dobrze się znaleźć w opiekuńczych ramionach |
W tą właśnie
niedzielę zaplanowałem sobie wycieczkę samochodem w góry nie
przewidując, że mogą mnie spotkać zaskakujące perturbacje.
To
jeszcze nie jest najbardziej pechowe zrządzenie losu – niedziela
13-tego. Gorzej byłoby, gdyby to był piątek 13-tego i jeszcze do
tego gdyby czarny kot nam przebiegł drogę. Wyrocznia głosi, że w
takiej sytuacji jest to fatalny omen. Lepiej wracać z drogi do domu
i uważać na siebie do końca tego pechowego dnia. W każdym
momencie może zdarzyć się coś złego, co nam wyraźnie dowiedzie
słuszności feralności tej daty i tego czarnego kota.
Dlatego
też w tę niedzielę byłem nadzwyczaj ostrożny przy wyjeździe z
garażu bezpośrednio na ulicę, przeżegnałem się trzy razy,
biorąc przykład ze świątobliwych, mundialowych piłkarzy
Brazylii, wzniosłem oczy w górę, w niebiosa i w tym momencie
zdałem sobie sprawę z tego, że znów zapomniałem wziąć ze sobą
słonecznych okularów. Nie, bez okularów nie pojadę, póki co
jest pochmurno, a tu nagle pechowo pojawi się słońce, buchnie mi
perfidną złocistością w oczy i oszołomi na tyle, że nie będę
w stanie dostrzec czarnego kota, a to przecież przestroga by nie
jechać dalej.
Byłem
nadzwyczaj ostrożny, z czego się cieszę, bo nie należę do
ryzykantów, którzy jak coś chcą osiągnąć, to stawiają
wszystko na jedną kartę. Zawsze starałem się podchodzić do życia
pragmatycznie, jeśli ktoś zarzucałby mi że jestem konformistą,
to przyjąłbym to z pobłażliwością, bo nie uważam konformizmu
za wadę, lecz zaletę. Ale to jest moje osobiste zdanie wynikające
z doświadczeń naszego życia politycznego. Nie mam zamiaru szukać
szczególnych przykładów, bo przed oczyma mi stoi najświeższy
obrazek z okienka TV na sobotnim kongresie PiS-owskim, gdzie
nieskazitelny orzeł prawicy, była sztandarowa ozdoba ZCHN , a potem
Samoobrony, mój ulubiony Rychu Czarnecki, mizdrzy się do wybitnego
krążownika szos, Jacka Kurskiego, który zdecydował się jak syn
marnotrawny rzucić ponownie w ramiona Jarosława. Okazuje się, że
wszystko jest w porządku, bo tylko krowa nie zmienia poglądów, a
politycy na ogół są pod każdym względem elastyczni, za wyjątkiem
jednego – przywiązania do koryta. To zwykle stanowi constans
.
Zdecydowałem
się wrócić do domu po okulary mając pełną świadomość, że to
przecież jest 13-tego. Wprawdzie nie jestem przesądny, ale jak to
mądrze mówią, strzeżonego Pan Bóg strzeże.
Na
szczęście okulary leżały na stole, na wszelki wypadek założyłem
je od razu na uszy i już miałem gnać do samochodu, ale dobra żona
powstrzymała mnie wskazując na sofę: Usiądź na chwilę. Broń
Boże byś teraz bez tego wyszedł z domu. To by się mogło źle
skończyć zwłaszcza, że mamy dzisiaj 13-tego.
Cóż
było robić, usiadłem. Po co mam się narażać na
niebezpieczeństwo. A po chwili wróciłem spokojnie do auta,
zapuściłem silnik i z wolna ruszyłem znaną mi jak własna kieszeń
ulicą Adolfa Warskiego. Ulica niczego sobie, tylko jej nazwa,
przywołująca postać warszawskiego komunisty, a ponadto jakby temu
nie było zadość, to jeszcze to imię – Adolfa. Aż człowieka
skręca.
Ulica
jest krótka, nie było powodów by dalej się skupiać na jej
patronie, gdy nagle przez moje różowe okulary dostrzegłem
przemykającą przez nią czworonożne stworzonko. Na Boga, toż to
nic innego tylko kot. Na szczęście, tak mi się na moment zdawało,
nie był to kot czarny, tylko rudy. Czy jednak dobrze to widziałem w
moich różowych okularach. Nie byłem pewien. Ogarnęły mnie
wątpliwości, czy on na pewno nie był czarny?
Na
wszelki wypadek zwolniłem jazdę i pobiegłem po rozum do głowy.
Trzeba sprawdzić jaki to był kot. Bez wahania nawróciłem samochód
i wolniutko jechałem z powrotem. Ale kota ani widu, ani słychu.
Znalazłem się pod domem, więc postanowiłem poradzić się żony.
Co robić w takiej sytuacji?
Moja
ślubna okazała się w sprawie kotów na naszej ulicy
wszystkowiedzącą. Zna dobrze koty sąsiadów, więc są wśród
nich dwa koty czarne, jeden żółty i jeden szaro-biały. Ten
którego widziałem mógł być żółty, ale mógł być czarny,
tylko w porannym świetle mógł się wydawać rudawy. Najlepszym
wyjściem jest dać sobie spokój z niedzielną wycieczką w góry,
zwłaszcza gdy to jest taka trefna niedziela 13-tego. Gdy się nic
nie stanie złego, to łatwo będzie o tej eskapadzie zapomnieć, ale
niechby coś się stało, sprawa jasna jak słońce, to przez tę
niedzielę i czarnego kota.
Czy
w takiej sytuacji warto ryzykować?
Oczywiście,
że nie. Zdałem sobie sprawę z tego, że jestem pragmatykiem. Jeśli
czegoś nie jestem pewien, to nie ryzykuję. W niedzielę 13-tego
wolę zostać w domu.
Rzecz jasna, że nie jestem przesądny jak wielu innych moich bliskich, ale w ten oto
sposób zyskałem pewność, że 13-tego nie należy nic ważnego
planować, bo to jest dzień feralny, czego dowodem ta przygoda.
I
dobrze się stało, Dzięki temu mogłem o tym wszystkim napisać, ku
przestrodze moich oddanych Czytelników.
OdpowiedzUsuńGdyby Pan pojechał to być może spotkał by Pan"ulubionego"R.Czarneckiego,ale mógł by Pan także wpaść na rozpędzonego pirata J.Kurskiego, a nie daj Boże spotkać teraz J.K.Mikke.
Świetny post,przywrócił mi uśmiech na twarzy po porannych"pechowych zrządzeniach losu".
Wczoraj nie zdążyłem zalać płyty betonowej pod warsztat,toteż dzisiaj(niedziela)ostro z samego rana wystartowałem z robotą.Wszystko przygotowane,zabieram się do rozcięcia pierwszego worka cementu nożem i....po zalewaniu płyty.Zamiast betonu lała się krew:(
Podobno w niedzielę Pan Bóg odpoczywał,ale czy aby na pewno?:)
Te wszystkie przypadkowe zdarzenia,które nas spotykają to MISTYCYZM-tak mówią tutaj:
"www.youtube.com/watch?v=DnEpTJkcg5A"
Zaproponowałem żonie wypad w okolice"buczka"nad Sierpnicą,ale była już umówiona z koleżanką
na popołudniowy wypad na Przeł.Jugowską.
Zostałem więc w domu i zacząłem rozwiązywać ciekawą teorię-"teorię pługa":)Tak,jest taka,a jaka skomplikowana.Einstein i Feynman"wyłożyli"by się.
To Równanie Życia i Śmierci A.Einsteina- E=mc2-nie jest tak skomplikowane i zawiłe:
"www.youtube.com/watch?v=M39nm-0ijdk"
"Nie można w 100% wykluczyć,że Polska wygra kiedyś Mistrzostwa Świata w piłce nożnej"
Tak twierdzi Bartosz Rdułtowski !:
"http://wiadomosci.onet.pl/prasa/jedna-z-najwiekszych-zagadek-ii-wojny-swiatowej-tajemnica-kompleksu-riese/leypr"
"droga.zut.edu.pl/Smiechu_warte/Nowy-04.jpg"
Dlaczego G.Wyborczej,TVP,Kościołowi nie podoba się Noc Kupały? Kto tak bardzo boi się lampionów?
Zagrożenie pożarem,śmieci,to nie tłumaczenie.A co się dzieje w listopadzie wokół cmentarzy-to są śmietniki.A na Sylwestra Rynek wrocławski i inne miasta,jak wyglądają?
W Chinach w samym Pekinie wypuszcza się milion lampionów i to nikomu nie przeszkadza.
Chińczycy okazują się być mądrzejszym narodem.
"www.youtube.com/watch?v=-m7Tru06MkI"
"Trzy rzeczy nie mogą zbyt długo uchować się w tajemnicy;słońce,księżyc i prawda"(Buddha)
Pozdrawiam:)
Ps.Żonę z koleżanką dopadła burza,wróciły przemoczone-mogłem wyjechać samochodem ale....:)
Jeszcze tego tylko brakowało, żeby w taki dzień z nie zagojoną raną wyjeżdżać samochodem.
OdpowiedzUsuńBurza, to nic strasznego dla dzielnych turystek, być może w ferworze rozmowy, nie zwróciły na nią uwagi. Ważne, że bliski mamu sercu Henryk, jest cały i znalazł czas, by przeczytać i skomentować mój niedzielny post. A lampiony będziemy wypuszczać tylko nie w Noc Kupały, a w Noc Świetojańską. Wtedy wszystko będzie jak Bóg przykazał. No nie? Pozdrawiam !
"poznajpolske.onet.pl/dolnoslaskie/zrujnowany-palac-w-goszczu-pod-twardogora-rezydencja-
OdpowiedzUsuńreichenbachow/nkzr8"
"www.darkroastedblend.com/2011/05/spectacular-cog-railways.html"
"www.youtube.com/watch?v=CJrYgTIvgUE"
Pozdrawiam:)