Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 20 stycznia 2015

Historia jest nauczycielką życia




Na horyzoncie Głuszyca - z wieży Szpiczaka

Zadajmy sobie pytanie, czy można żyć bez historii? To retoryczne pytanie nie budzi chyba żadnych wątpliwości. Oczywiście, nie można żyć bez historii. Wyobraźmy sobie kim byśmy byli nie znając przeszłości. Całkowicie przypadkowym jestestwem, które znalazło się na tej ziemi nie wiadomo skąd, po co i dlaczego. Historia odpowiada nam przecież na nurtujące każdego myślącego człowieka pytanie - co było wcześniej, co się działo przed nami, skąd się wzięło to co nas otacza, kim jesteśmy i jak powinniśmy żyć. Bo przecież historia jest nauczycielką życia, z jej nauk powinniśmy czerpać wiedzę i doświadczenie.

To wszystko piękna teoria. A obok niej funkcjonuje praktyka. Z jej obserwacji wynika, że można żyć bez historii. Tak samo zresztą jak bez kultury, bez religii, bez takich czy innych ideałów. Można ograniczyć wiedzę historyczną do minimum, albo też spreparować ją dla własnych potrzeb. Mistrzami w tej dziedzinie są politycy. Dla nich historia jest przedmiotem, nie zaś podmiotem. Najlepiej się nią posłużyć dla osiągnięcia własnych celów. Niewątpliwie ludzi traktujących historię jako rzecz niewartą zachodu i niepotrzebną stratę czasu jest zdecydowana mniejszość.

Moje refleksje adresuję do tej pierwszej kategorii osób, a więc do tych, dla których poznanie przeszłości jest ważne, zwłaszcza jeśli dotyczy ona miejsca urodzenia i nauki szkolnej, miejsca zamieszkania, miejsca pracy, słowem naszej „małej ojczyzny”.


„W dziejach miast odczytać można wielką historię całych narodów i cywilizacji. Zawierają one w sobie także coś więcej. W tych lokalnych historiach odczytać można niepowtarzalną konkretność ludzkich dziejów, zbliżyć się do szczegółu ludzkiego życia. Dlatego „małe historie” nie są tylko lustrzanym odbiciem tych „wielkich”. Toczą się czasem nieco odmiennym i własnym rytmem, który najlepiej odczuwa ten, kto jest związany ze swoją małą ojczyzną”.

Takimi słowami otwiera swoja książkę „Dom nad Nysą. Zgorzelec i Gorlitz 1945-1989. Kronika wydarzeń” wybitny publicysta i dziennikarz  dr Kazimierz Wóycicki. Zgorzelcem zainteresował się tylko dlatego, że stamtąd wywodzi się jego żona, ale jak mówi poprzez zagłębienie się w archiwalne materiały i dokumenty z czasów powojennych Zgorzelca związał się z nim emocjonalnie, doświadczając na sobie jak niezwykle ciekawe i pouczające są dzieje tego granicznego miasta.


Refleksje zasłużonego naukowca i dziennikarza są mi bardzo bliskie, odczuwam to na własnej skórze, kiedy poznaję bliżej historię mojego miasta, Głuszycy. Wprawdzie w przeważającej mierze nie jest to historia ojczysta, bo o Głuszycy z czasów piastowskich wiemy bardzo niewiele, a dla poznania wydarzeń współczesnych potrzebne byłoby dotarcie do dokumentów archiwalnych, co okazuje się nie takie proste, to jednak czuję potrzebę poznania przeszłości mojego miejsca zamieszkania. Mimo tego, że przez połowę tysiąclecia ziemie te zamieszkiwała głównie ludność niemiecka i to jej należy przypisać osiągnięcia w zagospodarowaniu tych ziem, to jednak większość wydarzeń historycznych jest bliska nam Polakom, bo Polska jako najbliższy sąsiad Śląska ocierała się o nie, a nawet brała w nich bezpośredni udział. Mam tutaj na uwadze wojny husyckie z XV wieku, wojnę 30-letnią w XVII wieku, czy też wojny austriacko-pruskie w XVIII, a także wojny napoleońskie z początkiem XIX wieku, na I i II wojnie światowej kończąc


Maleńka Głuszyca utopiona w kotlinie śródgórskiej nie mogła mimo wszystko uniknąć tragicznych skutków tych wojen, a znajdując się na szlaku drogowym z południa na północ i z zachodu na wschód, była za każdym razem narażona na grabież, pożogi, kontrybucje i niewolę. Przeszła Głuszyca ciężką szkołę życia zanim stała się znaczącym ośrodkiem przemysłu lekkiego w wielkiej Rzeszy Niemieckiej, a zaś w planach militarnych III Rzeszy pod koniec II wojny światowej – miejscem tajemnych, podziemnych inwestycji


Wszystkich moich Czytelników zainteresowanych przeszłością Głuszycy chcę pocieszyć dobrą nowiną. Właśnie pracuję nad książką, którą chcę zatytułować : ”Głuszyca – miasto włókniarzy. Ciekawostki z historii miasta”. Książkę wzbogacą najlepsze fotogramy z przeszłości i współczesne wybrane przez naszych głuszyckich artystów – fotografów i kolekcjonerów, z Grzegorzem Czepilem na czele, których chcę zaprosić do współpracy. Mam też na uwadze album fotograficzny „Głuszyca – moja Itaka” wzbogacony wierszami naszych rodzimych twórców, Romany Więczaszek, Natana Tenenbauma i Marka Juszczaka.
To najbliższe plany i bardzo na czasie, bo w mieście, które aspiruje do stania się w niedługo Mekką turystyki górskiej i rowerowej, narciarskich tras biegowych, wspinaczki skalnej, a także  rekreacji i wypoczynku, materiały promocyjne o mieście i gminie są jak uszka do wigilijnego barszczu.

I to jest jeden z ważnych powodów, by jak najszybciej przygotować do druku i wydać te książki. Innym powodem jest potrzeba popularyzacji wiedzy o naszej „małej ojczyźnie” zarówno wśród dzieci i młodzieży, jak i osób dorosłych. Poznając historię swego miasta stajemy się jego świadomymi mieszkańcami, wiążemy się z nim mentalnie i emocjonalnie, zarażamy się bakcylem patriotyzmu lokalnego. Jak ważna i drogocenna jest taka więź przekonują nas najczęściej ci, którzy z różnych powodów zmuszeni są opuścić swe gniazdo rodzinne.

Historia magistra vitae est, mawiali starożytni Rzymianie. Mimo upływu lat ta prawda nie traci nic na swej aktualności. Z historii naszego miasta możemy się nauczyć między innymi tego, że nie wolno się załamywać w sytuacjach trudnych, trzeba z ufnością i wiarą szukać ratunku, bo tylko optymizm i aktywna postawa pozwalają wyjść z najgorszych opresji.


Jestem pewien, że to wszystko o czym tutaj piszę znajduje pełne zrozumienie i akceptację nowego burmistrza naszego miasta. To właśnie On zaproponował, by podjąć się tego zadania. Zdarzyło mi się coś takiego po raz pierwszy. O wszystkie moje książki o Głuszycy musiałem troszczyć się sam, włącznie ze znalezieniem wydawcy.

Pana burmistrza mogę zapewnić, że książka będzie gotowa lada dzień i że będzie to dobra książka.

A album „Głuszyca – moja Itaka” leży już  w komputerze parę lat. Być może warto będzie dokonać wymiany niektórych fotografii. Obydwa wydawnictwa są bardzo potrzebne. Ufam w to, że spełnią oczekiwania i spotkają się z dobrym odzewem wśród odbiorców.

Fot. Marzena Michalik

5 komentarzy:

  1. Z niecierpliwością czekamy ;)
    Pozdrawiam Kamila

    OdpowiedzUsuń
  2. "Maleńka Głuszyca utopiona w kotlinie śródgórskiej."
    "Mała to osada rękodzielstwa,leży na posuwistości gór Waldenburskich ku wschodowi,do gór Sowich przyległa,w okolicy bardzo powabney,gorzystey i przyozdobioney lasami.
    Domy tei osady zapęłniaią po części głęboką dolinę,która się z pomiędzy gór wydobywa i aż do Tannhausen rozciąga,po części też są rozstawione po sąsiedzkich gór pochyłościach,na których się daleko posuwają.Kray iest dosyć dobrze zagospodarowany,tak iż wszystkie gatunki zboża dobrze się udaią;a szczególniey łąki są tu przewyborne.
    Na schyłkach gór,osobliwie po nizinanach,nayduią się znaczne sady;wiele wsiów iest tak gęstymi zabudowana sadami,iż domy pomiędzy niemi nikną prawie jak w lesie.
    Tu zwabią nas i oko przechodnia przyiemnie biało wytynkowane chaty wieyskie,tam starożytne i zniszczałe lepianki maiące dachy słomiane mchem porosłe,kominy drewniwne,małe okienka i drzwiczki,tu bawi nas świeża zieloność łąki i ogrodów,albo przyiemne zacienia sadów które się w koło domów znayduią;tu znowu rozkoszne i wesołe dzieci igraią na murawie,albo brodzą w chłodnych nurtach obok płynącego strumienia.
    Można przeto chodzić po wąskich ścieszkach,które od domu do domu prowadzą,wśród sadów i ogrodów,wśród łąk i poziomych gaiów spuszczaiąc się coraz bardziey w dół.
    Mieszkańcy doliny Weistritz żyją tu pospolicie bardzo długo,powiększey części mówią po niemieckim ięzykiem,lubo pomieszanym z obcemi Idiotyzmami,także po Czesku.Trudnią się rolnictwem,wyrabianiem i bieleniem płócien,inna część trudni się wyrabianiem lnianych materyy,z których gatunki są szczególne;Batist przedni,prosty,półbatist,obrusy i serwety modelowane,na reszcie rąbki gęste w kwiaty.Rozmaite żelazne narzędzia robią,a rozmaite drewniane roboty wyrabiaia.
    Niedaleko Wuste-Giersdorf w opisanych górach znaiduią się trzy mieysca kąpielne;
    Alwasser,Salsbrunn i Charlottenbrunn,z których każde swoim sposobem przyczynia się do ulżenia cierpiącej ludzkości." (archiwe.org/stream/)

    "Ustawiam"się w kolejce po książkę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Ewie i Kamili za zachętę. Henryku, jak zwykle jesteś nieoceniony. To uroczy tekst o Głuszycy. Czy mógłbym prosić o podanie źródła, skąd to pochodzi i kto to przetłumaczył. Chetnie umieściłbym to w mojej książce jako motto.
    Pozdrawiam serdecznie moich przemilych komentatorów !

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest tylko fragment mojego dość obszernego tekstu ułożonego z fragmentów znalezionych w przedwojennych czasopismach i książkach.Takie tam moje zapiski:)

    "Wody Mineralne Szląskie i Hrabstwa Klackiego napisane przez D.K.F.MOSCH.
    Tłumaczone przez Aleksandra Kuszańskiego z przyłączeniem Opisu Krzeszowic z Rycinami
    w Wrocławiu u Wilhelma Bogumiła Korna 1821"
    "www.sbc.org.pl/dlibra/docmetadata?id=94789&from=&dirids=41&ver_id=&lp=3&QI"

    Korzystałem także z przedwojennego tygodnika krajoznawczo-ilustrowanego"ZIEMIA","Polonia"oraz"Sylwan",ale nie zanotowałem numerów z danego rocznika.
    Dużo informacji dotyczących Śląska,jego starożytnych tradycji,obyczajów,legend,dialektów,słowiańskich nazw miejscowości,germanizacji na obszarach:
    Maklenburgii,Branderburgii,Łużyc i Śląska TUTAJ:
    "archive.org./stream/bub_gb_FjwSAAAAYAAJ/bub_gb_FjwSAAAAYAAJ_djvu.txt"

    W "archiwe.org" Niecka Bystrzycy(Wisteritz) jest opisana od czasów kiedy trwały tutaj jeszcze procesy wulkaniczne,występowały wylewy wulkaniczne.Ciekawie jest opisane wejście lodowca w Dolinę Weistritz w epoce lodowcowej.Lodowiec wkroczył we wszystkie mniejsze dolinki i zatrzymał się na zboczach Leszczyńca.
    11 czerwca 1895 roku doszło tutaj także do silnego trzęsienia ziemi(6*)Fala trzęsienia przesuwała się 200m/sek.Było kilka wstrząsów wtórnych.Epicentrum trzęsienia znajdowało się w Górach Sowich.Sporządzono 605 raportów.Przyczyną było przesunięcie Uskoku Sudeckiego.
    "archive,org/stream/abhandlungenzurg2297preu/abhandlungenzurg2297preu_djvu.txt"

    "Stowarzyszenie Historii i Starożytności Śląska"
    "Zeitschrift des Vereins fur Geschichte und Altertum Schlesiens"

    "Archiwum Filozofii Słowiańskiej"
    "Archiw fur slavische Philologie"

    "Śląskie Stowarzyszenie Folkloru"
    "Schlesischen Gesellschaft fur Volkskunde"

    A.Kuszański jest zapomnianym w Polsce pisarzem,tłumaczem,brał udział w wojnach napoleońskich.
    Pozdrawiam i służę pomocą!


    OdpowiedzUsuń