największa sztolnia w podziemiach Osówki |
Zagadkową
inwestycją militarną III Rzeszy w Górach Sowich zainteresowała się w1964 roku
warszawska gazeta „Kulisy. Express Wieczorny”. Pod jej auspicjami we współpracy
z „Żołnierzem Wolności” oraz Główną Komisją do Badania Zbrodni Hitlerowskich
zorganizowana została kilkunastoosobowa wyprawa w Góry Sowie złożona z
żołnierzy saperów i specjalistów grotołazów.
Okazało
się, że ten spontanicznie zaimprowizowany rekonesans zrobił piorunujące
wrażenie na uczestnikach. W
zamieszczonym na pierwszej stronie artykule pod
tytułem „Czy kryptonim „Wielka Sowa” kryje w sobie tajemnicę Wunderwaffe
von Brauna ?” czytamy: „po przeczesaniu terenu o przestrzeni kilkunastu
kilometrów zlokalizowanych zostało 19 wejść i otworów podziemnych tuneli,
zamaskowane i ukryte w lasach, prowadzące w głąb ziemi sztolnie, prostokątne
bunkry wielkości kamienicy wbudowane w ziemię, sztuczny las posadzony w
beczkach dla zamaskowania terenu, pozostałości obozowych baraków, resztki
wysadzonych budynków, wykopy, nasypy, bunkry. Samo przejście labiryntu, a
raczej szachownicy podziemnych korytarzy, gdyż przecinają się one ze sobą pod
kątem prostym i dokładne ich zbadanie – to robota na wiele tygodni dla kilku takich
grup jak nasza. A przecież warto by jeszcze spróbować usunąć z drogi przeszkody
i przynajmniej w kilku miejscach przebić się przez zwały kamiennego gruzu, w
głąb zasypanych podziemi, aby przekonać się, co usiłowali ukryć przed ludzkim
okiem ci, którzy je zawalili.”
I
dalej bardzo znamienna refleksja autorów artykułu:
„Jedno
jest pewne: jeżeli hitlerowski przemysł zbrojeniowy wyczerpawszy niemal
wszystkie rezerwy stali i betonu na budowę wału atlantyckiego i umocnień na
wschodzie, podjął się zakrojonej na tak wielką skalę budowy podziemnych i
naziemnych instalacji urządzeń wojennych, to musiała to być na pewno sprawa o
pierwszorzędnym znaczeniu strategicznym.”
Trzeba
z uznaniem i podziwem odnieść się do wniosków grupy autorów artykułu, B.
Świątkiewicza i B. Węgierskiego, którzy nie ulegli pogłoskom o kwaterze Hitlera w Górach
Sowich. Z obserwacji poczynionych przez
grupę poszukiwaczy wynikało jasno, że tak szeroko zakrojona i z takim rozmachem
prowadzona inwestycja musiała służyć znacznie poważniejszym celom.
Duża
część artykułu w „Kulisach” poświęcona
jest makabrycznym warunkom, w jakich wykonywane były roboty górnicze i
budowlane przez dziesiątki tysięcy najpierw jeńców wojennych z całej Europy, a
następnie więźniów obozu koncentracyjnego Gross Rosen. Cytowane są listy
Czytelników, byłych więźniów pracujących przy drążeniu podziemnych tuneli w
Górach Sowich, którym cudem udało się uratować życie.
Interesujące
jest zakończenie artykułu, gdzie odkrywamy zagadkę zasygnalizowaną w jego
tytule, a dotyczącą tajemnicy Wernhera von Brauna:
„Jest
pewien człowiek w Ameryce, który mógłby uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć,
jakim celom służyły instalowane tu żelazo-betonowe urządzenia. Znamy jego adres
i wiemy, że dalej interesuje się tymi sprawami, i pracuje w tym samym
zawodzie - na innym terenie. Tym
człowiekiem jest Werner von Braun, dyrektor techniczny paliw płynnych i
wyrzutni rakietowych w Peenemünde, generalny dowódca i ekspert od tych spraw w
czasie wojny w Trzeciej Rzeszy Hitlera, a obecnie obywatel amerykański,
zamieszkały w stanie Alabama i będący na usługach USA.
Możemy
się domyślić, że nie było takich możliwości, by dotrzeć i cokolwiek wydobyć od
pracującego wówczas dla Amerykanów niemieckiego naukowca von Brauna. Był to
czas „zimnej wojny” pomiędzy Wschodem i Zachodem, a tajemnice hitlerowskich
planów produkcji zbrojeniowej chronione są przez wszystkie wywiady państw
zainteresowanych do dziś, mimo że mamy już NATO i Unię Europejską.
Ale
„Kulisy” nie zrezygnowały tak łatwo z interesującego tematu – zagadki: co się
kryje w tajemniczych podziemiach Włodarza.
czeluście podziemne budzące grozę i zdumienie |
W
kilka lat później, w 1971 roku przybyła tutaj następna grupa wywiadowcza, tym
razem złożona z uczniów IV Liceum Ogólnokształcącego nr 5 w Warszawie oraz
członków klubu turystyki pieszej „Nietoperz” z Wałbrzycha. Akcja „Sowa 71” miała na celu penetrację i
sporządzenie planów podziemi w Walimiu i okolicach oraz zebranie materiałów na
temat przemysłu zbrojeniowego III Rzeszy. Głównym organizatorem ekspedycji był młody licealista z Warszawy, Zbyszek
Dawidowicz, zainspirowany artykułami
na ten temat w stołecznej prasie. To właśnie jemu w dużej części poświęciła
obszerny artykuł w „Kulisach” Lilianna Olchowik. Oto co dowiadujemy się o
efektach tej wyprawy, która rozpoczęła się 26 czerwca z udziałem 13 uczestników,
zaopatrzonych w niezbędne narzędzia i sprzęt prze Ligę Obrony Kraju.:
„Spędzili
w Walimiu ponad miesiąc. Udało im się przy pomocy Kazimierza Fedorowicza,
przewodniczącego Koła ZBoWiD w Walimiu, który praktycznie sam usiłuje opiekować
się olbrzymim terenem, przemierzyć kilkadziesiąt kilometrów tuneli. Odkryli
nieznane jeszcze odcinki lochów na zboczu Jawornika, dotarli do komory
składającej się z trzech sal, w której gazowano więźniów spalinami, mierzyli
głębokość sztolni ukrytych w lesie, zbierali relacje mieszkańców okolicznych
miejscowości, troskliwie zabezpieczali każdy ślad męczeństwa więźniów drążących
ongiś fortecę.”
Zbyszek
Dawidowicz miał wielkie plany zabezpieczenia i ochrony miejsc, gdzie prowadzone
były roboty w kompleksie „Riese”. Ale miał przed sobą studia na wydziale historycznym
Uniwersytetu Warszawskiego, ale po studiach nie przestał interesować się tajemnicą
Gór Sowich. Wiadomo, że pozostał wierny do dziś swej młodzieńczej pasji,
podobnie jak późniejszy inny odkrywca, Jerzy Cera z Krakowa. Obaj prowadzą
nadal badania i piszą książki rozszerzające wiedzę o niemieckich wojskowych
przedsięwzięciach inwestycyjnych na tym terenie.
Nie
ma w tym nic dziwnego, wierny Warszawie
Zbyszek Dawidowicz mimo upływu lat jest wciąż z nami, od czasu do czasu przyjeżdża
w Góry Sowie by zaobserwować jaki jest postęp prac odkrywczych tajemniczego „Olbrzyma”.
Dziś
już nie ma wątpliwości co do faktycznych planów sztabu wojennego A. Hitlera w
Górach Sowich. W tej chwili zagadką jest nad jakimi konkretnymi rodzajami broni
mieli pracować naukowcy w tutejszych podziemnych laboratoriach, co miało tam
być wytwarzane i czy miała to być broń nuklearna. W książce, o której już
pisałem w moim blogu, „Podziemia III
Rzeszy” Jerzego Rostkowskiego, poznajemy w szczegółach plany produkcji
bomby atomowej w podziemiach kopalnianych pod Wałbrzychem. Jedne i drugie
podziemia (pod Wałbrzychem i w Górach Sowich) miały zapewne stanowić system
naczyń połączonych, tak jak cały region wałbrzyski miał się stać centrum
przemysłu zbrojeniowego III Rzeszy.
Wielkie uznanie dla autora blogu mojego przyjaciela Staszka oraz dla Pana Zbigniewa Dawidowicza z W-wy,który przyczynił się do odkrycia tuneli pod Olbrzymem.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo było na owe czasy rewelacyjne odkrycia. Tak opisywano je w prasie i na tym się kończyło. Trudno dziś pojąć dlaczego w tej tak newralgicznej sprawie jak wojenne III Rzeszy Hitlera istniała tajemnicza "zmowa milczenia". Zbigniew Dawidowicz wspomina o tym w swojej książce "Riese" Hitlerowskie Podziemia śmierci". Znajdujemy w niej pasjonujacy opis jednej z pierwszych amatorskich ekspedycji badawczych w G. Sowich.
UsuńI ja pozostawiam wyrazy uznania dla Pana Zbigniewa Dawidowicza i Pana Stanisława Michalika.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam też serdecznie.
Dziękuję Stokrotko za słowa uznania pod moim adresem, ale ja jestem tylko "małym pisarczykiem z Głuszycy", który dostrzega wagę i znaczenie dokonań młodych zapaleńców z Warszawy w pierwszych latach 70-tych. Nawet gdyby to miała być kwatera Hitlera, to warto było tą sprawą się zainteresować, skoro Gierłoża k. Kętrzyna cieszyła się takim rozgłosem nie tylko w Polsce. Tymczasem okazało się, że ogrom tej podziemnej inwestycji przerasta najśmielsze wyobrażenia. Okazuje się, że młodzieńcza pasja odkrywcza Zbyszka Dawidowicza nie poszła na marne, chociaż trzeba było z tym poczekać do przełomu solidarnościowego. dziękuję Styokrotko za komentarz.
Usuń