U góry - Bazylika, niżej centrum miejscowości |
To była i jest miejscowość nadzwyczajna. Taką
sobie wymarzył W. W. Daniel Paschasius Osterberger von Osterberg
(1634-1711), bogaty kupiec ostrawski, później radca cesarski,
stając się właścicielem tych ziem. Jego ideą stało się
odtworzenie przynajmniej części Jerozolimy, tej związanej z życiem
Jezusa Chrystusa. Już znacznie wcześniej, bo w 1218 roku zdarzył
się tutaj cud, gdy podczas modlitwy pod figurą Matki Boskiej,
zawieszonej na przydrożnej lipie, niejaki Jan z Raszkowa odzyskał
wzrok. Odtąd drzewo z figurką stało się miejscem kultu maryjnego.
W początkach XV wieku zbudowano tu pierwszy kościół, którego
fundatorem był Ludwig von Pannwitz ze Starej Łomnicy. Miejsce
cudami słynące przyciągało pielgrzymów z różnych stron. Wojny
husyckie w XV wieku, a jeszcze bardziej walki religijne w II połowie
XVI i w początkach XVII wieku zahamowały ruch pątniczy. Dobre
czasy nastały dopiero wtedy, gdy w 1674 roku wspomniany powyżej
kupiec von Osterberg zakupił dobra w Ratnie Dolnym i z dużym
rozmachem przystąpił do odbudowy kościoła w sąsiedniej
Albendorf.
Nie będę już dłużej ukrywał, o jaką
miejscowość chodzi. Spodziewam się, że wielu Czytelników już
się domyśliło. To nasze niezwykłe
Wambierzyce (niemiecka nazwa
Albendorf), duża wieś nad Cedronem (ta sama nazwa
rzeki, co w Krzeszowskim Betlejem, bo nawiązująca do Doliny Biblii,
symbolicznego miejsca przyszłego Sądu Ostatecznego), wieś mająca
charakter małomiasteczkowy u podnóża Gór Stołowych w Kotlinie
Kłodzkiej.
Otaczają ją malownicze wzgórza porośnięte
częściowo lasami świerkowo - sosnowymi. Wzgórza mają znane z
Biblii nazwy związane z charakterem miejscowości, a nadane przez
jej fundatora: Syjon , Mnich, Bogatka, Toreb, Synaj, Tabor, Kalwaria,
Wzgórze Kwarantanny.
Niewielkie centrum u stóp okazałej świątyni ,
dziś Bazyliki Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny, nosiło nazwę
Doliny Józefata. Wszystkie te nazwy gór i dolin oraz ich
zagospodarowanie miało na celu jak najdokładniejsze odtworzenie
miejsca męki Jezusa Chrystusa, czyli kalwarii. Jeszcze za życia
wspomnianego założyciela udało się wiele zbudować oprócz
kościoła parafialnego. Odkryto przed kościołem źródło wody
mineralnej, które stało się dodatkowym magnesem przyciągającym
pielgrzymów. Na Kalwarii wzniesiono kilkanaście kaplic stacyjnych,
gdzie na wzór Oberammergau w Alpach Bawarskich odbywały się
misteria pasyjne. Oprócz kaplic zbudowany został szpital i dom
pustelnika. Kalwaria Wambierzycka zyskała sławę w całej Europie.
Wambierzyce stały się najbardziej znaną
miejscowością pielgrzymkową na Śląsku, nazwaną Śląską
Jerozolimą.
W XVIII wieku zmieniali się właściciele
Albendorf, ale zarówno hrabia von Götzen z Sarn jak i hrabia von
Magnus z Bożkowa dbali o rozwój miejscowości pielgrzymkowej.
Również księża proboszczowie troszczyli się o to, by ośrodek
kultu maryjnego był znany nie tylko na Śląsku i w Czechach, ale
także w Polsce. Szczególnie z Czech przybywało dużo pielgrzymów,
zwłaszcza że pobliski Broumow był również szeroko znanym
sanktuarium.
