Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 28 grudnia 2013

Nowy Rok bieży ...




Nowy Rok bieży... i jak co roku wzbudza nowe nadzieje. Co by nie powiedzieć, to w tym przypadku nie możemy się obronić przed zarzutem łatwowierności. Nie pozwalają nam zresztą spadające na nas jak krople dżdżu z nieba pełne serdeczności i spontaniczności optymistyczne życzenia. Szczęśliwego Nowego Roku słychać ze wszech stron. Dochodzą do tego wierszowane laurki: W Nowym Roku, niech się świat rozściela wokół ! Do siego roku, byś szybował w nim jak sokół ! Ten rok niech Ci się zdarzy rokiem luminarzy ! Krocz spokojnie w Nowym Roku do sukcesu, krok po kroku !

W sukurs noworocznym powinszowaniom idą obiecujące hasła reklamowe: W Nowym Roku unikniemy tłoku, wołają do nas kolejarze. W Nowym Roku kupujemy w marketach od świtu do zmroku - zapewniają świetlne iluminacje supermarketów. Nowy Rok z Parnasem, to po prostu skok na kasę – zachęca odważnie bank kredytowy. W Nowym Roku, nowe czasy, - w Mac Donaldzie zjesz frykasy! Przed Tobą rok nowy, to rok luksusowy, łut szczęścia Cię spotka. Zagraj w toto-lotka ! 

To oczywiście tylko drobne preludium do tego co nas czeka tuż po 1 stycznia nowego 2014 roku. Co najmniej przez dwa tygodnie we wszystkich mediach będziemy pompowani newsami związanymi z Nowym Rokiem. Do tego to rok parzysty, a więc musi być pełen czułości i pocieszenia jakie towarzyszy młodym parom.

Cieszymy się więc Nowym Rokiem, obiecujemy sobie powitać go z należytym szacunkiem, a nawet entuzjazmem, zgodnie z powszechnie przyjętą tradycją. Jest nią oczywiście Noc Sylwestrowa. Już od wielu dni spędza nam ona sen z oczu. Po pierwsze, gdzie, po drugie z kim, po trzecie w jakiej kreacji. Co innego - bal sylwestrowy, co innego – prywatka, a jeszcze co innego - sylwester domowy.
Nie mówię o innych pomysłach na Sylwestra. O nich dowiemy się z naszych środków przekazu. Media czyhają na wszelkiego rodzaju ekstrawagancje.

A po Sylwestrze będzie tak, jak w poniższym epigramacie:

Wracamy z Sylwestra
na ulicach dnieje,
w uszach gra orkiestra,
cały świat się śmieje !



W domu czeka łóżko
i wygodne spanie,
tak się kończy duszko
to nocne hasanie.


Nowy rok zagościł,
a w głowie coś pęka,
z nadmiaru radości
opadła nam szczęka …


Niestety, takie są nieuchronne prawa egzystencjalne, za każdą przyjemność trzeba ponosić konsekwencje. Im więcej szampana i balowania w noc sylwestrową, tym ciężej dojść do siebie pierwszego dnia Nowego Roku.
Ale nawet pełna świadomość skutków sylwestrowego biesiadowania nie powstrzyma nas, by w dobrym nastroju z lampką szampana powitać Nowy Rok i złożyć sobie szczególnie serdecznie życzenia noworoczne.
Czynię to również z należną atencją wobec Czytelników mojego blogu, czując już na czole aurę zbliżającej się Nocy Sylwestrowej i niezwykłej godziny zerowej z 31 grudnia 2013 na 2014 więc dołączam poniższe życzenia jak przystało wierszem:


Lekkości, uroku
w Nowym Roku!
Niech się dobrze dzieje,
bo nam dowcip zaśniedzieje,
bez zabawy więdnie dusza,
zmieniasz się w kaktusa.



Niech więc uśmiech nas ogarnia
jak morska latarnia.
Los nas wprawdzie nie rozczula,
wciąż „zgaduj zgadula”,
choć nie wiemy co przed nami,
żyjmy marzeniami !



Wszystkiego miłego w Nowym Roku !



środa, 18 grudnia 2013

Świąteczne życzenia




Niech się spełni staropolska, świąteczna tradycja.

