Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 22 maja 2011

Stary-Zdrój - chlubą Waldenburga

Rosnący w siłę Wałbrzych cieszył się w XIX wieku renomą nie tylko jako miasto przemysłowe, znacznie wcześniej był znany w Niemczech jako miejscowość letniskowa.
Już najstarsze zapiski mówią o istnieniu osady Waldenburg, pospolicie zwanej Waldenberg  w 1191 roku, a popularność swą zyskała dzięki pielgrzymkom do drewnianego kościółka na pagórku obok którego tryskało źródło wody mineralnej. A więc już od wczesnego średniowiecza „Leśny gród” lub „Leśna góra” cieszyły się popularnością z racji leczniczych właściwości wód. O eksploatacji tutejszych źródeł w odległej przeszłości mówił nie tylko średniowieczny zapis Aqua Antiqua, ale także znalezione przy ujęciu monety starorzymskie. Czyżby oznaczały one, że już wówczas za czerpanie wody źródlanej trzeba było słono płacić?
Obecna dzielnica Wałbrzycha, Stary Zdrój, to jedno z wcześniejszych kąpielisk sudeckich. Altwasser -  powstało w miejscu dawnego folwarku Piastów świdnickich i wsi służebnej. Od 1664 roku znajdowała się tu przystań kąpielowa, wykorzystująca bogate źródła wód mineralnych. Stary-Zdrój uzdrowiskiem został dopiero w roku 1751. Uzdrowisko stało się prężne i modne, przyciągało coraz więcej kuracjuszy i przyjezdnych gości z różnych stron Europy. Korzystali z niego chętnie Sarmaci znad Wisły i Warty. W roku 1757 Stary Zdrój dysponował  już 60 pokojami w 11 domach, a potem 20 pensjonatami, z których Lwigród, przy ul. Pocztowej liczący 36 pokoi przetrwał do naszych czasów. Przed nim znajdował się  niewielki plac, na którym odbywały się koncerty. Ulica Pocztowa była wówczas promenadą, wokół niej koncentrowało się życie uzdrowiska. Wzdłuż promenady biło 8 źródeł mineralnych. Znajdujący się w pobliżu budynek dworca kolejowego Wałbrzych-Miasto zbudowany został na wzór „pijalni wód mineralnych”. Powyżej niego powstało w 1925 roku osiedle domków parterowych i trzypiętrowych wkomponowane w otaczającą je zieleń. Ale wcześniej były tu domki gościnne dla kuracjuszy, zbudowane w latach 1790-1800  przez ówczesnego właściciela uzdrowiska von Mutiusa. Na pamiątkę zachowały się tylko nazwy ulic – Uzdrowiskowa, Kuracyjna.  
To przykre, ale do dziś z dawnego uzdrowiska pozostały tylko zapisy historyczne, stare fotografie, literatura. By dostrzec jakiekolwiek walory lecznicze w tej części miasta trzeba mieć bujną wyobraźnię. Można sobie pofolgować w snuciu obrazu dawnego zdroju przemierzając park na Ptasiej Kopie (590 m) z resztkami wspaniałego ongiś drzewostanu lub obserwując krajobraz z najwyższego w tej części wzgórza, Lisiego Kamienia (600 m), zamykającego wygasłe uzdrowisko. Niestety, ani władze niemieckie, ani powojenne polskie nie zadbały o  uratowanie zabytków przyrody i architektury dla przyszłych pokoleń, nie mówiąc o estetyce i czystości otoczenia.
A przecież Stary Zdrój był miejscem, w którym gościli znamienici ludzie z całej Europy, wybitni politycy, pisarze, artyści.
