Motto:
Żywo mi się przypomina
Ten rusałek cudny
kraj –
Rzewna, śpiewna
Ukraina!
Lutynio moja, o niej graj...
Lutynio moja, o niej graj...
Szmaragdowy step
usiany
Mogiłami… Myśl mknie
wstecz…
Tędy – powiesz – szły
tytany!
Te mogiły siał ich
miecz!
Lud nie zegnał dumy z
czoła.
Choć zamienił miecz i
cep…
Postać – butna, pieśń
wesoła
W zadumany płynie
step…
Istne plemię to sokole –
Ten stepowy, dzielny lud!
Dziewki – rosłe jak
topole,
Oczy - płomień, usta – miód!
Miłodyce - gospodarne,
Chata - biała, w chacie – ład;
Nic nie pójdzie tu na
marne:
Dziatwa syta i kmieć rad!
A gościnność w
Ukrainie !
Gościa przyjąć
chłodno - srom!
I przysłowie tam nie ginie:
„Z gościem społem i Bóg w
dom!”
A panienki?... Choć
pochwalę…
Liczko – iście z
mlekiem krew!
A usteczka – jak
korale!
A głos – to słowiczy
spiew!
Ząbki – perły! Oczy –
oczy!
Nie patrz, bracie
długo w nie!..
Serce z piersi ci
wyskoczy
Z pieśnią: „Dziewczę
kochaj mnie!”
Tak to mi się
przypomina
Ten rusałek cudny
kraj –
Rzewna, śpiewna
Ukraina
I w oczętach
dziewcząt – raj!...
(Klemens Podwysocki, „Z lat
młodych”)
Ukraina to wschodni sąsiad Polski, kraj o
powierzchni dwukrotnie większej od naszego kraju. Przez liczne wieki wchodziła
w skład Rzeczpospolitej do czasów rozbiorowych. Po I wojnie światowej odzyskaliśmy
znaczną część tych ziem, w wyniku wojny z Rosją Bolszewicką („cud nad Wisłą”). W
czasie II Rzeczypospolitej część dawnej Ukrainy z Lwowem znalazła się w
granicach państwa polskiego do roku 1939, kiedy to sowieci wkroczyli zbrojnie
na te ziemie w cichym porozumieniu Stalina z Hitlerem (pakt Ribentrop – Mołotow).
Niestety, nie udało się odzyskać tych ziem po II wojnie światowej, a narzucone
nam „władza ludowa” całkowicie podporządkowana Stalinowskiej Rosji zrobiła
wszystko co się dało, aby o tych ziemiach wschodnich dawnej Rzeczpospolitej
całkowicie zapomnieć. Jako jedna z republik radzieckich Ukraina nie była
atrakcyjnym miejscem, aby tam powrócić, choć marzyli o tym Polacy, którzy
mieszkali blisko granicy i utrzymywali kontakty handlowe, lub ci Polacy, których
rodzice lub dziadkowie mieszkali tam przed wojną i jeszcze pamiętali o swoim
kresowym pochodzeniu. Powoli się to zmieniało po rozpadzie Związku Radzieckiego
i przekształceniu się byłych republik radzieckich w samodzielne państwa. W
nowym tysiącleciu oczy całego świata skierowały się na Ukrainę. Wiele młodych
Polaków wyjechało tam wspierać jej mieszkańców w dążeniach niepodległościowych
w roku 2004, w czasie Pomarańczowej Rewolucji. Polska wspiera dążenia niepodległościowe
Ukrainy politycznie, udzielając poparcia na forum europejskim.
Polska Ukraina nie umarła w literaturze i
kulturze. Lwów związany jest zbyt mocno z historią i kultura polską, by o nim
zapomnieć.
Wyjeżdżający tam Polacy opisywali swoje przeżycia
w Internecie lub w książkach. Przypominano polskich wynalazców, naukowców,
podróżników, którzy albo pomarli, albo po różnych zawirowaniach historii
(rozbiory, powstania) związali swój los z nowymi ojczyznami. Powrócił jak
bumerang tragiczny temat rzezi wołyńskiej – bezsensownej wojny bratobójczej
Ukraińców z Polakami pod koniec wojny światowej, która położyła się cieniem na
stosunkach pomiędzy obydwoma narodami, potrafiącymi ze sobą żyć w zgodzie
przez liczne lata.
Co
takiego miała w sobie Ukraina lat przedrewolucyjnych, że pozostała rajskim
światem w pamięci tych, którzy tam się urodzili i wychowali? Widziana oczami
wielu pisarzy jest krainą licznych, spokrewnionych ze sobą rodów, domów
tętniących życiem, barwnych i niezwykle wartościowych ludzi.