Wszystkim moim Czytelnikom, bliskim, bo ze zrozumiałych względów nie wybieram się już na kolędę i dalekim, bo choć rozsiani po różnych kontynentach, to świat teraz dzięki internetowi stał się całkiem bliski, tak więc wszystkim bliskim bo bliskim i dalekim bo bliskim, wszystkim moim komentatorom, którym zawdzięczam to, że jeszcze nie zawiesiłem „pióra” na kołku, wszystkim osobom, którym ziemia wałbrzyska jest bliska i kochana - z okazji przecudownych Świąt Bożego Narodzenia - składam jak najserdeczniejsze życzenia wzruszających chwil w czasie Wigilijnej Wieczerzy, przy choince, przy szopce betlejemskiej, przy swoich najbliższych Niech te święta dodadzą sił i pozwolą odnaleźć piękno rozścielające się wokół nas, tak jak biały obrus z opłatkiem na świątecznym stole. By zaś było zaiste uroczyście, posłużę się słowami wieszcza:




Pusty rynek. Nad dachami
Gwiazda. Świeci każdy dom.
W zamyśleniu, uliczkami,
Idę, tuląc świętość świąt.

Wielobarwne w oknach błyski
I zabawek kusi czar.
Radość dzieci, śpiew kołyski,
Trwa kruchego szczęścia dar.

Więc opuszczam mury miasta,
Idę polom białym rad.
Zachwyt w drżeniu świętym wzrasta:
Jak jest wielki cichy świat!

Gwiazdy niby łyżwy krzeszą
Śnieżne iskry, cudów blask.
Kolęd dźwięki niech cię wskrzeszą —
Czasie pełen Bożych łask! 


 
Joseph von Eichendorff

 

Wesołych Świąt !

.








sobota, 14 grudnia 2013

Tegoroczne święta


Pomyślałem o świętach. Czuję ich oddech. Nic dziwnego, święta tuż, tuż. Jak co roku te same, a jednak inne. I to także stanowi ich urok. W tym roku będzie można poświętować tak, jak za dawnych dobrych czasów. Jeśli udało się odrobić wcześniej parę dni przed i poświątecznych, oddzielających kolejne dni wolne od pracy, to mamy od 20 grudnia wolne aż do nowego roku. Dwa tygodnie ferii świątecznych, jak w szkole. Szczególna okazja dla miłośników białego szaleństwa. Wprawdzie śnieżna zima nam nie grozi na Boże Narodzenie i Nowy Rok (tak zapowiadają meteorolodzy), ale w górach to co innego. Tam już jest śnieg i jest ruch w ośrodkach narciarskich, a przygotowania do świąt w pełnej gali.

Spróbujmy się przyjrzeć naszym świętom oczami statystyków OBOP -u, a jest to dość interesujące.

