Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

środa, 5 lutego 2014

Zamiast zapłaty opłaty wpłata kwoty tytułem opłaty


wieża nie do zdobycia


Powracam jeszcze do tematu z ostatniego postu, bowiem mój stały komentator WRC podrzucił mi adres ciekawego artykułu na stronie internetowej „wyborcza. biz”.

Od kilku tygodni w ramach prowadzonej akcji "Polska czyta umowy" przeglądane są urzędnicze knoty przesyłane przez czytelników.  Czytelnicy dzielą się z redakcją ciekawymi zapisami w umowach, narzekając na urzędniczy bełkot.

  Oto jeden z ciekawszych przykładów "czarnego humoru umów".
Czytelniczka z Krakowa przesłała pismo, jakie dostała z Urzędu Miasta. Wyjaśnia ono (ale czy to najlepsze określenie?) zasady dokonywania opłat za wywóz odpadów komunalnych:




Podmiot wpłacający (zwany posłańcem czy wyręczycielem) działa w tym przypadku jako podmiot umocowany do zapłaty zobowiązanego (w sensie technicznym). Podmiot ten nie dokonuje wówczas zapłaty opłaty, lecz wpłaty kwoty tytułem opłaty. Zapłata kwoty opłaty ma w tym przypadku wyłącznie wymiar techniczny".

A dalej czytam na stronie internetowej :

„Mamy jednak i głos z drugiej strony "barykady". Napisała do nas pani Katarzyna, która pracuje w urzędzie i przyznaje, że próby przygotowywania urzędowych pism zgodnie z zasadami zdrowego rozsądku i poprawnej polszczyzny spełzają na niczym. Przełożeni wymagają patosu, archaizmów i skomplikowanych struktur składniowych”.

Przełożeni wymagają języka urzędniczego, zapominając o tym, że został on stworzony tylko przez urzędników i dla urzędników, a nie dla prostego człowieka. Podobnie jest, gdy mamy do czynienia z językiem bankowym. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa podejrzewać, że język ten został stworzony po to, by przeciętny klient bankowy nie był w stanie się do reszty zorientować ile faktycznie będzie go kosztowała usługa bankowa i jakie czyhają na niego „haczyki”. Dotyczy to zresztą wielu innych umów, także tych z telekomunikacją lub innymi świadczeniodawcami usług w gospodarstwie domowym.
Wciąż rodzi się więc pytanie, czy w naszym kraju istnieje siła, które jest w stanie wyeliminować te perfidne praktyki urzędnicze z naszego codziennego życia ?


3 komentarze:

  1. Myślę,że wystarczającą odpowiedzią na Pana pytanie będzie odpowiedź prof.Witolda Kieżunia.
    Warto jednak zapoznać się jaką wyboistą drogą potoczyło się życie prof.Witolda Kieżunia.
    "ahm.1944.pl/Witold_Kiezun?lang=en"
    Krótkie wywiady z Profesorem,w których omawia sytuację w Polsce prostymi,mądrymi słowami:
    "www.youtube.com/watch?v=dHMcA0Ed-TU"
    "www.youtube.com/watch?v=zDHGO4eB7Lc
    Polecam książkę Profesora"Patologia transformacji",tutaj kilka tematów omawia prof.W.Kieżun:
    "www.youtube.com/watch?v=lKUL8mV2KHM"
    "www.youtube.com/watch?v=xk32Xlkj0AA"
    "www.youtube.com/watch?v=XXlEpEJQ5ek"
    Tą wypowiedź Profesora zostawiam na sam koniec dla wszystkich zaglądających na bloga Pana Stanisława:
    "wmeritum.pl/prof-kiezun-umieram-nie-w-tej-polsce-o-ktora-walczylem"

    "DUM SPIRO,SPERO"
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps.Przepraszam za błędnie wpisane nazwisko prof.Witolda Kieżuna.

      Usuń
  2. Niestety, wydaje się, że profesor ma we wszystkim rację, ale są to opinie i wnioski bardzo dołujące.
    Coraz trudniej myśleć z optymizmem o naszej Rzeczpospolitej. Dziękuję za komentarz.

    OdpowiedzUsuń