Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 21 czerwca 2011

Z wysokiej góry



W góry, w góry miły bracie, tam przygoda czeka na cię”… głosi znane hasło promujące górskie wycieczki.
Maj i czerwiec w naszych górach, to najlepszy moment zobaczenia przyrody górskiej w chwili jej odradzania się, powrotu do intensywnego życia. Taka okazja może powtórzyć się dopiero za rok. Tylko na wiosnę zieleń drzew  jest najzieleńsza, a kwitnące pęki krzewów mają niepowtarzalny woń i powab. Tylko wtedy czujemy dławiący nozdrza zapach wiosny, a  przejrzyste powietrze pozwala dostrzec uroki krajobrazów i położenia górskiego w najczystszej formie. Wielu z nas to wszystko wie i czuje, ale ciężko się zmobilizować i zebrać rodzinę na wycieczkę w góry. A w najbliższym otoczeniu leży skarb nieprzebrany. Wciąż jeszcze za mało znamy i  nie doceniamy walorów przyrodniczych i krajobrazowych regionu wałbrzyskiego. Kiedy decydujemy się na weekendową wycieczkę w góry, nasz wybór jest zwykle ten sam – Szklarska Poręba, Karpacz, ewentualnie Góry Stołowe plus uzdrowiska Kotliny Kłodzkiej, Polanica, Duszniki, Kudowa.
Pytam się kto z Państwa był na Ruprechtickim Spicaku ? Widzę jak podnosi się las rąk, ale tylko w Mieroszowie i Głuszycy, skąd najbliżej w Góry Suche. Blisko jest też z „Andrzejówki”, a właśnie to schronisko powinno być najczęstszym celem wyjazdów sobotnio-niedzielnych Wałbrzyszan. Można tu pozostawić samochód i pieszo wyruszyć na Waligórę, a potem nieco dalej na Spicaka przecież to naprawdę jest bliziutko. Około dwugodzinny spacer dostarczy nam mnóstwo wrażeń estetycznych i emocjonalnych.
Waligóra, to najwyższy szczyt Gór Kamiennych, liczący 936 . Dobrze widoczny ze wszystkich stron  wyrasta w postaci stromego stożka z wydłużonym spadającym w dół grzbietem. Sąsiaduje bezpośrednio z czeskim Szpiczakiem (880 m.), na którym nasi sąsiedzi postawili wieżę widokową, cel licznych wycieczek pieszych, zarówno czeskich jak i polskich.
Już w XIX w. Waligóra zdobył sobie duży rozgłos jako punkt docelowy licznych wycieczek, był wtedy odsłonięty i stanowił znakomity punkt widokowy na całą okolicę. W okresie międzywojennym istniał na wschodnim zboczu, 10 minut od szczytu, domek myśliwski, szumnie zwany zameczkiem. Być może stąd się wzięły błędne informacje w niektórych polskich przewodnikach, podające jakoby na Waligórze były ruiny dawnego zamku. Po 1945 roku stała tam na zarośniętym już wówczas szczycie wieża triangulacyjna, służąca jako widokowa. Później uległa zniszczeniu i została rozebrana. To przykre, że nie ma kto takiej wieży postawić, bo Waligórą nie interesuje się zarówno gmina Głuszyca, w granicach administracyjnych której leży, jak również dużo większy Wałbrzych, dla którego Waligóra powinien być tak samo ważny jak Chełmiec, Borowa czy Trójgarb, a „Andrzejówka” winna być oczkiem w głowie wszelkich powiatowych i miejskich programów turystycznych.
Panorama z wieży widokowej na Spicaku może zachwycić najbardziej odpornych na piękno przyrody i krajobrazów. Najlepiej widać stąd Mieroszów i Głuszycę, nieco gorzej Bromowskie Stieny i pochowane w gąszczu drzew zabudowania czeskich wsi. Przy okazji warto się pokłonić naszym czeskim pobratymcom, od których powinniśmy się uczyć jak można najprostszym sposobem wznosić takie wieże widokowe w najciekawszych miejscach górskich. Czesi wykorzystali inwestorów telefonii komórkowej przy okazji stawiania masztów. Zgoda na maszt była wydawana pod warunkiem zbudowania wieży. W ten sposób udało się wieżami widokowymi wypełnić najciekawsze wierzchołki gór.
Amatorom wycieczek samochodowych proponuję jako punkt docelowy „Andrzejówkę”, bo w drodze powrotnej można tu w schronisku odpocząć i skorzystać z bufetu. Ale takie możliwości są też w innych miejscach startowych, np. w głuszyckiej wsi Łomnica. Jeśli podjedziemy samochodem pod domek myśliwski w Ustroniu, zwanym też Radosna, na Spicaka mamy niecałą godzinkę spaceru. A z powrotem można zatrzymać się albo w nowo otwartym pensjonacie „Dziupla” tuż obok ronda (gdzie spotkać się możemy z prawdziwie staropolską gościnnością), albo w zawieszonej  na zboczu Słodnej obok wyciągu narciarskiego, całej w drewnie, nowo zbudowanej „Łomnickiej Chacie”, albo też w osławionym Łowisku Pstrąga” przy wyjeździe ze wsi Łomnica do Głuszycy. W Łomnicy wiele się zmieniło na lepsze. Już nie jest tak jak dawniej w PRL-u, kiedy jedyną atrakcją wsi letniskowej było jej urzekające otoczenie lasów i gór. Łomnica, szczególnie w  części górnej jest rzeczywiście miejscem niezwykle urokliwym, a teraz dochodzą do tego nowo zbudowane lub wyremontowane domki letniskowe, gospodarstwa agroturystyczne i lokale gastronomiczne

4 komentarze:

  1. Staszku!Posiadasz bardzo dużą wiedzę o Ziemi Walbrzyskiej w szczególnie o Gluszycy,Jedlinie,Boguszowie i innych miejscowościach pow.walbrzyskiego.Czytam te Twoje historyczne szkice z wiekim zainteresowaniem są b.ciekawe.Dzięki Twoim opracowaniom mija wiedza o tamtyu regionie stalaje się pelniejsza.Natomiast na temat religii porozmawiamy jak się spotkamy.Bronek

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam takie miejsce, gdzie dobrze byłoby się spotkać, a mianowicie - po drodze do opactwa Cystersów w Krzeszowie jest zabytkowy kamień pokutny. To może być miejsce,które ułatwi Ci egzekucję kary za moje grzechy. Nic innego nie wchodzi w rachubę, bo ani Ty nie dopuścisz się czynu niecnego, by przyjechać do mnie, ani ja nie mogę tego zrobić, by nie skalać Twojego gniazda.
    Pozostaje jeszcze jedno dyskretne rozwiązanie, potraktować moje pisanie z odrobiną humoru i dowcipu. I o to proszę ! Stan.

    OdpowiedzUsuń
  3. Staszku!Nie pozostaje mi nic innego tylko wyrazić uznanie dla Twojego bloga.Jest to zarówno kunszt pisarski jak również wiedza historyczno-przyrodnicza/wszak jesteś wyksztalconym humanistą/.W tym miejscu muszę wspomnieć,że przecież byleś p r y m u s e m na historii rocznik .... na Uniwersytecie we Wroclawiu. A odnośnie "oberży" w Jedlinie to informuję,że jak będziemy w tamtej okolicy z naszą wnuczką to nie omieszkamy sprawdzić czy "jadlo" jest zjadliwe.A jak będzie dobre to wlaścicielom przekażemy info.kto nas tam skierowal.Ponadto chcę Cię poinformować,że dzień zaczynam o Twojego blogu.W ten sposóbpowiększam swoją wiedzę o Twoim regionie.Gratuluję i życzę dalszych ciekawych opracowań.Pozdrawiam Bronek

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za ten wpis tak dla mnie ważny. I chodzi nie o komplementy od mojego serdecznego przyjaciela, ale o to, że dzień zaczynasz od mojego blogu, to dla mnie największa pociecha. A gdybyś trafił do "Oberży PRL-u" w Jedlince, nie zapomnij zapytać o mój adres. Jestem pewien, że Ci wytłumaczą jak do mnie dojechać. Twoje pojawienie się, to byłby kolejny cud, tym razem III Rzeczpospolitej, a ja w podzięce z workiem pokutnym jestem gotów pielgrzymować w każde miejsce święte, które tylko wskażesz. Od dziś pisząc kolejne posty, zacznę od słów modlitwy - "i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Amen!" Serdeczne uściski ! Stan.

    OdpowiedzUsuń