Największy ciężar obowiązków związanych z przygotowaniami do świąt spada na kobiety. W 89% gospodarstw domowych to one sprzątają, w 81% gotują, w 76% robią zakupy, w 73 kupują prezenty, w 66% dekorują dom.
Mężczyźni zaś najczęściej angażują się w zakupy i kupowanie prezentów, ale dotyczy to ponad 50% gospodarstw domowych. Tyle samo zajmuje się sprzątaniem domu, strojeniem choinki. W gotowaniu, pieczeniu ciasta i sporządzaniu posiłków udział mężczyzn jest szacowany na 24%.
Dzieci najczęściej dekorują dom, ubierają choinkę (w 30% gospodarstw domowych). W 24% gospodarstw dzieci sprzątają, w 17% robią zakupy (taki sam wynik dla kupowania prezentów). W 15% leniuchują, a w 14% gotują.
Z badania wynika, że dla większości Polaków (75%) święta Bożego Narodzenia to czas spotkań z rodziną, a dla 61% wydarzenie religijne. Dla 40% badanych jest to czas wolny i odpoczynek; tyle samo badanych (40%) odpowiedziało, że to czas jedzenia dobrych potraw. To powrót do dzieciństwa - odpowiedziało 22% ankietowanych. Polacy nie wyobrażają sobie świąt bez choinki (67%), rodzinnej kolacji wigilijnej (65%) i dzielenia się opłatkiem (61%).
Do sześciu najważniejszych potraw wigilijnych zaliczyli karpia (82%), pierogi (62%), barszcz z uszkami (68%). Kolejne miejsce w rankingu zajęły: kapusta z grochem i grzybami (44%), śledź (38%) i kompot z suszu (33%). Do wigilijnego stołu zasiądzie w Polsce średnio siedem osób.
Większość Polaków (65%) święta spędza całkowicie w domu, 26% częściowo poza domem, a 9% całkowicie poza domem. 98% badanych spędza święta z rodziną, z przyjaciółmi – 8%, samotnie - 1 proc. ankietowanych.
Większość badanych życzenia złoży osobiście (81%), telefonicznie – 52%, sms-em 24%, a w tradycyjnym liście lub wysyłając kartkę pocztową – 24% badanych. Na portalach społecznościowych zrobi to 8%, e-mailem 7%.
Na prezent Polacy najczęściej wybiorą perfumy lub kosmetyki (40%), słodycze (26%) oraz ubrania lub obuwie (26%). Na kolejnych miejscach znalazły się zabawki (20%), książki i e-booki (12%), zegarki i biżuteria (9%), gry komputerowe i konsole (8%). 7%badanych wręczy w prezencie gotówkę, tyle samo - alkohol. 6 proc. kupi coś do wyposażenia domu.
Średnio Polacy wydadzą na święta 121 euro; Norwegowie 570 euro; Włosi 287 euro; Brytyjczycy 270 euro, Francuzi 216 euro.
Wnioski nasuwają się same. Mimo, że drzwiami i oknami wdziera się do Polski zachodnia nowoczesność, jesteśmy wciąż jeszcze dość konserwatywni, a ujmując rzecz optymistycznie – wciąż wierni staropolskim tradycjom świętowania. Nie ma mowy o idei gender, której tak się wystraszyli nasi hierarchowie. Nie wyklucza ona wiodącej roli kobiety w gospodarstwie domowym, kładąc nacisk na równomierny podział obowiązków pomiędzy kobietą i mężczyzną, co mieści się w dobrze pojętej równości płci.
Jeśli chodzi o wydatki świąteczne nie jesteśmy przesadnie rozrzutni. Daleko nam do Norwegów, znacznie bliżej do Francuzów, Brytyjczyków, Włochów, choć wydają oni na święta dwa razy więcej niż Polacy. Myślę, że wcale to nie znaczy, iż święta u nas są mniej satysfakcjonujące i radosne. Są na pewno znacznie bardziej religijne. OBOP nie poczynił takich badań choć budzi zdziwienie, iż tylko 61% badanych wskazało, że święta to dla nich wydarzenie religijne dużej wagi.
Tegoroczne święta nie różnią się pod tym względem wiele od ubiegłorocznych. Nawet pogoda nas nie zaskakuje czymś nadzwyczajnym. Ale różnice są widoczne w dbałości o rzucający się w oczy wystrój świąteczny newralgicznych części miast. W Wałbrzychu było rojno i strojno na jarmarkach świątecznych w Książu i na rynku, zaś sam rynek i wiodące do niego ulice zabłysnęły nowymi iluminacjami. Coś się dzieje dobrego w Wałbrzychu, miasto dojrzewa i pięknieje jak młoda dziewczyna na wydaniu. Na jarmark świąteczny zaprasza też Jedlina-Zdrój. Uczestniczący w nim goście zaraz po zmroku mogą oczy nacieszyć rozmaitością świetlnych dekoracji, z których Jedlina słynie w całej Polsce. Iluminacje świąteczne są także domeną Świebodzic. W tym roku szczególnie urzekające, bo centrum miasta odnowiło swą szatę elewacyjną i architektoniczną, a dworzec kolejowy odzyskał utracone piękno. Podobną ścieżką podążają pozostałe miasta i gminy ziemi wałbrzyskiej i na całym Dolnym Śląsku. Każdy rok przynosi coś nowego.
I właśnie do bliższego poznania tych zmian, do wykorzystania niepowtarzalnej okazji przeniesienia się w ułudny świat świątecznych iluminacji gorąco zachęcam moich Czytelników. Warto wybrać się z całą rodziną wieczorem na taką wycieczkę, odwiedzić samochodem najbliższe okolice, ale w każdym miejscu trzeba się zatrzymać na pieszy spacer, bo tylko w ten sposób można  to wszystko dobrze zobaczyć i poczuć na własnej skórze niewysłowiony urok świąt Bożego Narodzenia.

