Letnie uroki ogródków przydomowych |
Tak
się składa, że w miarę upływu czasu coś niecoś się zmieniło
w historyjce mojego blogu. Wiadomo, posuwamy się naprzód. Jeśli
nawet są tacy, którzy twierdzą, że stoimy w miejscu, bądź też
cofamy się do tyłu - to nieprawda. Świat się zmienia z każdą
najdrobniejszą częścią sekundy, a my razem z nim. Świat, który
liczy sobie miliony lat, nieuchronnie pędzi do przodu. Po co tak
pędzi i gdzie nas zawiedzie? Oto niezmienne i mimo upływu czasu,
wciąż aktualne pytanie. Niestety, nie mogę obiecać moim
Czytelnikom, że będę ich często zachęcał do takich
filozoficznych refleksji.
Wolę
zajmować się sprawami bardziej przyziemnymi.
Mój blog nosi tytuł - „tu jest mój dom”
(http://tujestmojdom.blogspot.com)
i jest, jak to zaznaczyłem w podtytule zwierciadłem moich
fascynacji.
Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z
innymi internautami tym, co sercu mojemu bliskie. A bliski mi jest
region wałbrzyski, w którym przeżyłem już ponad pół wieku.
Piszę o nim non stop, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami
z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z
poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.
Blog to m
Blog to m
To już ponad trzy lata mojego prawie codziennego
pisania, codziennego szperania w książkach, w internecie,
codziennego poszukiwania zdjęć, no i wreszcie komponowania i
redagowania całości kolejnych postów. A ta „zabawa” rozpoczęła
się w maju 2011 roku Uzbierało się tych postów bagatela, 645.
Gdyby zebrać to razem, byłoby kilka sążnistych książek. Licznik
oglądalności bloga osiągnął liczbę właśnie 225 tysięcy
i to jest główny powód mojego dzisiejszego resume. Ile postów
było czytanych, przez ilu Czytelników, tego nie da się ustalić.
Wiem że mam wielu Czytelników stałych, nie omijają oni ani jednej
notatki. Wiem też że są to ludzie z różnych stron Polski i
świata, nie tylko z Dolnego Śląska. Dowiaduję się o tym ze
statystyki prowadzonej przez komputer, z poczty internetowej i
komentarzy. Tych ostatnich uzbierało się blisko 2 tysiące.
Komentarze są dla mnie bardzo pozytywne i to mnie cieszy.
Do blogowania zachęciła mnie Renata Sokołowska,
kierownik Miejskiej Biblioteki w Głuszycy w związku z
konkursem, który został ogłoszony przez Biblioteki powiatu
wałbrzyskiego. Celem konkursu była popularyzacja czytelnictwa
książek o tematyce regionalnej i pobudzenie do pisania blogów
przede wszystkim przez dzieci i młodzież. Ja zostałem zwabiony dla
zachęty. Okazało się, że zabawa w blogowanie pochłonęła mnie
bez reszty. Odpowiada moim zamiłowaniom i zainteresowaniom. Jest
pożytecznym zajęciem na stare lata, kiedy mam więcej czasu, by
swoją wiedzą, umiejętnościami i przemyśleniami dzielić się z
innymi. Robiłem to wcześniej i robię dalej w lokalnej prasie, na
wałbrzyskich stronach internetowych oraz w wałbrzyskiej rozgłośni
radia „złote przeboje”.
Popularność mojego blogu wzrosła dzięki
sukcesowi jaki odniosłem w konkursie Blog Day 2011 na najlepsze
blogi dolnośląskie, zorganizowanym przez Pasaż Grunwaldzki i
Agencję Royal Brand PR pod patronatem „Gazety Wyborczej”. Miało
to miejsce z końcem sierpnia i początkiem września ubiegłego
roku. Zgłosiłem się do konkursu głównie z tego powodu, że
tematyka moich postów, związana ściśle z regionem, odpowiadała
regulaminowi konkursu. Miałem dużą frajdę, gdy dowiedziałem się,
że mój blog znalazł się w finałowej szesnastce najlepszych
blogów. Uważałem to za sukces, bo przecież byłem wśród wielu
doświadczonych blogerów zupełnym nowicjuszem, więc na spotkanie
finalistów do wrocławskiego Pasażu Grunwaldzkiego jechałem
zupełnie usatysfakcjonowany. Nie spodziewałem się nie tylko
drugiego miejsca, ale także tak wysokiej oceny, z jaką się
spotkałem ze strony jury konkursowego, znanych we Wrocławiu
specjalistów. Informacje o wynikach konkursu znalazły się w
dolnośląskich gazetach i w internecie. Starosta Wałbrzyski,
Robert Ławski, już na drugi dzień po informacji w prasie
zaprosił mnie do siebie, wręczając list gratulacyjny i zapraszając
do współpracy z redakcją powiatowej strony internetowej –
„ziemia wałbrzyska”(miałem tam teraz swoją plakietkę
promocyjną). Członek komisji konkursowej, sławna wrocławska
dziennikarka, Lucyna Róg, przyjechała do Głuszycy w kilka
dni potem, by przeprowadzić, wywiad, skutkiem którego był obszerny
artykuł we wrocławskim wydaniu „GW” - „Prawdziwy bloger z
miasta Głuszycy”, a na stronie internetowej „Gazety pl” –
„Kto powiedział, że blogowanie jest tylko dla młodych?”.
Osobiście i pocztą mailową otrzymałem wiele pochwał i
gratulacji. Dodam jeszcze, że żaden z pozostałych finalistów
konkursu nie doczekał się takiej promocji.
Właśnie we wrześniu pojawiły się pod moimi
postami liczne komentarze. Czekałem na nie jak suche źdźbło na
kroplę dżdżu. To wielka satysfakcja, materialne potwierdzenie, że
jest się czytanym, że to pisanie wywołuje refleksje. Nieomal
stałym moim interlokutorem okazał się nieznany mi bliżej Paul
z Warszawy. To niezwykle inteligentny i taktowny człowiek.
Jestem mu wdzięczny za ten czas, który poświęcił na czytanie i
pisanie mądrych, rzeczowych i bardzo dla mnie pochlebnych
komentarzy.
Biruta M. Liberalka napisała bardzo krótko:
pozdrawiam bardzo serdecznie…przepiękny blog…widać pasję…to
moje strony… Sudety są przecudowne…to wielka sztuka pokazać,
opisać i zachwycić czytelnika…spotkałam znajome miejsca.
Sebastian, twórca znakomitej strony
internetowej miłośników Głuszycy, z której się wywodzi, obecnie
mieszkaniec Lublina, wymalował laurkę, którą skopiuję w ramce,
by moja wnuczka mogła lepiej docenić dziadka, jak tylko nauczy się
czytać: Panie Stanisławie serdecznie GRATULUJĘ!!! Cieszę się, że
są Tacy jak Pan, którzy w tak wspaniały sposób opisują naszą
małą Ojczyznę. Wiedziałem i czułem, że Pan będzie jednym z
wygranych! Nie często spotyka się takich ludzi, którzy z taką
pasją angażują się w blogowanie, dodatkowo jeszcze nie
zamieszczają tylko skopiowanych gotowców z innych stron zapełnione
jakimiś reklamami a dają coś swojego, coś od siebie czyli
pełnowartościowe informacje o naszym regionie a i nie tylko. Można
naprawdę poznać na nowo region wałbrzyski. Dzięki Panu nadal
jestem w Głuszycy i okolicy. Nastał godny i ponad 100-krotnie
lepszy mój Internetowy następca. Dziękuję za tą pracę jaką Pan
wkłada i trzymam kciuki za dalszy tak udany i ekspresowy rozwój tej
witrynki! Sebastian L.