W wieku XIX Wambierzyce były już miasteczkiem o
rozbudowanej strukturze usługowo-handlowej. Obok kościoła z
kalwarią był w miasteczku zamek, trzy folwarki, szkoła katolicka,
szpital, dom ubogich, no i także browar, gorzelnia, cegielnia, 3
młyny wodne, garbarnia i mydlarnia. Było też 17 warsztatów
bawełnianych i 30 produkujących wstążki, dewocjonalia, ozdoby.
Znaczna część mieszkańców trudniła się handlem i usługami.
Wambierzyce położone w pobliżu Gór Stołowych z
atrakcyjną, przyciągającą turystów trasą spacerową na
Szczeliniec, były miejscem odwiedzanym przez słynnych ludzi. W 1800
roku odwiedził je i opisał późniejszy prezydent Stanów
Zjednoczonych John Quincy Adams.
Od 1882 roku dodatkową atrakcją Wambierzyc stała
się ruchoma szopka, niezwykle precyzyjnie wykonane dzieło
miejscowego rzemieślnika. Również ustawicznym odnowom i
przebudowom podlegały kalwaryjne kaplice, których liczba znacznie
się zwiększyła. Umieszczono w nich nowe drewniane figurki wykonane
głównie przez Tyrolczyków. Na frontonie kościoła założono
iluminację, złożoną z 1400 żarówek. Na przełomie XIX i XX
wielu w Wambierzycach było 10 hoteli i gospód, a liczba
zwiedzających sięgała 150 tysięcy rocznie. W 1936 roku papież
Pius XI podniósł kościół w Wambierzycach do rangi bazyliki
mniejszej.
Po roku 1945 Wambierzyce nadal pozostały jedną z
głównych atrakcji turystycznych ziemi kłodzkiej. Kościół i
Kalwaria znalazły się pod opieką Ojców Jezuitów. W całym
zespole zabytkowym, zaliczanym do najpopularniejszych w kraju
przeprowadzano liczne prace remontowe i restauracyjne. Utrzymał się
masowy ruch pielgrzymkowy, odtworzono też misteria pasyjne.
W moim poście blogowym skupiłem się na historii
Wambierzyc. Opis walorów architektury, bogactwa wnętrza głównej
świątyni, okalających ją kaplic, struktury kalwaryjnej i
zabudowań wzgórz otaczających wieś jak również całej niezwykle
urokliwej miejscowości, wymagałyby osobnej notatki. Dość
obszernie jest to wszystko spisane w „Słowniku geografii
turystycznej Sudetów” nr 15 pod redakcją Marka Staffy, z którego
korzystałem przy sporządzanie tego tekstu.
Nic nie zastąpi jednak osobistego doznania, nawet
powiedziałbym - olśnienia, bo Wambierzyce, święte miejsce
pielgrzymek, robią duże wrażenie, nawet wtedy, gdy się je
odwiedza kolejny raz. Dziś niestety, nie ma już na górce
kalwaryjnej pustelnika, a jego domek zamieniono na muzeum. Kiedyś,
sporo lat temu, gdy gościłem w Wambierzycach u swojej rodziny,
miałem okazję odwiedzić pustelnika w jego zaciszu. Nie zapomnę
tego wrażenia jakie na mnie zrobił człowiek inteligentny,
oczytany, pobożny, ale nieco inaczej niż widać to w naszym
Kościele i jego skłonności do przepychu, szukający prawdy w
słowie bożym zapisanym w księgach, a tam jak mówił pustelnik
jest zapisane ubóstwo, unikanie zbytku, wystawności, życie w
zgodzie z naturą, miłość do Boga, stwórcy wszystkiego i do Jego
dzieła, a więc szanowanie wszystkich istot żyjących, w tym każdej
roślinki, każdego stworzenia. Domek pustelnika wypełniony był
płodami ziemi w jej naturalnym, nie przetworzonym kształcie, a sam
pustelnik szczycił się tym, że nie spożywa mięsa.