Skoncentruję się na ważniejszych Polakach. W roku 1784 gościł w Starym Zdroju bratanek króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, generał wojsk koronnych, minister i dyplomata, Stanisław Poniatowski. To chyba nie jest przypadek, że tak wyśmienity mąż stanu znalazł się w wałbrzyskim zdroju. Kilka lat później w 1792 roku w drodze do Saksonii zatrzymał się tutaj znakomity Hugo Kołłątaj, współtwórca Konstytucji 3 Maja, załamany psychicznie Targowicą i II rozbiorem Polski. Niestety, uzdrowisko wałbrzyskie wywarło na nim złe wrażenie. Jest to „miejsce smutne i niemiłe”, pisał w liście do generała Stanisława Potockiego, a dalej: „czas i powietrze złe, więc zawód dla tych, co się kurować tu przyjechali. Zostawię tu wielu Polaków, a między innymi księcia jenerała Sapiehę P. Łubieńskiego…”
Listami ze Starego Zdroju, a potem z Cieplic i Lipska Kołłątaj informował opinię publiczną w kraju o zawartym już między Prusami a Katarzyną II tajnym układzie drugiego rozbioru Polski  -  „Straszne nowiny, okropny koniec XVIII wieku – takimi słowy kończy jedną ze swoich korespondencji wałbrzyskich.
W sierpniu 1816 roku do Starego Zdroju zjechała w licznym towarzystwie, kilkoma zaprzęgami konnymi, księżna Izabela Czartoryska, twórczyni muzeum pamiątek narodowych, zwanego „Świątynią Sybilli”. Jej dwór w Puławach był ogniskiem życia literackiego i kulturalnego w ciężkich latach utraty niepodległości. Toteż została ona przyjęta w Starym-Zdroju z odpowiednimi honorami. W późniejszych pamiętnikach pisanych po francusku księżna tak wspomina swój pobyt w Starym Zdroju:
„Rano pijam wody; źródło znajduje się  pobliżu. Moje okna wychodzą na promenadę publiczną. Zażywam tam przechadzki wraz ze wszystkimi kuracjuszami. Potem spacer w lektyce po okolicy. Od dziesiątej do południa piszę lub czytam. W południe biorę kąpiel ( dodam od siebie, że taka kąpiel w źródlanej wodzie stanowiła najważniejszy punkt kuracji w Starym Zdroju). Około drugiej jemy obiad, potem robimy niezbyt długie wycieczki. Często pijemy u mnie herbatę. O dziesiątej w całym Starym Zdroju gasną światła, zapada cisza i wszystko zasypia…”
 Atrakcją Starego Zdroju była pobliska Lisia Sztolnia, długi podziemny kanał transportowy węgla. Księżna została zaproszona na atrakcyjną wycieczkę w podziemia kopalni. Oto co napisała księżna o wrażeniach z tej wyprawy:
„…Weszliśmy do barki – razem 12 osób. Płynęliśmy strumieniem. Wszystko było rzęsiście oświetlone, poprzedzała nas piękna muzyka na innej barce…”
Księżna była przyjmowana niezwykle gościnnie przez dyrekcję Urzędu Górniczego Wałbrzychu. Nie mniej uroczyście przyjęto ją na zamku Książ, bo bukietem czerwonych róż i z brawurą odegranym polonezem, który przypomniał jej  zniewoloną ojczyznę.

Niestety, sławne uzdrowisko sudeckie stało się ofiarą rozwoju górnictwa węgla kamiennego. Na skutek drążenia podziemnych szybów wyciekły wody z siedmiu tutejszych źródeł. Stało się to tak  nagle, że nikt nie był w stanie temu przeciwdziałać. Rok 1851 był ostatnim w historii uzdrowiska prosperującego okrągłe 100 lat. „O Polakach w dawnym Szczawnie i Starym Zdroju” jak już wspomniałem napisał piękną, wzruszającą książkę, dr Alfons Szyperski, były mieszkaniec Szczawna i miłośnik ziemi wałbrzyskiej. Znacznie więcej możemy przeczytać w dostępnych opracowaniach historycznych, przewodnikach i folderach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz