drewniany kościółek w Grzmiacej |
Niepojęte
są losy ludzi z duszą artysty. Trudno jest zrozumieć decyzję
zamiany luksusowej Warszawy na życie w zawieszonej w leśnej
kotlinie podsudeckiej wsi - Grzmiącej Zaraz po wojnie wieś ta
położona blisko Głuszycy zatętniła życiem, bo ściągający z
różnych stron świata osadnicy znajdowali tu pracę i chleb,
trudniąc się rolnictwem, rzemiosłem, handlem, bądź też pracą w
miejscowej fabryce szpulek, albo w głuszyckich zakładach
włókienniczych. Ale w miarę upływu czasu wieś podupadła, a
skutkiem „posierpniowej restrukturyzacji” całkowicie zubożała.
By się tu osiedlić na stałe, trzeba było podjąć duże ryzyko.
Coś takiego mógł zrobić człowiek niespokojny duchem, poszukujący
ciszy i spragniony spokojnego kontaktu z naturą.
I
tak też tłumaczy tę decyzję Henryk Janas, artysta-plastyk,
mistrz rzemiosła artystycznego z Warszawy, mający za sobą pokaźny
dorobek twórczy. Gdy zobaczył Grzmiącą poczuł ożywcze
tchnienie, bo co by nie powiedzieć wieś jest położona cudnie.
Pnie się w górę w głębokiej górskiej przełęczy, otoczona z
obu stron majestatycznymi połoninami pełnymi różnorakiej
przyrody. Wiosną i latem tonie w kwiatach, zimą w puchowej powłoce
śnieżnej z rozsianymi po całej przestrzeni wierzchołkami iglaków.
Tutaj nie potrzeba kupować drzewka na święta Bożego Narodzenia,
świerki rosną pod samymi oknami, gdzie się nie odwrócić jest ich
mnóstwo. A girlandy świeczek choinkowych zastąpią wiszące nad
głową podniebne gwiazdki. Wystarczy z lekka zadrzeć głowę do
góry, by znaleźć się w niebie.
Henryk
Janas, jak twierdzi, pokochał to miejsce od pierwszego wejrzenia, a
żonę i dzieci nie trzeba było długo przekonywać. To nic, że
musiał zostawić w Warszawie liczne grono zaprzyjaźnionych osób,
że trzeba było się pożegnać z dziełem życia - metalową
rzeźbą białego orła, zdobiącą ścianę główną
sali posiedzeń senatu na ul. Wiejskiej, którą w szybkim tempie
zaprojektował i wykonał z zespołem plastyków na zamówienie
nowych władz po czerwcowych wyborach 1989 roku. To należało do
przeszłości, a przed nim otwierała się teraz nowa, zagadkowa lecz
inspirująca przyszłość, w zupełnie nowym otoczeniu i
pionierskich warunkach. Zakupiony dom w Grzmiącej nad bystrym
strumieniem górskim trzeba było odnowić i dostosować do potrzeb
artysty, trzeba było wypełnić go dziesiątkami obrazów i rzeźb,
artystycznych ampli i lamp stojących oraz innymi dziełami sztuki.
Trzeba było poszukać nowych kontaktów w świecie artystycznym
Wałbrzycha, zagnieździć się na stałe w głuszyckiej tkance
miejskiej, otworzyć gospodarstwo agroturystyczne, zadbać o
artystyczną rodzinę, bo ani żona, Agnieszka, rehabilitantka po
studiach na Warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego, ani troje
dzieci jak przystało na artystyczną rodzinę nie stronią od pasji
twórczych. Ale to wszystko gospodarz Henryk ma już za sobą.
Upłynęło 13 lat jak tu mieszka, a ślady jego pobytu można
znaleźć wszędzie wokół. I w Wałbrzychu na zamku Książ, i w
Świebodzicach, i w Mieroszowie a nawet w podwarszawskim Sulejówku.
W
Książu zapisał się trwale jako organizator I Festiwalu Sztuki w
2005 roku, a także projektant Festiwalu Dary Jesieni, pomyślanego
jako targi warzyw i owoców, grzybów, przetworów myśliwskich,
słowem tego wszystkiego co przynosi nam w darze złota polska
jesień.
W
rok później zorganizował dowcipny festiwal sztuki pod nazwą
„Twórcy u żłobu”, którego osobliwością było to, że miał
miejsce w Książańskiej Stadninie Koni.
Henryk
Janas dał się poznać jako pomysłodawca także w Świebodzicach,
gdzie w 2008 roku zorganizował festiwal rzemiosła artystycznego pod
nazwą Targi–ra, zaś dla Mieroszowa zaprojektował tablicę
upamiętniającą 720-lecie miasta.
Warto
wspomnieć też o sulejowskich „witaczach” w mieście związanym
z osobą Józefa Piłsudskiego, składających się z herbu i
sztandaru, zaprojektowanych przez artystę z Grzmiacej.
A w Głuszycy?
A w Głuszycy?
Swoje
obecne miejsce zamieszkania utrwalił Henryk Janas na wielu
plenerowych obrazkach, odsłaniając piękno przyrody i otoczenia
górskiego. W moim domu poczesne miejsce zajmuje dzieło plastyczne
Henryka, a jest nim „Pióro Głuszca”, wręczone mi przy
okazji ubiegłorocznego benefisu autorskiego w CK MBP w Głuszycy.
Nie ukrywam, że jestem tą pamiątką wielce ukontentowany.
Henryk
Janas ma w swym dorobku dzieła sztuki z zakresu metaloplastyki (
grawerstwa, brązownictwa, złotnictwa, repusu i cyzlerki), ale także
projekty tablic, szyldów, medali okolicznościowych, płaskorzeźb
ściennych, lamp, mebli itp.
Pokaźne
miejsce zajmują obrazy, bo rysunek i malarstwo są również
dziedziną sztuki bliską jego sercu i talentowi.
Centrum Kultury MBP w Głuszycy |
Potrzeba
dużo czasu by obejrzeć i nacieszyć oko rozmaitością osiągnięć
twórczych, a także ilością listów gratulacyjnych, dyplomów,
podziękowań, słowem tym wszystkim, co udało się zgromadzić i
rozmieścić w małej galeryjce Centrum Kultury w Głuszycy. Wernisaż
Henryka Janasa miał tu miejsce w czwartkowe popołudnie 23
października b.r. i było to wydarzenie szczególnej wagi. Już
dawno nie było w Głuszycy tak renomowanej wystawy. Toteż
zgromadziła ona wyjątkowo liczną widownię, a także znamienitych
gości na czele ze starostą wałbrzyskim. Wernisaż z dużym
wdziękiem i polotem poprowadziła dyrektor CK w Głuszycy, a
uczestnicy mogli napić się kawy lub herbaty i skosztować świeżego
chlebka ze smalcem i ogórkiem kiszonym własnej produkcji z
”Łowiska Pstrąga” w Łomnicy.
Dobrze
się stało, że wystawa jest dostępna do obejrzenia w Centrum
Kultury, bo sam wernisaż był miłym dla oka preludium. Jest więc
możliwość by w spokoju i ciszy pokontemplować nad tym, co ma do
pokazania nasz artysta i trzeba z tej okazji skorzystać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz