Na sam koniec roku warto napisać coś
sympatycznego, by pogodnym akcentem zakończyć ten bogaty w dużej wagi
wydarzenia rok 2014. I właśnie to czynię korzystając z niewielkiej przerwy
pomiędzy świętami – Bożym Narodzeniem, a Nowym Rokiem. A rzecz będzie o
książce, której znaczenia trudno przecenić. Myślę tutaj o takich jak ja
publicystach-regionalistach uwiedzionych urokami i tajemniczością regionu
wałbrzyskiego, dla których odkrywanie wiedzy o bliskich nam miejscach jest
niezmiernie ważne i interesujące.
Zofia Leszko to prawdziwa perełka
Sokołowska. Takim epitetem obdarzam ją nie tylko dlatego, że jako młoda
osoba, świeżo po studiach, podjęła się trudu napisania książki o Sokołowsku, jak to nazwała w tytule, „zagubionej perle Dolnego Śląska”, ale głównie z tego powodu, że
zrobiła to z dużym talentem i rozwagą, a także emocjonalnym zaangażowaniem,
choć sama się zastrzega we wstępie, że jako badacz starała się zachować
obiektywizm. Trzeba więc przyznać – jest obiektywna w ocenie roli i znaczenia
Sokołowska w latach 1945-1989 oraz w pokazaniu rozmiarów upadku tego renomowanego
przed wojną zdroju. Ale jest też rodowitą patriotką Sokołowska mocno związaną z
rodziną i bliskimi jej współmieszkańcami, dobrze zorientowaną w geografii i
historii tej miejscowości i przebijającym się mimo woli pragnieniem, by
Sokołowsko powróciło do dawnego standardu leczniczego i odzyskało status
uzdrowiska. By się stało trzecim z kolei, obok Szczawna-Zdroju i
Jedliny-Zdroju, znanym w kraju i za granicą kurortem ziemi wałbrzyskiej.
Choć nie jestem Mieroszowianinem,
a z Sokołowskiem też nie mam nic wspólnego, kłaniam się autorce książki, Zofii Leszko, czapką do ziemi. Wiem dobrze jak trudno jest nie tylko napisać
książkę o swojej miejscowości, ale także znaleźć wydawcę. Nie będę podejmował
tego tematu z uwagi na to, by nie psuć dobrego nastroju sylwestrowego na koniec
roku. Mam nadzieję, że wiele osób w Sokołowsku, w Mieroszowie, a także w wielu
innych miejscach ziemi wałbrzyskiej i Dolnego Śląska doceni to, co osiągnęła
Zofia Leszko. Dokonała wielkiej sztuki,
bo jako pierwsza postawiła postument (nie twierdzę od razu, że pomnik) pod
ponowną sławę Sokołowska. Dobrze jest, gdy możemy o swojej miejscowości
wiedzieć jak najwięcej, niełatwo jest taką wiedzę zdobyć i rozwinąć, zwłaszcza
u nas na Ziemiach Odzyskanych. W Sokołowsku mamy już taki pierwszy krok za
sobą. Zaletą książki Zofii Leszko jest jej przejrzystość w układzie tematycznym
i stylu wypowiedzi, dzięki temu książkę łatwo się czyta, a zręcznie dobrane i
rozmieszczone ilustracje ułatwiają odbiór jej treści. Autorka z naukową
rzetelnością zadbała o udokumentowanie swoich tez, oparła się na materiałach
archiwalnych, publikacjach prasowych i swojej pracy magisterskiej pisanej pod
kierunkiem prof. Dr hab. Elżbiety Kościk. To uwierzytelnia trafność jej opinii.
Nie będę więcej chwalił tej
książki, bo wiem że ona obroni się sama. Nie jest to zresztą forma publicystyki,
ani też sensu stricto praca naukowa, ale książka popularno-naukowa, w tym przypadku
bliska i w formie i treści zwykłemu czytelnikowi, który chce się dowiedzieć coś
więcej o Sokołowsku. Osobiście dodam tylko, że książka zachęciła mnie by na
wiosnę lub latem podjechać tam ponownie na nieco dłuższa peregrynację z książką w
ręku. Przede wszystkim poszukam tego, co wzbudziło szczególnie moje
zainteresowanie, a jest to znakomicie ujęty na obrazku – „Dom Pomiotły”, muszę
też zajrzeć w inne miejsca, zwłaszcza że architekturą Sokołowska bardzo się
dzięki książce zainteresowałem. Jestem pewien, że nie tylko ja jeden.
Zachęcam gorąco do bliższego poznania tej książki. Mnie udało się ją nabyć w kawiarence w centrum
Sokołowska, ale jest też jak się spodziewam do wypożyczenia w powiatowych
bibliotekach.
P.S. Mowa o książce:
Zofia Leszko, Zapomniana perła
Dolnego Śląska. Sokołowsko w latach 1945-1989. Warszawska Firma Wydawnicza s.c.
2014
Sokołowsko jest jednym z tych miejsc, które nazywam 'moimi' - uwielbiam je i nie mogę przebolec, że marnieje.
OdpowiedzUsuńDziekuje za trop, postaram sie kupić książkę, jesli jeszcze na mnie zaczeka;)
Jest w empiku, już zamówiłam:)
UsuńDziękuję Ewo za komentarz i dobrą informacje o możliwości nabycia książki w empiku.
OdpowiedzUsuńPomyslności w Nowym Roku !
Dziękuję za informację. Z wielką przyjemnością zajrzę do książki, tym bardziej z Pańskiego polecenia. Historii swojego miasta uczyłam się właśnie przez pryzmat Pana publikacji.
OdpowiedzUsuńWszystkiego Dobrego w Nowym Roku!
Kamila
Dziękuję Kamilo za pocieszający dla mnie komentarz, ale też za życzenia noworoczne.
OdpowiedzUsuńRówież życzę by ten rok okazał się pomyślny i pełen miłych niespodzianek ! Pozdrawiam !
Książkę można także wypożyczyć w naszej głuszyckiej bibliotece!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę autorowi blogu oraz wszystkim jego czytelnikom Szczęśliwego Nowego Roku!
R.
www.polskieradio.pl/9/289/Artykul/1302129,Benefis-Olgi-Tokarczuk-Skonczylam-pisac-zaczynam-zyc
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję Henryku, Ostatnia książka Olgi Tokarczuk, to prawdziwe dzieło sztuki, to efekt tytanicznej pracy. Jestem zachwycony, choć dopiero zacząłem ją czytać. Odwzajemniam życzenia - Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuń