Bardzo blisko, bo zaledwie kilkadziesiąt
kilometrów od Wałbrzycha mamy nie tylko słynne na Dolnym Śląsku miejsce kultu
religijnego, ale także niezwykłą atrakcję turystyczną, bezcenny klejnot
architektury, zabytkowy zespół
klasztorny cystersów. Złożony z wielu obiektów tworzy jeden z
najpiękniejszych i najcenniejszych zespołów barokowych w kraju.
To
oczywiście Krzeszów, niedaleko Kamiennej Góry maleńka wioska z
Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej, kościołem
Św. Józefa i potężnymi budowlami opactwa Ojców Cystersów i Sióstr
Niepokalanek. Jest to zabytek klasy zerowej, a teraz po iście benedyktyńskiej,
kilkuletniej pracy renowacyjnej konserwatorów, ratującej i odsłaniającej piękno
fresków, rzeźb, obrazów, stiuków i złoceń, rzecz bezcenna.
Bywałem tu wiele
razy i za każdym z nich odkrywałem nowe walory, przekonując się do tego, że
jest to miejsce wyjątkowe. Ostatni mój pobyt w Krzeszowie w 2005 roku wrył mi
się mocno w pamięć, bo byłem tam z delegacją samorządową Jedliny-Zdroju na
zaproszenie wywodzącego się z tego miasta, wówczas jeszcze biskupa pomocniczego
w Legnicy, Stefana Regmunta. Biskup zaprosił nas do odbudowanego nieomal z
ruiny obiektu gospodarczego, gdzie znajduje się teraz Dom Opata, miejsce
przyjmowania gości z apartamentami, kuchnią, jadalnią , salką konferencyjną.
Tam byliśmy przyjęci kolacją. Ale posiłek stanowił tylko okazję do niezwykle
ciepłej, serdecznej rozmowy o Jedlinie, jej perspektywach rozwoju, jej
mieszkańcach. Biskup wracał wspomnieniami do lat dzieciństwa, młodości,
wymieniał po nazwisku ludzi bliskich mu, sąsiadów, nauczycieli, sypał
dowcipami, błyszczał inteligencją i głęboką wiedzą. Przyznał też, że Krzeszów
stanowi w jego służbie biskupiej najważniejsze wyzwanie, przedmiot troski,
wysiłków i zabiegów mających na celu ratowanie bezcennego dobra architektury i
sztuki. Krzeszów obok wartości
religijnych stanowi ważny dowód polskości tych ziem, a mauzoleum Piastów
Śląskich w krypcie głównej świątyni bije
na łeb i szyję osławioną Kaplicę
Zygmuntowską na Wawelu zarówno architekturą jak i wystrojem wnętrz.
Krzeszów ma
niezwykle bogatą i barwną historię. Podobnie jak cały Śląsk przechodził różne
koleje losu. Odcisnęły na nim swoje piętno i wojny husyckie w XV wieku, i wojna
trzydziestoletnia w XVII wieku, aż do całkowitej kasacji klasztoru na początku
XIX wieku. Dopiero w latach dwudziestych XX wieku, gdy klasztor przejęli benedyktyni
rozpoczął się sukcesywny proces odnowy kościołów i obiektów klasztornych. W
czasie II wojny światowej urządzono tu obóz dla przesiedleńców. W 1943 roku
zdeponowano w klasztorze najcenniejsze zbiory Pruskiej Biblioteki Państwowej z
Berlina i Biblioteki Miejskiej z Wrocławia. Los większości z nich po wojnie
jest nieznany. W 1946 roku klasztor przejęły w zarząd siostry benedyktynki ze
Lwowa. Przez wiele lat prowadziły tu prace konserwatorskie, wspomagane przez
grupę braci cystersów, a potem także sióstr elżbietanek. Jednocześnie
funkcjonowała stacja turystyczna i
noclegownia. Do zwiększenia popularności Krzeszowa przyczyniły się zakrojone na
szeroką skalę obchody 750-lecia klasztoru w roku 1992 z licznym udziałem
duchowieństwa i wiernych, także z Zachodu. Od tego momentu można mówić o
renesansie budowlanym i konserwatorskim klasztoru.
