Rzeczy niemożliwe mogą się
zdarzyć, gdy piekło zamarznie – pociesza wiernych z ambony elokwentny
kaznodzieja na jednym z młodzieżowych forum. Nie będzie piekła, to nie będzie
szatana, który namawia ludzi do złego. A przecież człowiek nie rodzi się złym,
tylko złym się staje pod wpływami istot z piekła rodem.
Marzenia kapłańskie o
zamarznięciu piekła wydają się czystą fantazją zwłaszcza, że coraz wyraźniej
odczuwamy wszyscy skutki postępującego ocieplenia na kuli ziemskiej. Nie jest
możliwe by te zmiany w pogodzie nie wpłynęły na atmosferę podziemnych czeluści
piekielnych.
Tak więc Szatan czuje się dobrze i coraz wyraźniej
oddziaływuje na młode pokolenie, które ulega, zdaniem ojców duchownych,
demoralizacji na niespotykaną dotąd skalę.
Dowodzą tego badania różnych instytucji dotyczące
pokolenia przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, czyli grupy tzw.
millennialsów.
O millennialsach jest coraz głośniej. Kim są młodzi
ludzie w wieku 16 do 38 lat?
Jedni twierdzą, że to
zaszczytne pokolenie przełomu, któremu w końcu dane było
dojrzewać i rozwijać się w wolnej Polsce. Inni powiedzą, że to zadufana
w sobie banda egoistów. Żartobliwi mówią, że to dzieciaki, które umrą,
gdy zabierze się im telefon i dostęp do Internetu. Przekonaj się, kim
są millenialsi i czego się boją!
Pokolenie Y to osoby
urodzone między 1980 a 1994 lub jak kto woli między 1980 a 2000 rokiem ( a więc u progu Millenium, stąd ich nazwa). To przede wszystkim ludzie, którzy mieli szansę na rozwój, edukację, pracę i
wszelako rozumianą wolność. Millenialsi pamiętają czasy
"Solidarności", Okrągły Stół, papieża Jana Pawła II i Unię Europejską.
Z
drugiej strony to pokolenie niezwykle zarozumiałe, niepokorne, a nawet
egoistyczne. To ludzie, którzy znają swoją wartość, często przeceniają
własne możliwości i wymagają od innych zbyt dużo. To osoby, które już od
swojego pierwszego pracodawcy wymagają kilku tysięcy zł na start, nie mają
oporów przed krytykowaniem starszych czy wyrażaniem swojej opinii. Wielu
twierdzi, że millenialsi są zadufani w sobie i interesuje ich tylko
własny koniec nosa. Mówi się, że to lenie, obiboki, bezczelne
towarzystwo, aroganccy chłopcy i wyrachowane, wredne dziewczyny. I coś w tym
jest, bo millenialsów stać na wiele. Nie ustępują miejsca w
autobusie, są w stanie zwolnić się pracy z dnia na dzień, sprzeciwiają się woli
rodziców, nie słuchają nauczycieli, a studia – tak szybko, jak je rozpoczynają,
tak szybko i je rzucają, bez dyplomów, i tytułów.
Z badań Providenta
wynika, że 60 proc. osób poniżej 25. roku życia nie ma jeszcze żadnych
doświadczeń zawodowych, ale jednocześnie prawie 40 proc. twierdzi, że praca na
swoim jest atrakcyjniejsza niż etat. Z raportu „Global Entrepreneurship
Monitor” wynika, że co czwarty start-up prowadzi osoba, która nie ukończyła 25
lat. Mamy zatem do czynienia z dużą zmianą społeczną, gdyż do tej pory to
stabilna praca na etacie była synonimem bezpieczeństwa i pomagała wyznaczać
zawodowe cele.
Z pewnością zmienił się w
Polsce preferowany przez młodych model życia – millennialsów (nazywanych
także pokoleniem Y). Kwestionują oni obowiązujący poprzednie generacje zestaw
wartości ideowych oraz zwyczajów codziennego funkcjonowania. Z przeprowadzonych
przez firmę IQS badań w ramach projektu
„Świat młodych” wynika, że aż 44 proc. osób w Polsce, które nie ukończyły 35.
roku życia, mieszka z rodzicami. Z kolei z badań przeprowadzonych przez firmę
Society of Grownups wynika, że w USA połowa osób w wieku 21–29 lat korzysta z
pomocy finansowej najbliższej rodziny. Młodzi w Polsce i na świecie przesuwają
jak najdłużej moment psychicznego i finansowego uniezależnienia się.
Jednak chyba największa
różnica pomiędzy baby boomersami a millennialsami dotyczy ich stosunku do
rywalizacji. Baby boomersi postrzegają rynek pracy jako pole bitwy, na którym
muszą bezwzględnie rywalizować z innymi. Dla millennialsów ważne jest natomiast
zachowanie równowagi między pracą a życiem prywatnym. Praca to praca, młodzi
nie identyfikują się z pracodawcą, a gdy firma ma problemy finansowe, to oni
będą pierwszymi, którzy „ewakuują się ze statku”.
W zakresie przemian
ideologicznych i światopoglądowych tego pokolenia można mówić, że mają
charakter rewolucyjny. Dotyczy to nie tylko stosunku do religii, ale także
etosu obyczajowego, który dotąd funkcjonował i wyznaczał
ambitne cele w życiu rodzinnym, w pracy zawodowej i społecznej. Dotyczy
też ich odniesienia się do tego wszystkiego co się dzieje w sferze politycznej,
a więc naszej polskiej demokracji, zarówno w wydaniu PO jak i obecnie PiS.
Wielu rozsądnych polityków
lub dziennikarzy zadaje sobie pytanie. Skąd się bierze poparcie młodych dla
obecnie rządzącej partii PiS, ale także takiej efemerydy jak „Kukiz 15”?
Odpowiedź jest jedna. Odpowiada im program socjalny, ale widzą jedyną możliwość
jego osiągnięcia droga autorytarną. Tak, to zakrawa na paradoks, ale
jednopartyjny sposób rządzenia krajem
znany z czasów PRL-u znajduje ich aprobatę, bo wydaje się
najskuteczniejszym. Okazuje się, że millennialiści polubili słowo socjalizm,
ale jest pytanie na jak długo. Odpowiedź na to pytanie przyniosą zbliżające się
wybory, ale nie tyle samorządowe, co parlamentarne.
P.S.
Baby boomers to osoby urodzone w latach 1946-1964,
powojenne pokolenie wyżu demograficznego. Choć w ogólnej populacji osób w wieku
50+ przybywa (w związku ze starzeniem się społeczeństwa), na rynku pracy jest
ich coraz mniej.
Fot. Zbigniew Dawidowicz