A wspomniany już Paul z Warszawy uzupełnił:
Cóż można dodać więcej do tego co Seba napisał? P. Stanisław w
jakimś sensie i to dużym jest unikatem takich ludzi się niemal nie
spotyka. Ja natrafiłem na ten blog przypadkiem i jestem zachwycony.
I właśnie te inne podejście, to zauważenie historii miejsc i
pochylenie się nad nimi jest takie ujmujące dla mnie w osobie p.
Stanisława. Ja zatem podobnie jak Seba dzięki p. Stanisławowi jako
rodowity Warszawiak poznaję absolutnie ciekawy rejon Wałbrzycha.
I jeszcze jednym komentarzem się pochwalę
(wszystkie inne są do pod moimi kolejnymi postami, a jest ich jak
już wspomniałem sporo). Zupełnie wzruszającą niespodziankę
zaaplikowała mi anonimowa R.S. Mogę się domyślić, kto
się kryje pod tymi literami. Oto treść jego komentarza:
Panie Stanisławie, z całego serca gratuluję sukcesu! Panu w tej
chwili trudno sobie wyobrazić dzień bez bloga – nam też !
Parafrazuję wiersz Agnieszki Osieckiej ze zbioru „Sentymenty”:
„Na naszą słabość i biedę,
niemotę serc i dusz.
Na to, że nas nie zabiorą
do lepszych gór i mórz.
Na czarny myśli tłok,
na oczy pełne łez
lekarstwem BLOG Twój bywa
i dobrze, że on jest !
Na ludzką podłość i małość
Na oschły boży chłód.
Na to, że nic się nie stało,
a zdarzyć miał się cud.
Na szary mysi strach,
bliźniego drogi gest,
ratunkiem blog Twój bywa
cieszymy się, że jest ! (…)”
Z biegiem czasu z chwilą wejścia do facebooku
wzbogacił się niewspółmiernie indeks moich „blogowych
przyjaciół”. Dziś mogę się cieszyć i szczycić znajomościami,
o jakich mi się nie śniło. Nie będę wszystkich wymieniał z
imienia i nazwiska, bo zabrałoby to dużo miejsca, ale o Henryku z
Jugowa muszę wspomnieć, bo to co on robi w komentarzach, to
prawdziwe intermedium do mojego pisania. Można o nim bez kozery
powiedzieć, że w tym przypadku „uczeń” prześcignął
„mistrza”.
Moje blogowe pisanie doczekało się, z czego jestem
ogromnie dumny, już czterech wydań książkowych. Są to dwa tomy
„Głuszyckich kontemplacji”, miniaturowy jedliński albumik „U
źródeł Charlotty” oraz - ukoronowanie mojej drogi pisarskie -
duża, pięknie ilustrowana księga - „Wałbrzyskie powaby”.
Dużym zainteresowaniem ciszą się moje cotygodniowe felietony w
wałbrzyskim sobotnio-niedzielnym, porannym wydaniu radia „Złote
przeboje”. Kończy się właśnie przerwa wakacyjna, więc już od
września, jak sądzę, moi sympatycy będą mogli mnie usłyszeć
na falach radiowych.
No i poczułem ulgę teraz, gdy udało mi się tak
zręcznie napisać o sobie. Robię to od czasu do czasu mimo znanej
przestrogi biskupa I. Krasickiego: „bywa często zwiedzionym, kto
lubi być chwalonym”. Pocieszam się tym, że żadne pochwały nie
są mi już tak bardzo potrzebne, natomiast wydaje mi się potrzebnym
do poznania przez Czytelników to, o czym piszę. I dlatego do
czytania lub słuchania wytworów mojego pióra, tak mocno zachęcam.
I na tym kończę moją osobistą, subiektywną
perorę, w tak ważnym dniu święta Wniebowzięcia NMP, a zarazem
naszego prześwietnego Wojska Polskiego. Wiem, że po euforii tego
święta jest jeszcze refleksyjna sobota i niedziela, a potem
powszednie dni pochmurnego lata, więc może jednak znajdą się
niezawodni wirtualni przyjaciele, którzy zajrzą do mojego blogu.
Pozdrawiam !
Wspaniałe podsumowanie Pana pracy i wkładu w promocję Głuszycy i nie tylko dlatego, że ja się w nim znalazłem... :-) Pozdrawiam i nieustająco trzymam kciuki za dalszy rozwój i propagowanie NASZEGO pięknego regionu!
OdpowiedzUsuńDziękuję Sebastianie za ciepłe słowa. Serdecznie pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń"Wspólnota Mieszkańców Wszechświata"-Grzegorz Laskowski
OdpowiedzUsuńTu jest Twoje miejsce
tu jest twój dom
tu jesteśmy my ("uczeń"i "Czytający")
Tu jest pole do obsiania
tu siej życzliwość
tu zbierzesz obfity plon
tu spełni się Twój sen...
Spójrz w niebo...
gdzie znajdziesz piękniejszy dach?
Spójrz na łąkę...
gdzie znajdziesz piękniejszy dywan?
Spójrz na siebie...
gdzie znajdziesz cudowniejszą istotę?
Popatrz na mnie( i "Czytających")
gdzie znajdziesz przyjemniejsze towarzystwo?
W ub.niedzielę zawędrowałem do Sierpnicy.Przy okazji zajrzałem na"Osówkę"i do starego buczka
nad Sierpnicą(Rudolf Waldau).Ma jeszcze dwa żywe konary.Wokół mnóstwo borówek i..tańczących tancerek,jak w balecie odsłaniających w momencie wirowania to,co noszą pod sukienkami.To czubajki sowy(kanie,gapy...).Wyrosły na świeżo skoszonej łące,unosząc na ogromnych kapeluszach pokosy trawy.Rzuciłem się na łąkę i największe sowy sfotografowałem na tle Małej i Wielkiej Sowy.Niestety musiałem grzybki zostawić bo przede mną było jeszcze zejście
do Walimia przez Grządki i wspinaczka na Małą i Wielką Sowę.Musiałem obejść się smakiem panierowanych sówek-a to jest poezja dla podniebienia:)
"Amerykanie za wszystko,co otrzymują,dziękują Panu Bogu;my,Polacy o wszystko Pana Boga
Prosimy.Nie będę ukrywał,że amerykańska mentalność podoba mi się bardziej niż polska.
Ciężko się żyje ze świadomością,że ma się polską mentalność,ale dziękuje Bogu,że jestem
Polakiem.Mogło być gorzej."
"Poezja jest- wg.mnie-najciekawszym sposobem poznawania innych narodów"
Adam Lizakowski z Pieszyc-polski poeta,rzeźbiarz,fotograf i tłumacz-frag.wywiadu.
Tu całość wywiadu i inne ciekawostki:
"www.polishnews.com/index.php?option=com_content&view=article&catid=63:sztukaart&id=
1217:poezja-jest-pod-moj-skor&Itemid=187"
Pozdrawiam!
Brawo Staszku!
OdpowiedzUsuńGratuluję, dziękuję i życzę nieustającej weny twórczej ku własnemu i innych czytelników zadowoleniu! Pozdrawiam serdecznie! R.S.
OdpowiedzUsuńA ja się bardzo cieszę, że ludzie tacy jak Pan, którzy mają wiele do opowiedzenia decydują się na prowadzenia bloga. Jest Pan najlepszym przykładem na to, że blogi nie są tylko dla ludzi młodych i że chcieć - to MÓC !
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że znalazłem Pana bloga i trzymam kciuki za milon odsłon :)
Pozdrawiam serdecznie ze słonecznego Trójmiasta!
Maciej Marczewski
Jest mi bardzo miło, że trafiłem aż nad morze. Dziekuję za dobre słowo o moim pisaniu, Odwzajemniam pozdrowienia !
OdpowiedzUsuń