Fot. Robert Janusz


środa, 11 grudnia 2013

Pójdźmy wszyscy do stajenki





Czy ktoś z nas ma jakiekolwiek wątpliwości, gdzie się faktycznie urodziło Dzieciątko Jezus? Chyba nikt. Wszyscy wiemy, że miało to miejsce w stajence betlejemskiej. Znamy tę stajenkę z kolorowych kartek świątecznych i z urządzanych w kościołach sugestywnych szopek. Jest tam w centralnym miejscu maleńki Jezusek z lekka okryty białym płótnem w żłobie na sianku położony, obok pochylona nad nim jego matka Maryja, dalej z tyłu stojący Józef, no i niezbędne atrybuty - zwierzęta stajenne - wół, osiołek, owieczki, często też pasterze, a z tyłu w tle Aniołowie. Bywa też, że w stajence są już przybyli z daleka w barwnych szatach Trzej Królowie Monarchowie.
Znamy też szopkę betlejemską z naszych nastrojowych kolęd i ustnych przekazów księży, poczynając od lekcji religii, a na uroczystych kazaniach kończąc.
Okazuje się jednak, że z faktycznym miejscem narodzenia Chrystusa mamy sporo niejasności.

Według Ewangelii Zbawiciel przyszedł na świat w Betlejem i właśnie w murach miasta pasterze zgodnie z wezwaniem Anioła mieli szukać „niemowlęcia owiniętego w pieluszki i leżącego w żłobie” (Ewang. Św. Łukasza). Rozszerzająca się wersja o narodzinach Jezusa w ubogiej stajence poza murami miasta nie jest zgodna z logiką i znajomością realiów historycznych, tak samo, jak to, że był to drewniany żłobek, jaki zwykle oglądamy na obrazkach lub widzimy w szopkach? Jak można sądzić z historii takim żłobem było najpewniej wykute w ścianie jaskini miejsce przeznaczone do rzucania bydłu karmy. Najczęściej zaś jaskinia stanowiła wówczas w wielu domach mieszkalnych ich część, bo były to domy parterowe, w których na noc znajdowały też schronienie zwierzęta domowe.
Józef i Maryja przybyli tu z Nazaretu w związku ze spisem ludności. Józef najprawdopodobniej wywodził się z Betlejem więc podlegał spisowi w tym mieście. Trudno wyjaśnić, dlaczego zdecydowano się na pieszą wędrówkę z Nazaretu do Betlejem akurat w tym momencie, kiedy Maryja spodziewała się dziecka. Obydwoje przybyli tu wraz z dobytkiem, najprawdopodobniej z objuczonym osłem i zamiarem pozostania  na dłużej. Józef pukał do drzwi, prosząc o gościnę, ale nie znalazł miejsca w gospodzie. Powodem mogło być to, że miasteczko było przepełnione ludźmi, którzy przybyli tu dla spisu, a Maryja nie chciała nocować w izbie wypełnionej nieznajomymi, bo spodziewała się rozwiązania. Trudno przypuszczać, że przed Józefem i Maryją zatrzaśnięto drzwi, bowiem gościnność na Wschodzie była rzeczą świętą, a Józef mógł mieć w Betlejem członków rodziny. Warto wiedzieć, że słowo „gospoda” nie oznacza w tym przypadku czegoś w rodzaju karczmy, hoteliku lub domu noclegowego. Tak nazwano wówczas miejsce otoczone murem, w części zadaszone, gdzie pod dachem nocowali ludzie, a zwierzęta stały obok pod gołym niebem. A jeśli zabrakło miejsca w gospodzie, domownicy lub przybysze nocowali razem ze zwierzętami. Jest rzeczą zrozumiałą, że miejsce wypełnione gośćmi nie było do przyjęcia dla Maryi w jej stanie brzemiennym. Potrzebowała cichego kącika, gdzie mogłaby urodzić. Toteż szukali go z Józefem i w końcu znaleźli miejsce odosobnione, niestety, niezbyt komfortowe. Nie ma tu jednak mowy o tym, iż nie otwarto im drzwi lub też wyrzucono z gospody., bo byli zbyt biedni.
Gdzie więc Maryja urodziła Boże Dziecię: w domu, jaskini, szopie, oborze ? Ewangelista Łukasz podaje, iż „porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie”. Można sądzić, że po prostu Maryja znalazła ciche miejsce w części domu, w którym na noc przymykano zwierzęta, a gdy powiła dzieciątko, położyła je tam, gdzie był żłób wykuty w skale.
Jednak Chrystus urodził się w samym Betlejem, a nie poza miastem, w jakiejś jaskini na polu pasterskim.
Pierwszą wizytę ubogiemu Dzieciątku w Betlejem, jak głosi tradycja religijna, złożyli równie biedni pasterze, którym anioł obwieścił tejże nocy narodzenie się Mesjasza.
Nie będę rozwijał tej kwestii, skąd się wziął wśród pasterzy anioł i dlaczego właśnie oni, a w dalszej kolejności Trzej Mędrcy byli tymi, którzy jako pierwsi oddali cześć Nowonarodzonemu, bo są to sprawy mieszczące się w sferze bardziej metafizycznej niż historycznej, realnej. W ogóle Boże Narodzenie obrosło legendą, tak że dziś trudno oddzielić prawdę od fikcji. Wiadomo, że Ewangeliści pisali o tym fakcie bardzo powściągliwie, pozostawiając wiele znaków zapytania.
Czy Rodzina Święta pozostała przez dłuższy czas w tym prymitywnym miejscu, gdzie Dzieciątko przyszło na świat ? Na pewno nie. Józef na drugi dzień zrobił wszystko, by przenieść je do zadaszonej części gospody. W każdym razie, gdy przybyli Mędrcy, zastali Rodzinę Świętą w „domu”, a nie w jakiejś walącej się szopie czy jaskini.
Skąd więc się wzięła stajenka betlejemska ? Możemy to sobie łatwo wyjaśnić, bo jest klasycznym przykładem jak rodzą się różnego rodzaju mity. To po prostu wytwór ludzkiej fantazji. Nie należy odnosić się  do tego negatywnie, wręcz odwrotnie - pozytywnie, gdyż służy  dobremu celowi. Czyni misterium narodzin Jezusa Chrystusa bliższym naszej duszy i sercu..
Stajenka wiejska jest bardziej swojska, niż orientalna grota wykuta w skale, a ponieważ szopka zadomowiła się mocno w naszej tradycji świątecznej nie ma powodów by tym się przejmować.
O historii związanej z narodzeniem Jezusa znajdziemy wiele innych szczególów w  interesującej „Książce Bożonarodzeniowej” wydanej przez Kolonię Limited w 1993 roku we Wrocławiu. Myślę, że warto w okresie świątecznym pogłębiać naszą wiedzę o istocie i nieprzemijających wartościach tradycji Bożego Narodzenia.