Dziś taki pustelnik byłby zbyt rażącym
przykładem rozbieżności przesłań Pisma Świętego z praktyką
codziennego życia jego wyznawców. Dlatego chyba nie ma już w
Wambierzycach pustelnika. Ale co rusz odbywają się pełne przepychu
uroczystości religijne, które jak widać odpowiadają bardziej potrzebom współczesnych pątników, niż średniowieczny ideał życia w ascezie. Warto więc się osobiście o tym przekonać.
Wambierzyce to temat rzeka.Tylko same cuda żeby opisać to powstało by kilka tomów.
OdpowiedzUsuńDaniel Paschasius nakazał wybudować ponad 100 obiektów(!)które służyły przedstawieniu
życia Jezusa.
Pustelnik w Kotlinie Kł.jest na górze Cierniak w Górach Złotych nad doliną Białej Lądeckiej
w okolicach Radochowa.
Pisze o nim wielki miłośnik naszych gór,wspaniały człowiek-Zbigniew Piotrowicz.
"zbigniewpiotrowicz.eu/blog/index.php/artykuly/pustelnik-prawdziwy"
A cuda jeszcze się zdarzają tutaj:"www.youtube.com/watch?v=DuiNvULRl8w"
Ten film pokazuje,że nigdy nie jest się za starym żeby tańczyć.
Ten Pan w podeszłym wieku potrzebuje laski do chodzenia,
a jeśli chodzi o taniec to już inna historia.
Ten film świadczy też o tym,że starzenie się nie oznacza końca zabawy.
To dowodzi również,że wiek określa stan umysłu:)
"www.youtube.com/watch?v=9inYhks_4DE"
Pozdrawiam.
Dziękuję Henryku, podniosłeś mnie na duchu, myślałem dotąd że to z wiekiem człowiek staje się mniej skory do zabawy, a okazuje się, że to wszystko zależy od stanu umysłu. A ponieważ jeśli nie zaglądam do lustra czuję się wciąż młodo, więc ruszam z pieskiem na łąkę pod lasem by z nim pohasać jak za dawnych młodych lat.
OdpowiedzUsuńHaha, oj Panie Stanisławie przypomniał mi Pan naszą przygodę z wambierzycką bazyliką :)
OdpowiedzUsuńMoja Kasia przeczytała w jakimś przewodniku, że Bazylika najładniej prezentuje się po zmroku, kiedy to "chmara robaczków świętojańskich" rozświetla całą fasadę bazyliki.
Bujając się po okolicy, nadrobiliśmy więc kilkadziesiąt kilometrów, żeby to zobaczyć. Wybaczy Pan, że zalinkuję to co zobaczyliśmy:
http://www.ruszajwdroge.pl/2013/01/wambierzyce-najpiekniej-podswietlona-bazylika.html
Koniecznie trzeba obejrzeć filmik z kultowej "iluminacji" - tego nie da się opisać słowami ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Maciej Marczewski
Kochany P. Macieju. Nie jest Pan jedynym, który dał się naciąć na rzekome wieczorne iluminacje. Pamietam, wracaliśmy z Polanicy-Zdrój późnym wieczorem, dotarliśmy pod Bazylikę, a tu nic. Pytamy miejscowych, czy może nie jest za wczesnie, a oni na to, że musiałby przyjechać co najmniej sam biskup, niżej biskupa nic sie nie zaświeci, tak są zaprogramowane. A przewodnicy mówią, co im ślina na język przyniesie, bo w Polsce wszystko wolno. Mamy przecież wolność słowa. Dziekuję bardzo za ten komentarz. Serdecznie pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńTo dobrze wiedzieć, że nie jesteśmy jedyni, którzy dali się na to nabrać :))))
UsuńBiskup ma zatem "chmarę robaczków świętojańskich", a nam maluczkim pozostaje latarka :D