Niezwykle
rzadkie na rynku antykwarycznym są wspomnienia Leona Lipkowskiego. Zostały one napisane - w przeciwieństwie do
wielu innych wspomnień z tamtych terenów - jeszcze przed rewolucją bolszewicką
i to jest ich wielkim atutem.
Ze
wspomnień wyłania się obraz życia ziemiaństwa tamtych lat, piastowane godności
i urzędy, zasługi dla kraju, budowanie potężnej gospodarki rolnej, opartej na
nowoczesnych rozwiązaniach. Wyłania się z nich piękny obraz życia codziennego
ziemiaństwa na Kijowszczyźnie i Podolu z końca XIX i początku XX wieku. Autor
przywołuje nastrój i klimat tamtego czasu, rodzinne zwyczaje, zabawy, wielkie
uroczystości, pracę, polowania i podróże. Książka jest bogato ilustrowana
zdjęciami rodzinnymi i portretami, z których ogromna większość zginęła
bezpowrotnie w okresie rewolucji.
Znajdujemy
to wszystko w znakomitym wierszu Klemensa
Podwysockiego (1832 – 1903). Ten poeta, tłumacz, pedagog urodził się w
Winnicy na Podolu. Szkoły ukończył w Kijowie po czym zajmował się guwernerką po domach
ziemiańskich na Podolu. W r. 1866 osiadł w Warszawie, gdzie – poza pracą
pedagogiczną – rozwinął żywą działalność literacką, zamieszczając wiersze i
poematy oraz przekłady poetyckie przede wszystkim w „Kłosach”, „Tygodniku
Illustrowanym” i „Kronice Rodzinnej”, a także w „Bluszczu”, „Wędrowcu”,
„Opiekunie Domowym”, „Tygodniku Mód”, „Przyjacielu Dzieci” i w in. pismach
warszawskich, a nawet w galicyjskich (np. w „Czasie”). Własna twórczość
poetycka Klemensa Podwysockiego pozostawała w cieniu polskiej literatury
romantycznej, zwłaszcza krajowej, np. cieszącego się sławą Wincentego Pola.
Obok liryków, w których dawał często wyraz swej tęsknocie za Ukrainą pisał głównie do gazet.
Warto
zainteresować się tematem Ukrainy zwłaszcza w chwili obecnej, kiedy obserwujemy
masowy zalew ziem polskich przez Ukraińców, przybywających tu „za chlebem” i w
poszukiwaniu godnego życia. Jest rzecz, która nas łączy niezależnie od
położenia geograficznego - wspólna historia i bliski narodom słowiańskim
język i kultura. Niestety, dzieli nas często nacjonalizm w ocenie przeszłości i
to po obu stronach, tragicznej przeszłości, o której nie wolno nam
zapomnieć.
Witam.Fajny historyczny rys Ukrainy.Mnie w tej chwili przypomniał się przejazd przez Ukrainę w kierunku na Turcję rok 1989 lub 1990. Ukraińcy to bardzo sympatyczny naród.Nawiązałem wówczas kilka znajomości.Bardzo chcieli przyjechać do Polski stąd potrzebowali zaproszenie.Jednej rodzinie wysłaliśmy zaproszenie ale się nie pokazali,myślę,ze potrzebowali to zaproszenie na handel w Polsce.Natomiast wiersz Klemensa Podwysockiego bardzo ładny,szczególnie ta część o dziewczętach mających usta jak korale a głos to słowiczy śpiew.
OdpowiedzUsuńPowinniśmy zrobić wszystko, by z Ukrainą wzmocnić więzy przyjaźni. Wiem, że nie jest to łatwe, bo po obu stronach pojawiają się nacjonalistyczne tendencje odwetowe. Nie służy to ani Ukrainie, ani Polsce. Wiemy o tym Bronku, bo miliśmy taki dowód w Krzyżowej, że są wśród Ukraińców młodzi ludzie przyjaźnie nastyawieni do Polski. I odwrotnie. Miejmy nadzieję, że coś z tego ducha zrozumienia i zgosy wreszcie urośnie.
OdpowiedzUsuńPiękno Ukrainy,Polski...
OdpowiedzUsuńzrakiemwtle-zofijanna.blogspot.com/search/label/Lwów
:)
Tam właśnie są moje korzenie , po kądzieli. Chociaż ŚWIDNICZANKA z urodzenia to sercem jestem ZŁOCZOWIANKA ....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ... czytam kolejny wpis, bardzo ciekawy blog, bliskie sercu miejsca i chyba mamy wspólnych znajomych , przynajmniej znajomych ze słyszenia. Nasz serdeczny przyjaciel, wspaniały lekarz zamieszkał zaraz po wojnie w Głuszycy ... a Pani Bożena Pytel z mojego miasta ... ech, świat jest mały , ale jaki piękny !!!!!!!