niedziela, 8 grudnia 2013

Czas na kolędę



Grudzień to dla nas czas świętowania. Zaczyna się od górniczej Barbórki, w dwa dni potem mamy Św. Mikołaja, a dalej już jest z górki, bo przecież rodzinne święta Bożego Narodzenia musimy wyprzedzić podzieleniem się wigilijnym opłatkiem w pracy, w gronie przyjaciół i bliskich, na wieczerzach wigilijnych organizowanych przed świętami przez różne stowarzyszenia. Musimy też poświęcić trochę czasu na zakupy przedświąteczne, by było czym ustroić choinkę i by pod nią znalazły się prezenty gwiazdkowe dla wszystkich domowników. Oczywiście wszystko to stanowi preludium do wielkiego świętowania Bożego Narodzenia, a zaraz po nim Nowego Roku. Nawet dobrze się nie rozejrzymy i już jesteśmy o rok starsi.
Obecnie skutkiem europejskiego rozkwitu handlu i usług świętujemy nieomal non stop poczynając od 1 grudnia, bo zachęcają nas do tego oszałamiające rozmaitością barw i świateł odświętnie przystrojone supermarkety. To zupełnie inny świat, jeszcze tak niedawno niewyobrażalny. To także nowa tradycja, prawdziwy zalew świątecznych ozdób, stroików, iluminacji. Odwiedzamy markety wielokrotnie, by nacieszyć oczy i bezwiednie poddać się nastrojowi zbliżających się świąt.
Niestety, nie mamy czasu by myśleć o tym, skąd to się wszystko wzięło, gdzie tkwią korzenie tradycji tak pięknego świętowania Bożego Narodzenia i Nowego Roku? I co spowodowało, że uroczystości religijne wzbogacone zostały rozmaitością obrzędowości świeckiej, takiej jak wieczerza wigilijna, choinka, kolędy i kolędowanie, a potem bale sylwestrowe i powitanie szampanem Nowego Roku A ja sądzę, że warto o tym podumać, bo jest to kawałek niezwykle barwnej i ciekawej historii. Spróbuję więc parę ciekawostek z przeszłości przed Państwem odsłonić.
Jak to najczęściej bywa w naszej historii grudniowa tradycja świąteczna zrodziła się w starożytnym Rzymie. Tam obchodzono hucznie i wesoło festum Calendarum, a Nowy Rok w wiekach średnich zaczynał się 24 grudnia. Wiele ludów europejskich przyjęło łacińską nazwą calendae i obyczaj wręczania sobie noworocznych darów. W Polsce i na Rusi początkową nazwę święta Kolady zastąpiono wywodzącymi się ze słowiańszczyzny „Godami”. Po przyjęciu chrześcijaństwa przez Mieszka I noworoczne święto Godów zostało wzbogacone obchodami Bożego Narodzenia, a dla uczczenia rocznicy urodzin Dzieciątka Jezus duchowni układali melodyjne i pobożne pastorałki, zwane później kolędami. Każda uroczysta biesiada nazywała się godami, a każdy jej uczestnik gościem. W Polsce, gdy przyszły Gody, nie było końca najrozmaitszym zabawom, powinszowaniom, podarkom, przebieraniu się za żydów, cyganów, niedźwiedzi, kozy, tury, chodzeniu po domach z życzeniami i śpiewem kolęd. Od Bożego Narodzenia do Trzech Króli świętowano każdego wieczoru, chodzono z szopką, z gwiazdą, z Turoniem, odstawiano jasełka przypominające sceny z podań Pisma Świętego z Herodem, Diabłem, Śmiercią i stajenką betlejemską.
Najpopularniejsza z kolęd „W żłobie leży, któż pobieży” grana i śpiewana na nutę poloneza uświetniała uroczystości świąteczne na dworze królów polskich w XVII wieku. O kolędzie polskiej pisał Stanisław Tarnowski, że nie jest typową pieśnią religijną, ale ma często charakter świecki, humorystyczny i tylko przez nadgorliwość organisty bywa grywana w kościołach. Kolędy w najprostszych słowach opowiadają, co „Anioł pasterzom mówił” lub pytają „Któż pobieży kolędować małemu?”. Największym ich atutem jest prostota i poufałość naiwna, z jaką mówi się o narodzeniu Pana Jezusa i jego Matce, z jaką lekkością nasz świat sielski i anielski przenosi się w odlegle wieki i kraje. Ten koloryt lokalny polski nadany scenom betlejemskim, a także łatwa, wpadająca w ucho melodia, to jest cały urok i wdzięk świątecznego kolędowania. Ci pasterze zbudzeni przez aniołów i śpieszący do stajenki, to są polskie parobki, a szopa jest taka sama jak każda stajnia przy wiejskiej zagrodzie. Wiele kolęd robi takie wrażenie jak szopka, gdzie w głębi stoi wprawdzie żłobek z dzieciątkiem i Najświętszą Panną, a obok niej świętym Józefem, ale przed stajenką gromadzą się pasterze i rozmawiają w najprostszy sposób o tym cudzie, którego są świadkami. Narodzenie jest tłem, a obrazem jest polska wieś ze wszystkim co do niej należy, jest więc i mróz grudniowy, i kożuchy, i buty filcowe, i czapy, i różne domowe sprzęty i zapasy. Człowiek ubogi i prosty, znający okoliczności narodzenia Pana Jezusa z kościelnej ambony, czuje instynktem, że to jego święto poprzez bliskość ubóstwa nowo narodzonego Syna Bożego z jego dolą.

