto
przyroda, niewzruszona w swych rozlicznych powabach i dostojeństwie.
To co nas ze wszech stron otacza tej jesieni w słonecznej tkance
babiego lata może przyprawić o palpitację serca. Głuszyca może
zachwycić, gdy oglądamy ją z góry, tak samo jak Wałbrzych. Oba
miasta położone w pierścieniach przecudownych gór, mogą się
szczycić rzadko spotykanym pięknem krajobrazów. Jeśli uda się z
biegiem czasu w Głuszycy tak jak w Jedlinie-Zdroju czy Wałbrzychu
odwrócić trend umierania miasta, to szemrząca w dolinie Bystrzyca
zacznie nucić unijną odę do radości, a spadające z nieba krople
deszczu przestaną być łzami tej ziemi.
W ciągu kilkunastu
ostatnich miesięcy w Głuszycy coś drgnęło. To jakby ożywczy
symptom zdrowotny przekonujący nas, że ta epidemia, która
dotknęła miasto, jest uleczalna. Obserwuję pożyteczny rozmach w
działalności Centrum Kultury i Biblioteki Miejskiej. Co rusz nowe
inicjatywy i nowe pomysły. Okazuje się, że jak się chce i
potrafi, to można robić cuda. Jeszcze tak niedawno zmurszała,
bezwolna, uboga instytucja cierpiała na niedowład organizacyjny i
ograniczała się do minimum przedsięwzięć w dziedzinie kultury.
To co się dzieje obecnie, może dziwić i cieszyć. Nie próbuję
nawet wymieniać kolejnych wydarzeń kulturalnych i dokonujących się
pożytecznych przemian na polu sportu, turystyki, edukacji
kulturalnej. CK w Głuszycy tętni życiem, co podnosi na duchu i
oznacza, że tak może się stać także w innych dziedzinach życia
gospodarczego i społecznego gminy. Trzeba
w nadchodzących wyborach samorządowych postawić na ludzi sukcesu
i to zarówno jeśli chodzi o burmistrza jak i radnych.
Głuszyca
ma zadatki by stać się sławną
jak przed laty, a kreatorzy takiego ruchu cieszyć się zasłużoną
chwałą.
Fot. z kolekcji Grzegorza Czepila
"www.youtube.com/watch?v=ssi6ZXrp2_s"
OdpowiedzUsuń"www.youtube.com/watch?v=EHtEqr7ElkM"
Pozdrawiam.
Piękny, wzruszający wpis. Mogę tylko podziękować.
OdpowiedzUsuńP z W !
Dzień Dobry. Pasjonaci historii mojego miasta udostępniają zdjęcia przedwojennego Głogowa, piszą książki, wydaja albumy. Dzięki temu dane mi było zobaczyć niektóre miejsca. Miasto miało zoo, palmy, piękne ogrody, kawiarnie, promenadę. Były tu fabryka cukierków, drukarnie, garnizony. Niestety, po przejęciu ziem przez Rosjan i Polaków, miasto zostało ograbione, "cegły" pojechały do Warszawy, a my nigdy nie odzyskaliśmy dawnej, przedwojennej urody. Myślę, ze podobnie było z Głuszycą, która, jak trafnie Pan napisał, broni się przyrodą. Życzę aby pańskie miasto rozkwitło tak pięknie, jak Jedlina, czy inne uzdrowiska.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję PzW za dobre słowo, a także Ance za interesujący komentarz. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń