Komentarz WRC z Nowej Rudy do
mojego postu „Powoli, ale do przodu” zasługuje na uwagę. Jest dla mnie wyrazem
uznania i potwierdzeniem, że zachęta do odwiedzenia różnych zakątków bliskiej
mi ziemi wałbrzyskiej nie jest na wyrost. Cieszę się, że moje fascynacje
znalazły aprobatę u, jak się okazuje z licznych komentarzy, zaangażowanego
turysty i przyrodnika, aktywnego uczestnika życia społeczno-kulturalnego swojej
„małej ojczyzny” – „hrabstwa kłodzkiego”. Ale oddaję mu głos:
„Zachęcony poprzednim Pańskim
postem i piękną pogodą, wyruszyłem w niedzielę na rekonesans do Krainy Tajemnic
i Przygody - i nie tylko przez Głuszycę do Łomnicy.
W łowisku "Złota Woda" śniadanie - smażony pstrąg i przegląd „artefaktów" w dwóch chatach. No i widoki zapierające dech w piersiach, przepiękne góry wokół, jak okiem sięgnąć. Dalej przez Grzmiącą do Sokołowska. Głębokie doliny, strome zbocza Gór Kamiennych (Sudeckie Tatry) i wszędzie niezwykła majowa zieleń, kwiaty w ogrodach pensjonatów - raj. A do tego na błękitnym niebie wirujące, kolorowe paralotnie. Dodam, że pierwsze narty w Sudetach Środkowych i Wschodnich pojawiły się właśnie w Sokołowsku, przywiózł je norweski kuracjusz
W łowisku "Złota Woda" śniadanie - smażony pstrąg i przegląd „artefaktów" w dwóch chatach. No i widoki zapierające dech w piersiach, przepiękne góry wokół, jak okiem sięgnąć. Dalej przez Grzmiącą do Sokołowska. Głębokie doliny, strome zbocza Gór Kamiennych (Sudeckie Tatry) i wszędzie niezwykła majowa zieleń, kwiaty w ogrodach pensjonatów - raj. A do tego na błękitnym niebie wirujące, kolorowe paralotnie. Dodam, że pierwsze narty w Sudetach Środkowych i Wschodnich pojawiły się właśnie w Sokołowsku, przywiózł je norweski kuracjusz
.
I tak dotarłem do Mieroszowa. W Łącznej zwiedziłem ZOO i przez Wałbrzych, Niedźwiedzicę dotarłem do Zagórza Śl. Z wysokości Niedźwiedzicy widoki niesamowite na Góry Sowie. I wszędzie zapraszają obiekty agroturystyki.
I tak dotarłem do Mieroszowa. W Łącznej zwiedziłem ZOO i przez Wałbrzych, Niedźwiedzicę dotarłem do Zagórza Śl. Z wysokości Niedźwiedzicy widoki niesamowite na Góry Sowie. I wszędzie zapraszają obiekty agroturystyki.
Z Zagórza Śl. do Sierpnicy, ale po drodze mała przekąska w "Młynie” w Olszyńcu. W Sierpnicy agroturystyka zaprasza na każdym kroku.
A "hotelik" Pani Magdy Indrian, to piękny, duży obiekt - umówiłem się na konie, bo czas naglił. Jeszcze zajrzałem do "Osówki" (nie miałem kurtki) i nad stawy w Głuszycy, gdzie dawno temu łowiłem raki. W Walimiu zapaliłem znicz na zbiorowych mogiłach tysięcy pomordowanych w "Riese" i kurs na najpiękniejszą przełęcz w G.Sowich – Przełęcz .Walimską (Sieben-Kurfursten).
W latach 60-tych XIX w, schronisko na przeł. posiadało dużą stajnię dla koni. Ale po co?
W tamtych czasach do Wałbrzycha nie docierała jeszcze kolej - tylko do Świebodzic. Węgiel z wałbrzyskich kopalń był dowożony do Świebodzic wozami ciągnionymi przez konie .Zaprzęgami konnymi wożono węgiel z Wałbrzycha przez Przeł. Walimską do Dzierżoniowa, Pieszyc i Bielawy. Konie po przebyciu "drogi głodu" (Hungerstrase - obecnie ulica Janusza Kuliga, rajdowcy!) były zmęczone i wymieniano je na przełęczy na "świeże". "Droga głodu" nie była wówczas jeszcze pokryta kostką.
Do Hrabstwa Kł. dotarłem o godz.19-tej po przejechaniu 235 km.
Zgadzam się z Panem, że wszystko idzie "powoli, ale do przodu". Pozdrawiam: WRC.”
WRC dodał jeszcze w kolejnym
wpisie, że w Głuszycy obejrzał też galerię w jadłodajni „Finezja”.
Jestem pełen podziwu dla WRC,
wiernego Czytelnika mojego blogu i anonimowego komentatora. Trudno byłoby wymyślić ciekawszą trasę
niedzielnej eskapady. A ponadto z uznaniem odczytuję Jego komentarze pełne
interesujących i ważnych uzupełnień i rozwinięć tego co napisałem. To ogromna
satysfakcja mieć takiego „znajomego”, choć żałuję, że po drodze nie zawadził o
moja „hacjendę”. Adres jest mu znany, bo przysyła mi od czasu do czasu zdjęcia
ze swojego uroczego ogrodu i pięknej ziemi noworudzkiej. Może więc następnym
razem, np. po to by zobaczyć kaczkę w kamieniołomach, zatrzyma się na ul.
Warskiego, by obejrzeć mój ogródek przydomowy.
Zapraszam.