Trudno oznaczyć czas, w którym pieśni bożonarodzeniowe uznano kolędami, stało się to jednak późno, chyba w XIX wieku. Wcześniej zwano je inaczej, rotułami, kantykami, pastorałkami. Największa ich ekspansja przypada na okres baroku, tj. w XVII i XVIII wieku. W następnych stuleciach powstały nowe kolędy, ale te starsze cieszą się największą popularnością. Prymat nad wszystkimi dzierży kolęda „Bóg się rodzi, moc truchleje”, będąca czymś w rodzaju hymnu, śpiewana pod koniec pasterki, a także na wszystkich uroczystościach bożonarodzeniowych w kościołach całej Polski.
Z kolędą jako pieśnią wiąże się ściśle zwyczaj kolędowania. I jedno i drugie zjawisko wywodzi się z prowincjonalnej Polski i w niej tkwi do dziś głębokimi korzeniami. Niestety obyczaj chodzenia z kolędą po domach w okresie świątecznym wyraźnie ubożeje. Dajemy się bezwiednie ogarniać obcymi naleciałościami z Zachodu, a media w sposób bezkrytyczny lansują wśród dzieci np. irlandzki „hallowen”, podczas gdy nasze o niebo piękniejsze i bogatsze kolędowanie z gwiazdą lub szopką betlejemską staje się zwyczajem anachronicznym. Trudno się uchronić przed ekspansją sztuczności i masowej chałtury świątecznej supermarketów. Piękne staropolskie tradycje zdobienia choinek własnoręcznie wykonanymi stroikami i świecidełkami należą do przeszłości.
Święta bez drzewka są smutne, ale ubrać choinkę nie znaczy wcale zrobić z niej ekspozycję do ekskluzywnego sklepu. Bombki, światełka, wszelakie ozdoby są drogie. Tymczasem, spontanicznie wykonane, prymitywne wręcz ozdoby to często najpiękniejszy wystrój i wielka frajda dla dzieciaków.

Pierwszy pomysł to oczywiście łańcuchy z kolorowego papieru, które wcale nie muszą wyglądać kiczowato. Jeśli zaopatrzymy się w ładne kolory arkuszy i będziemy sklejać ciasne, grube ogniwa, otrzymamy bardzo modernistyczną przeplatankę.

Stare bombki można pięknie odnowić, używając olejowego flamastra i farbek. Dzieciaki mogą odciskać kciuki na szklanych kulach a potem dorysowywać reniferkom oczy, noski i rogi. Przy pomocy kleju i różnych tkanin oraz wełny stworzymy bombki-kukiełki, którym można nadawać imiona i tworzyć całe historie. Pięknie na drzewku wyglądają też domowej roboty pierniczki, jesienne liście wysuszone i polakierowane na złoto lub srebrno, płatki śniegu wycięte z papieru, kulki waty, a także małe zabawki typu pluszowy miś czy ludziki z plasteliny. Im bardziej kreatywnie, tym fajniej, a przygotowania ozdób mogą ruszyć pełną parą już od początku grudnia.

Mamy szerokie pole do popisu w urządzaniu wieczerzy wigilijnej i pomysłu na całe święta. Byłoby dość oryginalnie, gdyby zaplanować rodzinne spacery na „łono natury”, odwiedziny znajomych lub wycieczki do lasu, w góry. Nie możemy zapomnieć o istocie świąt, o ich religijnym przesłaniu, o potrzebie modlitwy lub skupienia, docenieniu wartości staropolskich obrzędów, kolęd i kolędowania.

I gdy wciąż wszyscy mówią, mało kto się spyta, jaki też jest cel słowa, jak słowo się czyta w sobie samym. I dziejów jego promień cały rozejrzeć mało kto ciekawy, zuchwały” - oto słowa wielkiego poety polskiego Romantyzmu, Cypriana Kamila Norwida pasujące jak ulał do naszej współczesnej rzeczywistości. Istota kolędy i kolędowania, ich ukryty sens i wartości ulegają zbyt łatwo lekceważeniu. Gdy w czas Bożego Narodzenia rozbrzmiewać będą „wśród nocnej ciszy” w kościołach i domach piękne polskie kolędy, niech przynajmniej przez chwile otoczy nas blask ich urody, prostota i mądrość słów, dźwięczność melodii, to wszystko co świadczy o nieprzemijającej wartości naszych staropolskich tradycji, dzięki którym istniejemy jako naród i jako niezawisły kraj w środku Europy.
Zaś my Wałbrzyszanie zadbajmy o to, by świętom Bożego Narodzenia i Nowego Roku nadać rodzime, polskie akcenty. Jest to szczególnie ważne na tej ziemi, która po kilku wiekach powróciła do Polski i stała się naszym domem rodzinnym, naszą ziemią ojczystą. 

Miłych, rozbrzmiewających staropolskimi kolędami i bogatych w rodzime obrzędy świąt, życzę jak najcieplej i jak najserdeczniej wszystkim moim Czytelnikom !