Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 20 grudnia 2014

Wierszyk wigilijny





Zamiast życzeń świątecznych rzecz własnego pióra, o Wigilii w tonie z lekka kpiarskim, ale myślę, że  sympatycznym:

Wigilia, to rzecz święta…

Wydawałoby się nic wielkiego,
zwykły zryw tradycyjny co roku,
ludzie lubią świętować,
 można tak każdego dnia,
choć zdarzają się improwizacje
ale tego wieczoru
nic nie zastąpi,
nawet gdybyśmy dosięgnęli szczytów uniesienia,
nie da się w żadnej euforii
osiągnąć nagle tego nad czym pracowały pokolenia.

Wydawałoby się  -  zwykła choinka,
pachnąca żywicą, strojna gąszczem tysięcy zielonych igieł,
a to co na niej zawisło,
to czysta poezja
w formie wizualnej,
tylko nad nią nie trzeba się pochylić,

choinka jest poezją samą w sobie, nawet ta nie ustrojona,
proszę to zdanie podkreślić wężykiem,

A przecież choinka, to nie wszystko,
to dopiero preludium,
pomijam to co umieszczają Aniołki pod choinką,
to jest zwykła proza,
tego unisono, które nastąpi,
gdy na świeżutkiej bieli obrusa
pachnącej wciąż bukietem Vanish
pojawi się płonąca świeczka, a wokół niej  -
to co beznamiętni parweniusze
nazywają zastawą stołową,
ktoś doda do tego jeszcze – srebrne sztućce,
 ktoś inny pachnącą wazę
i od razu robi się gorąco na sercu…

Na Wigilijnym stole,
na bieluchnym obrusie
pięknie ułożone w strojną harmonijkę
uśmiechają się do nas  opłatki,
takie sobie śmieszne kartoniki,
okazuje się, że  jadalne…

Gdyby wieczór Wigilijny
na tym się zaczynał i kończył -
dzielimy się opłatkiem i idziemy do domu,
wiadomo,  poszlibyśmy z butami do nieba,
ale my jesteśmy próżni,
więc zwyczajnie zaczyna się wieczerza,
ma swoją wdzięczną nazwę  - Wigilijna !

To przecież normalne.
człowiek jak sobie dobrze podje,
staje się religijnym,
a nasza tradycja nie pozwala
zamknąć się na jednym daniu,
jeśli jest ich dwanaście
znajdujemy się blisko nieba,
tam gdzie biesiaduje dwunastu Apostołów…

Jesteśmy całkiem w porządku,
spożywamy postne dania,
tylko na masełku, oleju,
broń Boże wieprzowiny,
jak najwięcej kapusty, grochu,
oczywiście, koniecznie karpia,
a do tego
kompot z suszonych śliwek,
a kto by  coś takiego zaserwował normalnie
w powszedni dzień do obiadu?

To się zdarza tylko raz  w roku
w Wigilię


Pytam się dlaczego?
Odpowiedź jest prosta:
Wigilja, to rzecz święta !

Wigilijnych serdeczności i świątecznych powabów życzę z całego serca moim niezawodnym Czytelnikom !
Wesołych Świat !

5 komentarzy:

  1. Dziękujemy za kartkę świąteczną i życzenia.Mam jedno ale,dlaczego tym razem bez żadnych Twoich pięknych dopisków.Cała rodzina czeka na te sympatyczne dopiski.Proszę pamiętać o tym przy okazji kolejnych świąt np.wielkanocnych.
    Mam nadzieję,że nasze życzenia dotarły.Wesołych Swiąt.Bronek
    A propos wiersza.Czytałem i się zastanawiałem,czy to Twój utwór.A to dlatego,że dużo fajniejsze pisałeś.Przepraszam za szczerość.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bronku, to jest kwestia gustu. Mnie sie to podoba, choć wiem, że nie jest to dzieło sztuki. To po prostu próba przeciętnego pisarza prewentowgo, za jakiego się uważam, ktory chce napisać coś o podniosłym święcie Wigilii w słowach mniej pompatycznych, napuszonych, a zarazem prosto od serca. Dodam, że pisarzem prewentowym (urzędowym) był niejaki Zołziólkiewicz w opowiadaniu H. Sienkiewicza "Szkice węglem". Ale bardzo Ci dziękuję za szczerość. I proszę - odbierz pozytywnie ostatnie zdanie z tego postu - życzenia znakomitych świąt !

    OdpowiedzUsuń
  3. Staszku!Jeszcze raz bardzo przepraszam,że pozwoliłem sobie na mały nietakt.Prawdą jest,że nie znam się na literaturze w tym na poezji jak Ty. Mój nietakt polegał na tym,że jako laik w tym przypadku nie powinienem zabierać głosu.Tym bardziej,że inni czytający Twój post wyrażają się pozytwnie.Myślę,że nie wpłynie to na dotychczasowe b.dobre nasze relacje.Jeszcze raz przepraszam.Z wyrazami szacunku dla Ciebie i Twoich dokonań Bronek

    OdpowiedzUsuń
  4. Chociaż lubię gotować,to zawsze próbowałem się wykręcić od"kuchennych zmagań"przedświątecznych.Jechałem po karpia,ubierałem choinkę itp.
    Przyznam się,że bardzo leży mi na sercu nieszczęśliwa dola pań domu,bo są to niewinne ofiary męskiej lekkomyślności.Pan domu robi co może aby nie wpaść w wir kuchennych zmagań,a ty biedna kobieto gotuj,piecz,smaż,nalewaj,odgrzewaj,pitraś,myj,szoruj,czyść.
    Tak dalej być nie może,mili panowie! Czy kobieta nigdy nie może odpocząć?Czy jej się nie należą święta?Już słyszę:-"Pragnęłybyśmy pana ucałować!"
    Wkrótce zaczną zjeżdżać się goście i tak sobie myślę,czy nie lepiej chyłkiem ratować się ucieczką z moją gromadą gdzieś w góry.Ukryć się gdzieś w przepastnych lasach i kniejach przed najazdem gości,tych utęsknionych do niedawna.Luby niegdyś gość stał się dzisiaj postrachem,upiorem.Takie czasy,takie czasy...
    Można przed gościem udać,że się wyjechało,zamknąwszy się w domu.Jest to jednak sposób ryzykowny,wymagający cichego porozumienia z sąsiadami i odrobinę niewygodny.
    Wszystkie bowiem wieczory trzeba spędzać w pokoju od podwórza,zasłoniwszy okna jak podczas ataku bombowego.Najgorsze dla domowników to zrezygnować z telefonu,komputera,TV i unikać tego jak zarazy.Gość bowiem chytry lis,lubi znienacka sprawdzić,czy wyjazd nie jest zełgany.
    Są to sposoby powszechnie znane i wypróbowane.Ale przede wszystkim trzeba znaleźć sposoby na siebie samego,potem-na gościa.
    A co czyni Polak,kiedy jest smutny?Nauka powiada,że je,sosem łez podlewając potrawy.A cóż czyni gdy jest wesoły?Nauka powiada,że także je,ale znacznie więcej,taką bowiem ma naturę,że zgoła sprzeczne uczucia tym samym sposobem wyraża.Nie sztuka jeść kiedy jest co,większa to sztuka zjeść,kiedy nic nie ma i nalać z próżnego.Gdyby spytać Napoleona,czego trzeba Polakowi,aby godnie uczcił święta,odpowiedziałby:-"Pieniędzy,pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy!"
    Skąd wziąć na tę gromadną rzeź karpi,kur,świń?Trzeba się jakoś wyłgać,ale jak?Po prostu-wytłumaczyć dobrotliwie polskiej naturze,aby tyle nie jadła.Polska natura na pewno zechce wierzgać,niech wierzga.Są też tacy,co się umieją"sianem wykręcić z piwnice".naśladownictwo nie jest zastrzeżone.Francuz podaje sześciu gościom sześć sardynek.Polak podaje dwóm gościom cztery puszki i bardzo przeprasza,że są bez głowy.
    Iluzja-oto dobroczynne słowo! Gościom można wmówić,że pieczone kartofle to trufle.Gryząc suchy chleb-można wykrzyknąć:"Nigdy smaczniejszego bażanta nie jadłem.Taki śledź chętnie można zamienić w królewskiego karpia lub różowego łososia.Poezja zmienia cebulę w ananasa,fantazja wyciśnie z czosnku różane olejki.Byle to tylko wmówić,wyobraźnia jest połową sukcesu.Wlej czystej wody do omszałej butelki po przodkach i zasiadłszy przy niej oczekuj cudu z Kany Galilejskiej.Jeżeli przez dwa dni świąteczne cud się nie spełni-trudno-wylej wodę.
    Butelkę octu mianować winem wysokiej klasy,a spróbowawszy go,wyrazić łagodne zdziwienie,że jest mocne i ma smak przedziwny.
    Jednak najtańszym sposobem spędzenia świąt jest sen.Sen ci to jest,co uśmierza żądze,oszukuje głód,sprowadza miłe marzenia.Mogą się przyśnić uczty i przyjęcia,ryby i grzyby,sosy i pieczenie.
    Można też użyć wesołego i dowcipnego,chociaż trochę ponurego sposobu w treści.Wystarczy na czas świąt zawiesić na drzwiach kartkę z napisem:"Baczność,nie wchodzić! Dżuma(tyfus,cholera)
    Trzeba szaleńca albo bardzo głodnego gościa aby wtargnął do siedliska zarazy.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuśćmy,że jednak gość zdobył twierdzę.Trudno...Trzeba się starać aby gość był umiarkowany i nie nastawać na jego skalp.Należy skłonić go do tego dowcipem,gawędą,życzliwym uśmiechem.Należy powiedzieć o rybie,że ją kupiono w niepewnym sklepie,który otruł już już rybami wiele osób(tylko nie przesadzać).Rzucić również brudne podejrzenia na cielęcinę,szynkę.Takim zabiegiem łajdackim można ocalić prawie wszystko na stole świątecznym.
      Jeśli gość jest jednak kuty na cztery wieprzowe nogi,nie będzie zwracał uwagi na takie ostrzeżenia i takiego można wykończyć...winem własnego wyrobu.Wypić,wypije,ale mu przynajmniej mowę odbierze.
      Ucieczka przed gośćmi,iluzja,"abo sen"-jak mówi Jan z Czarnolasu-oto dobre rady.
      Zdaje mi się jednak,że te wszystkie dobre rady pójdą na szmelc:)
      Prawy Polak ku diabłom je odeśle:)
      Sam zaprosi gości i sam pójdzie w gościnę.
      Własne serce na rożnie upiecze,aby godnie przyjąć tych,których miłuje.
      Taką już ma naturę i po staremu"czapkę sprzeda,pas zastawi"...
      Może cokolwiek lekkomyślne,ale miłe.
      Ponieważ teraz wszyscy wszystkich uczą,jak tanio i zdrowo żyć,więc i ja spróbowałem to uczynić.
      "Dobra rada jest po to,aby ją podać dalej."
      Wesołych Świąt !

      Usuń