Ta nie
zawsze optymistyczna lecz interesująca historia i osiągnięta z wielkim trudem i
poświęceniem rekonstrukcja zabytku, a także rozbudowa otaczającej go wsi spowodowały,
że jest to obecnie najbardziej atrakcyjna miejscowość turystyczna w regionie
podsudeckim i cieszące się rosnącą sławą miejsce kultu religijnego.
Krzeszów od
paru lat sukcesywnie zmienia się w tętniącą życiem wieś letniskową. Z roku na
rok wzbogaca się o nowe budowle, domki letniskowe, obiekty handlowe i
gastronomiczne, jednym słowem pięknieje. Zwiedzanie obiektów sakralnych z
przewodnikiem może przyprawić o ból głowy. Każda rzecz ma swoją bogatą
historię, a interesujących rekwizytów jest co niemiara. Największy zachwyt
wzbudzają malowidła ścienne i obrazy wielkiego artysty Michała.Willmanna, a także
innych słynnych artystów wiedeńskich, czeskich i śląskich w obydwu świątyniach (Matki Boskiej Łaskawej
i Św. Józefa), a głęboką refleksję historyczną w Mauzoleum Piastów Śląskich
wzbogacają bogato zdobione sarkofagi zasłużonego rodu ostatnich książąt
świdnicko-jaworskich. O samym Willmannie można by napisać sążnistą książkę, bo
był to artysta wybitny, ale dość niezrównoważony, skłonny do bitki i wypitki. Mieli więc
ojcowie cystersi z nim wiele kłopotów. Nic dziwnego, że w PRL-u jedyny w tej
wsi hotel - restauracja tuż przy klasztorze, otwarty w 1970 roku miał dowcipną
nazwę -
„Willmannowa Pokusa”.
Zespół
klasztorny ma to do siebie, że jego budowle otacza rozległy park ze starodrzewem.
Wyzwoleni spod opiekuńczych skrzydeł przewodnika turyści mogą więc odetchnąć
świeżym powietrzem wśród niebosiężnych platanów, rozejrzeć się wokół i
spokojnie oddać się kontemplacjom nad przemijającym czasem i nicością życia
ludzkiego.A dla relaksu można wybrać się jeszcze na drogę krzyżową w kierunku Betlejem.
Zachęcam do odwiedzenia
Krzeszowskiego Betlejem, to bardzo ciekawe miejsce, wprawdzie nie tak okazałe
jak Sanktuarium Matki Boskiej Łaskawej, ale potwierdzające tezę, że małe może
być też piękne.
Myślę,że teraz po przeczytaniu tego postu oprócz mnie znajdzie się wielu chętnych do odwiedzenia tego wspaniałego pod względem architektonicznym,historycznym i miejscem kultu Matkt Boskiej Łaskawej.A ja tak jak obiecywałem w poprzednim komentarzu na pewno tam będę zabierając po drodze Kazię i Ciebie jak tylko wyrazicie zgodę.To dopiero będzie uczta umysłowa z takim przewodnikiem jak TY.Serdecznie pozdrawiam Bronek
OdpowiedzUsuńPrzejeżdżałam obok tej świątyni, ale wnętrz nie obejrzałam. Podobnie jak w Wambierzycach. Chyba wolę otoczenie kościołów, aniżeli ich wnętrza. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBronku, już się cieszę na myśl o takiej wspólnej eskapadzie. Wprawdzie to nie Ateny, ale i my nie wczorajsi globtroterzy. Trzymam Cię za słowo.
OdpowiedzUsuńA Annie gorąco dziękuję za wierność dla mojego blogu. Zapewniam, że wewnątrz kościołów w Krzeszowie jest co podziwiać, odnowione freski i polichromie są rewelacyjne. Życzę miłych i refleksyjnych świąt (i koniecznie bez dziergania). Pozdrawiam !